Najpierw były Ptaki, potem Szczęki, potem Aligator, potem Rój, potem Pirania, potem Ośmiornica a nawet Cujo. Nic dziwnego że wreszcie przyszła pora na Anakondę. Powiedzmy tak - nie musiał być taki zły bo możnabybyło oglądnąć go jak jeden z filmów o tematyce zmagania człowieka ze zwyrodniałym wybrykiem natury - tak jak Szczęki bądź Ptaki. Możnabybyło - niestety tutaj rzucają się na oczy 2 bardzo poważne mankamenty. Pierwszy to mierna gra aktorska i zarazem brak jako takiego klimatu, a drugi bardzo oczywisty - tragiczne efekty komputerowe. Nawet dziecko zorientowałoby się że tego węża wogóle nie było. Był jedynie wklejony komputerowo a aktorzy tylko udawali że dzieje im się krzywda. Nie pisałbym o tym gdyby nie rzucało się to w oczy - ale się rzuca i to aż za bardzo. Chyba już lepiej by wyszło gdyby reżyser cofnął się nieco w archaik i zamiast komputerowo, zmontował jakąś prawdziwą, pokraczną kukłę (tak jak Spilberg w Szczękach). Niestety postać owej anakondy zupełnie nie wydaje się rzeczywista, dlatego za ten filmek moja ocena 4/10