Amerykańskie hamburgery prześcigają się wielkością. Klient, który zapłacił musi dostać DUŻEGO hamburgera, bo inaczej wyjdzie niezadowolony.

Z tym filmem jest podobnie.
Reżyser uznał, że jeśli widz nie dostanie filmu trwającego ponad dwie godziny, to wyjdzie głodny.

Ja po seansie wyszedłem przejedzony. Szczęście, że oglądałem go na "streamie", więc mogłem robić sobie przerwy w konsumpcji tego filmu.

Spokojnie dałoby się go obciąć o jakąś niecałą godzinkę. Tak naprawdę to warto go zacząć oglądać gdzieś od połowy, od momentu rozpoczęcia procesu.

W połowie tej drugiej godzinki wiedziałem jaki będzie finał filmu. Po odsłuchaniu tych "taśm prawdy" z kłótni z poprzedniego dnia przed śmiercią małżonka.
Sam proces od strony prawnej to jakaś melodramatyczna groteska. Oskarżonemu trzeba udowodnić CZYN, a nie jakieś tam: "złą kobietą byłaś, więc zabiłaś"

Złota Palma?
Boje się oglądać inne filmy z tej edycji konkursu.