Szczerze mówiąc…
Chyba samobój z pomocą rodziny.
Chłop bił się po twarzy, brał aspirynę garściami by się zabić, ciągle sfrustrowany, uspokajał się niby głośną muzyką, problemy finansowe lewackiego pisarza (czyli jego) zmusiły go do wynajęcia domu w Alpach w zamian za remont generalny. Pytanie tylko czy on ten dom wyremontował? Jeśli nie to kto go skończy? A czemu rodzinka pomogła? A to że chłop miał schizofrenię to chyba jest oczywiste i przez chorobę syna nie upilnował i ten miał wypadek i prawie stracił wzrok. No ale synalek jako też dziabnięty co zrobił? Dał psu garść aspiryny do żarcia by go zabić i było to o włos. Mały socjopata a pewnie też schiza na 100%. Matka… też pisarka i też lewacka. I prywatnie nie może sobie powiedzieć czy bardziej lubi chłopów czy baby w łożku. Nie wiedzą nawet czy mówić jak mąż po niemiecku czy jak ona po francusku a więc z dzieckiem gadają po angielsku… we Francji. I kasyk… robili wszystko by chłop w końcu w ataku choroby co wskazywało na to kiedy zapętlił muzykę bo był wkurzony mega, sobie wyskoczył cyk na główkę z piętra.
A chłopak oczywiście zmyślił to o rozmowie o psie.