Chłopiec nie był wiarygodnym świadkiem. Dlaczego miał zeznawać na niekorzyść swojej matki i posłać ją do więzienia, skoro niedawno stracił już jednego rodzica. Sposób prowadzenia rozprawy i sprawy mało wiarygodny (na pewno byli przy produkcji jacyś konsultanci - prawnicy?), widoczne konflikty interesu, nawet manekin użyty do inscenizacji upadku był jakoś zbyt lekki. Pierwsze zeznania podważają wiarygodność oskarżonej, potem stopniowe podważanie oskarżenia. Jak na film udający paradokument, wszystko takie mało wiarygodne. Jeśli ten zabieg miał powodować dezorientację widza, to te niejednoznaczności zostały zrobione zbyt tanim kosztem.