Film bardzo dobry i bogaty w ważne przemyślenia. Coś jednak sprawia, że wydaje mi się że to nieoczywiste zakończenie było łatwym wyborem ze strony twórcy. Ten film tylko się prosił o element zaskoczenia na koniec, główkowałam cały czas i nie mogłam się doczekać rozwiązania zagadki. Twórca filmu sam przyznał w wywiadzie, że pierwotnie miał wystąpić plot twist w końcówce, ale nie mógł wymyślić nic niezwykłego. Dlatego mam wrażenie, że to otwarte zakończenie było poniekąd pójściem na łatwiznę, mimo że pasuje do całości obrazu i poetyckiego aspektu filmu. To przez ten brak fajerwerków na koniec ten film jest tylko bardzo dobry, nie fantastyczny.
Gyby był plot twist, to cały film runął by w gruzach, bo przedstawiana historia mp. kłótni, dawała wyobrażenie tego co słyszymy a już samą szarpaninę słyszymy tak, jak pozostali ławnicy. Tak samo opowiść chłopaka o rozmowie z ojcem w samochodzie. Głosem ojca mówi Daniel, czyli tak jak opowiada to chłopak. Generalnie to my mamy wywnioskować, czy główna bohaterka była winna czy nie.
Do tego chłopak ewidentnie pomógł matce swoimi zeznaniami uzyskać wyrok uniewinniający. Przemawia w tym kierunku rozmowa z sądową opiekunką, po której chłopak, mówi, że musi wziąć "sprawy" w swoje ręce. Następnie opowiada historię z samochodu. Końcówka też o tym świadczy, jak Daniel obejmuje w specyficzny sposób swoją matkę, tak jakby wziął ją w swoją opiekę i wiedział, że przyczynił się do jej uwolnienia.