Jestem świeżo po obejrzeniu tego niezwykłego filmu, który pochłonął mnie do tego stopnia, że mimo uporczywego burczenia w brzuchu nie mogłam zdobyć się nawet na chwilę przerwy ;) Tocząca się w piętnastowiecznej Rosji piękna opowieść o twórcy ikon i jego rozterkach dotyczących sensu tworzenia. Tarkowski ukazuje kształtujący wpływ brutalnej rzeczywistości na artystę. Oglądając Rublowa miałam poczucie, że uczestniczę w czymś wielkim.
Ten film trzeba zobaczyć.
A teraz idę coś zjeść :)
nie wiem czy o tym akurar był ten film; własciwie to do końca nie wiem o czym on był. ALE! bez dwóch zdań obraz-zdjęcia dosłownie pochłaniają. to właśnie wrażenie estetyczne (nie treść) jaką daje obcowanie z przepieknymi, genialnie wykadrowanymi obrazami sprawia, że czuję iż obcowałem z arcydziełem.
już mam ochotę na powtórkę.
Hm...należało przygotowac kanapki i coś do popicia...:) A tak poważnie...ja, jako racjonalista, ,sympatyk odtwórstwa sredniowiecznego, odbieram ten film jako film historyczny, jako ciąg wspaniałych "moving pictures", ruchomych obrazów z tej epoki...i nie wiem czy jest to sprzeczne z zamysłem rezysera...w sumie boahterem jest przeciez tez malarz obrazów...