... ta pretensjonalność miała zapewne na celu obejście cenzury, gdyż film to dla mnie przede wszystkim liczne analogie do życia w Związku Sowieckim i dylematów dot. postawy artysty w tym świecie, w którym lud jest ciemny a władza okrutna. Najazdy Tatarów kojarzą mi sie z agresją Hitlera, okrucieństwa władców - ze zbrodniami Stalina. Prawosławie symbolizuje w filmie istotę rosyjskości i niewiele ma wspólnego z religią. W ogóle Boga w tym filmie niewiele, raczej świecki humanizm, ubrany w szaty religijne z uwagi na klimat epoki.
Premiera w grudniu 1966 (ZSRR, ograniczona dystrybucja) oznaczała, że w jakichś małych salkach przy takim czy innym komitecie oglądała ten film garstka dobrze wyselekcjonowanych widzów.
De facto film, nagrodzony w 1969 roku w Cannes, nie był w ZSRR zupełnie znany.
Rosjanie, którym zdarzyło się odwiedzić nasz kraj chodzili do warszawskiego kina, aby go zobaczyć.
Czyli cenzura zinterpretowała chyba film podobnie jak ja i z uwagi na analogie do realiów sowieckich ograniczyła jego dystrybucję.