Tak jak bardzo lubię recenzje jego recenzje gier na youtube, tak jego film jest zwyczajnie nudny i nieśmieszny. Nie mówię, że nie może się podobać, ale James postanowił wymieszać Angry Video Game Nerda ze swoimi innymi filmowymi doświadczeniami i upodobaniami (zaznajomieni w temacie na pewno wiedzą, o co chodzi), przez co powstał dziwny twór z hollywoodzkim rozmachem, jednocześnie rażący amatorszczyzną i mogący rozczarować fanów faktycznego AVGN.
Zaznaczam, że to tylko moja opinia.
Mi się film bardzo podobał, odnalazłem w nim mnóstwo smaczków z różnych upodobań filmowych Jamesa. To film skierowany głównie (a może wyłącznie) do jego fanów i tym się raczej spodoba. A że wieje amatorszczyzną? To niezależny film niskobudżetowy. Nie ma co oczekiwać od niego, że będzie wyglądał jak Iron Man.
Dobrze, że chociaż nie marudzisz na to że film nie jest bezpłatny...bo jeśli oglądałeś wersję z torrentów.
Tyle że te jego "filmowe upodobania" to właśnie amatorskie produkcje; filmy klasy B i stare Kaiju. Stąd cały wygląd filmu. Wkręcił to wszystko w swoją produkcję bo co byś chciał? Żeby film był rozciągniętą recenzją? Obejrzyj sobie filmy pełnometrażowe innych internetowych recenzentów jak Nostalgia Critic czy Cinema Snob. Są zabawne, jednak film Rolfa (pomimo uchybień natury technicznej) bije je na głowę.
W dupie mam wasze narzekania na moje narzekanie, takie jest moje zdanie i forum jest od tego żeby je wyrażać. W jego recenzjach gier amatorskie efekty specjalne mają klimat i pasują do całokształtu, tutaj miał kamery HD, całą ekipę filmową, aktorów, dźwiękowców i nie wiem kogo jeszcze - wyszło kino klasy B w formie kina klasy A. Komiczne, w zły sposób. Miał okazję i środki żeby nakręcić świetne widowisko. Nie oglądało mi się tego przyjemnie.
Filmy od Channel Awesome są bardzo dobre. Między innymi przez to, że nikt tam nie udaje, że kręcą profesjonalny film. A że AVGN: The Movie bije je na głowę to cóż, Twoja opinia.
"Miał okazję i środki żeby nakręcić świetne widowisko" - według Wikipedii miał 325 tysiaków i za tą kasę zrobił moim zdaniem najwięcej jak się dało. Dla porównania niskobudżetowe filmy the Asylum kosztują tyle samo lub więcej (nieszczęsne Atlantic Rim kosztowało 500 tys) a wyglądają strasznie i w większości są śmiertelnie nudne (z rzadkimi wyjątkami w postaci Sharknado).
"wyszło kino klasy B w formie kina klasy A" - To jest i miało być kino klasy B, a przynajmniej odniesienie do takowego. To że miał większe środki i lepszą kamerę niczego nie zmienia. Chciałbyś może komputerowego potwora w stylu Pacific Rim, czy co?
I na koniec „W dupie mam wasze narzekania na moje narzekanie, takie jest moje zdanie i forum jest od tego żeby je wyrażać.” - dokładnie, to jest forum i służy do wyrażania opinii, również odmiennych opinii. Chodzi o dyskusje, wymianę poglądów i wrażeń z filmów. Nikt także nie ogranicza twojego prawa do wypowiadania się. Wkurzasz się że ktoś się z tobą nie zgadza?
To prawda, James wypalil sie w tym kierunku, co zaczely pokazywac coraz nowsze odcinki AVGN. Moja teza jest, ze facet ma po prostu dosc robienia w kolko tego samego i chcialby zajac sie jakims nowym projektem, bo w koncu ile mozna krecic caly czas pod ten sam schemat? Juz pod koniec 2010-2011 (z tego co sobie przypominam) poziom serii spadl dramatycznie w dol.
Poziom serii spadł, bo James nie miał czasu robić ambitniejszych odcinków, bo był zajęty robieniem filmu. Narzekanie, że film wygląda słabo jest śmieszne. A co mógł zrobić z takim budżetem? Jeden odcinek jakiegoś Walking Dead kosztuje więcej niż ten film. Kac Wawa kosztowała duuuuuuużo więcej, a wszyscy wiemy na jakim poziomie jest ten film.
Nie bede z toba dyskutowal, kolego, bo widze, ze obrales sobie ta podstrone jako arene do fanatycznego wojowania, a ja tracic czasu na fanboyow nie bede. Na ten moment to marny Mike Matei jest juz smieszniejszy od Jamesa.
W takim razie błędnie mnie oceniasz. Jedne rzeczy Rolfa mi się podobają, inne nie. Akurat film mi się podobał więc o tym mówię. Ale po prostu nie podoba mi się ogólne czepianie się ludzi, że film wygląda tanio. Nie wiem czego oni oczekiwali.
"Kino klasy B w formie kina klasy A" - ekstra określenie i pasujące jak ulał. Film podszedł by mi jeszcze bardziej gdyby nie ta "żyleta" obrazu, oraz gdyby montażysta wyciął gdzieś tak z 30 minut niezbyt potrzebnych wątków - w obecnej formie miejscami niemiłosiernie się ciągnie. Jednak po obejrzeniu "making of" podbiłem ocenę o gwiazdkę, bo mimo że efekt finalny jest gorszy, to jednak widać w tym więcej serca niż w np. kolejnym syfie od Asylum, których to twory oscylują przecież w podobnych kręgach jakościowych.