Rzuciłem okiem z ciekawości, co też tam będą smęcić wspominający główną bohaterkę, jej koleżanki i koledzy. Ale trzeba przyznać, że wspominki z amatorskich nagrań chwytają za serce.
A film nie jest ani o wielkiej gwieździe kina, ani o kiepskiej aktoreczce z serialu, bo Anna Przybylska taką również nie była, tylko o smutnej historii osoby, której los dał wszystko, po to aby w pewnym momencie, zupełnie niezasłużenie "upomnieć się o swoje". Smutna historia i jednocześnie piękna klamra, spinająca krótkie życie tej wyjątkowo pięknej i rodzinnej aktorki. Bliscy biorący udział w tej produkcji, z pewnością byli usatysfakcjonowani efektem końcowym.