Jak widać powstańczo-męczennicza przeszłość tak mocno odcisnęła się na naszej Polszcze,
że prawie każdy film Polacy prowadzą spłycić do jakichś nudnych i banalnych teorii o walkach
międzyklasowych i innych historycyzmów. Gruby Hegel byłby szczęśliwy.
Sam film przeciętny poza końcówką, a symbolika podana w tak subtelny sposób, że szkoda, że jeszcze aktorzy nie pokazywali tabliczek z napisem np. "to nawiązanie do Starego Testamentu", żeby rozwiać wszelkie wątpliwości.