ile ludzi tyle własnych domysłów, ale czy jest jedno właściwe wytłumaczenie? (teraz
zrozumiałem tą wzmiankę w filmie Woody'ego Allena "Miidnight in Paris" kiedy to bohater
mówi do Buńuela właśnie o tym filmie)
Ale do rzeczy. Wg mnie to może być jeden wielki absurdalny żart reżysera, i jeśli tak było
to stworzył on najlepszą komedię na miarę Monthy Pythona. Ale chyba raczej nie, za dużo tu symboliki i
metafor... chociaż może są po to żeby widzowie się głowili i doszukiwali się sensu w tym
podczas gdy Buńuel zaśmiewa się zza grobu...

Ja osobiście interpretuje go jako kolejny film z przesłaniem antyreligijnym (po "Viridianie"
i "Szymonie Pustelniku"). Zwróćcie uwagę że już pierwsze ujęcie pokazuje nam miejsce
akcji, ulicę o nazwie "Opatrzność". Pokój z którego nie mogą się wydostać bohaterowie
to właśnie zdawanie się człowieka na boską opatrzność, powierzanie swojego losu
istocie wyższej i tym samym beznadziejne trwanie w tym wyniszczającym stanie, zamiast
ruszenia się, wzięcia sprawy w swoje ręce i bycia panem własnego losu. Kiedy człowiek
pokłada swoje nadzieje wyłącznie w Bogu zamiast w sobie wtedy skazany jest na
zatracenie, a przyniesie je właśnie tytułowy Anioł Zagłady.

Dosyć brutalne przesłanie i wolałbym żeby takie nie było... chociaż nie wiem jak w tym
świetle rozpatrywać ostatnią scene w kościele....ale równie dobrze mogło w tym wszystkim chodzić o klasowość człowieka tak jak to ktoś zauważył w recenzji albo coś
jeszcze zgoła innego? mentalne więzienie? uwiezienie we własnym umyśle? strach przed podejmowaniem działań?