Wspaniały film ukazujący dwa wątki - o Annie i Lewinie. Obie historie pokazują skomplikowane uczucie wiążące się z poświęceniem.
Efekty teatru były interesujące, na pewno nie jeden reżyser odrzuca takie wykonanie, bo uważa je za zbyteczne marnowanie czasu.
Film dla młodszych i starszych. Mi bardzo mi się podobał.
Dobrze dobrana obsada, uwielbiam Keire w takich filmach, pasują do niej.
Jestem w trakcie czytania książki, także uważam ją za coś niesamowitego. Widać, że autor włożył w nią wiele pracy ;)
Film i książka dla inteligentnych :)
Obejrzałam film bezpośrednio po przeczytaniu książki i jestem pewna, że bez książki pogubiłabym się w nim chociaż trochę. Wiadomo, że film nigdy nie odda tego, co jest w książce i jak to zwykle bywa - książka o niebo lepsza. Mimo wszystko myślę, że ta ekranizacja nie jest całkowitą porażką, zarysowuje i obrazuje klimat książki. Jednak jeśli ktoś chciałby ocenić postępowanie niektórych bohaterów to absolutnie na podstawie filmu nie może tego zrobić.
Ja niestety popełniłam ten błąd, że najpierw oglądnęłam film, a potem przeczytałam książke. (Całkowicie bez sensu.)
Zgadzam sie po części z Twoją wypowiedzią. Poza tym, z książki dobitniej poznajemy emocje Lewina, w filmie nie ma czasu na wczucie sie w jego osobe. Książka zdecydowanie lepsza ;)
Film zakręcony i dla kogoś kto nie przeczytał książki może być nużący i niezrozumiały. Wiele wątków i postaci pominiętych, a także mało nasączonych scen przełomowych (np. drugie oświadczyny Lewina, śmierć mikołaja czy też śmierć samej Anny) emocjami jakie potrafiła wzbudzić we mnie książka. Poza tym czytając Tołstoja po cichu liczyłem na skupieniu się na otoczeniu (przedstawienie tamtych czasów wspaniałych czasów Rosyjskiej szlachty, czy też otaczającej natury w sposób bardziej ukazujący jej piękno, a nie jako tekturowe tło moskiewskich krajobrazów czy też dworca kolejowego wyglądającego jak pomieszczenie o niewielkich gabarytach) co mnie trochę zniechęciło do owej ekranizacji. Niemniej jednak film ma też swoje plusy, Keira wg mnie była genialnym wyborem (jak i Stiwa - moja wyobraźnia książkowa do tej postaci, w jakimś stopniu mi przypasowała) co do roli Anny choć wydłużając film choćby o godzinę, miałaby większe pole do popisu. Lewin nijaki, Tołstoj przedstawił go w taki sposób, że każde słowo, zdanie, strona na jego temat budowało moje uwielbienie do tej postaci, tutaj jednak przedstawiał się jedynie jako niszowa postać, która nie wywierała u widza większego zainteresowania. Oceniam na 6, ze względu na wspaniałą grę tytułowej bohaterki, kostiumy i... minimalne przypomnienie powieści do której jeszcze niejednokrotnie wróce :)
Jak napisałam wyżej, najpierw oglądnęłam film, potem przeczytałam książkę (głupi błąd.) Szczerze powiedziawszy w filmie bardziej interesowały mnie losy Anny, w książce - Lewina. Czytam teraz książkę i gdy widzę, że zaraz będę czytać o Annie przewracam kilka stron i szukam, kiedy znów będę czytać o Lewinie. ;d
Film muszę oglądnąć raz jeszcze, po przeczytaniu będzie dla mnie bardziej zrozumiały, ale i bez książki bardzo mi sie podobał. :)
Zgadzam, że najpierw należało przeczytać książkę. Przeczytałam ją dopiero jakieś pół roku po obejrzeniu tej adaptacji i dopiero teraz zrozumiałam, że ten film jest o wiele lepszy niż początkowo mi się wydawał. A cała teatralizacja filmu to bardzo ciekawy pomysł, choć na początku strasznie mnie męczyła ta zbyt mocna mimika i gestykulacja. Po prostu trzeba się było przestawić i wyobrazić się sobie, że jest się w teatrze ;) Znacie inne film o podobnej konwencji?
Obecnie nie znam żadnych podobnych, i nie wiem jak to opisać w słowach, ale naprawdę podziwiam ich za ten teatr.;d
Także obejrzałam film tuż po przeczytaniu, bardzo chciałam to zrobić. Książka wciągnęła mnie bezpowrotnie.. Historia Anny i Lewina jest aż nadto piękna. Kiedy oglądałam film urzekł mnie sposób przedstawienia całej historii. Koncepcja ta pokazuje według mnie jak bardzo cała owa historia miłosna była przesadzona, wszystko - jak się wówczas ludzie zachowywali, jak żyli, wszystko wyglądało sztucznie. Reżyser wpadł na świetny pomysł, który uratował najważniejsze błędy w filmie, czyli tak jak wyżej wymieniony brak nasycenia w ważnych wydarzeniach. Pokochałam, i książkę, i film... Wszystko ma to coś w sobie. Wielka praca i dobry pomysł powinny zostać zauważone.