Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek wybiorę się na film Rolanda Emmericha z własnej, nieprzymuszonej woli, ale wieść gminna niosła, że "Anonimus" to naprawdę niezły film. I tak jest rzeczywiście. Nie sądziłem, że stać na to tego reżysera. Duża w tym zasługa oryginalnego scenariusza, choć Emmerich nie do końca z nim sobie poradził - film jest bowiem miejscami dosyć zagmatwany i chaotyczny i trzeba nieźle się natrudzić, by zorientować się kto jest kto, co knuje, z kim i dlaczego. Podobało mi się też aktorstwo - szczególnie Vanessa Redgrave, która była zachwycająca w roli Królowej Elżbiety, jakże nietypowo ukazanej. Summa summarum - kawałek bardzo przyzwoitego kina.
:)
No tak, ale czasem nasze gusta są całkowicie rozbieżne (nadal nie mogę zrozumieć, jak mogłeś postawić 1 "Caravaggio")
Tak, ten film różni nas chyba najbardziej, ale dla mnie ten film to była tylko ładna wydmuszka. Może miałem zły dzień na niego? Może nie zrozumiałem o co tam tak naprawdę chodzi? Nie wiem, może dam mu jeszcze kiedyś szansę, choć szczerze powiem, że nie bardzo mnie do niego ciągnie.