Film zrealizowany (zapewne świadomie zresztą) w konwencji brazylijsko-jarmarcznej; pstrokaty, jaskrawy, zdjęcia, kadry rodem z gry komputerowej, albo fimów o harrym potterze (strzeliste zamczyska, mgła etc), charakteryzacja aktorów w stylu modeli pozujących do zdjęć typu fashion, perfekcyjny pokład, zero niedoskonałości, piękni chłopcy o idealnych fryzurach lub starcy z długimi siwymi brodami mówiący stentorowym głosem umierających (kojarzący się postaciami typu Gandalf czy Dumbledore), czy też roznamiętnione, targane emocjami damy dworu i królowa. Gra aktorska sztuczna, przerysowana, 'teatralna' w negatywnym tego słowa znaczeniu. Fabuła przeładowana spiskami, intrygami, zawiścią, namiętnościami, mrocznymi tajemnicami z przeszłości etc. Nie dajcie się zwieść tym, ze główni bohaterowie nie mają imion takich jak Isaura czy Leoncio - target jest bowiem ten sam. A przy tym wszystkim - film zwyczajnie nużący, ani nie angażujący, ani nie trzymający widza w napięciu, niczym nie zaskakujący i nie wywołujący żadnych większych emocji. Być może intencją twórców było zrealizowanie szekspirowskiego dramatu na temat samej historii słynnego autora - ale nie znajdzie się tu śladu jego kunsztu - choć być może spodoba się niektórym nastoletnim miłośnikom promowanych ostatnio produktów filmopodobnych.
kompletnie się nie zgadzam!
"zero niedoskonałości, piękni chłopcy o idealnych fryzurach." nie wiem dlaczego to Cię raziło. ja tam nie widziałam wszędzie pięknych ludzi, wręcz przeciwnie, wiele było dosyć nieprzystojnych delikatnie mówiąc, a mnie samą uderzyło jak w pewnym momencie pewne aktorki zaczęły strzelać uśmiechami czarnych zębów. oczywiście w pozytywnym sensie, bo wiadomo w tamtych czasach nie wszyscy dali o higienę...
"Gra aktorska sztuczna, przerysowana, 'teatralna' w negatywnym tego słowa znaczeniu." to właśnie było jak najbardziej na miejscu bacząc na to, że na samym początku widać, że rzecz dzieje się na deskach teatru, a widoki i całość była tylko scenografią do tej sztuki. dlatego też postacie bardzo dobrze zostały dobrane, dzięki czemu stały się bardziej charakterystyczne i wiele mówiące o swym znaczeniu w filmie.
a to co mówisz na temat fabuły, to również się nie mogę zgodzić. właśnie całe to zamieszanie, wszystkie intrygi sprawiało, że tym bardziej się angażowałam w akcje i z zapartym tchem czekałam następnych wydarzeń.
a nawiązując do Twojego ostatniego zdania to muszę powiedzieć, że wyszłam z kina ciesząc się, że jednak ktoś jest w stanie zrobić w końcu dobry film, bo ostatnio coraz rzadziej można na taki trafić.
masz chyba jakiś kompleks na punkcie harrego pottera...
"być może spodoba się niektórym nastoletnim miłośnikom promowanych ostatnio produktów filmopodobnych" właśnie Ci chyba najbardziej wynudziliby się na tym filmie, nie mówiąc o tym, że po pół godz. przestaliby nadążać za fabułą i łapać kto jest kim.
W historii Wielkiej Brytanii spisków i intryg nie było mało, zwłaszcza na dworze. no cóż ... życie czasami przypomina telenowelę.
Nie ma wiele filmów, o których myśli się jeszcze długo po seansie, a ten na pewno do nich należy.
uwaga o produktach filmopodobnych nie odnosiła się akurat do HP. Pisząc wcześniej o podobieństwach miałem na myśli zdjęcia i kreacje bohaterów. Tylko, że HP to film z założenia też fantasy:)
jeśli chodzi o architekturę, to raczej uważam za trafną. w Anglii właśnie taka królowała w tamtym okresie i raczej ciężko spotkać coś mniej romantycznego.
tak szczerze, jak przeczytałam o promowanych produktach filmopodobnych, to pomyślałam o zmierzchu, a nie hp ;) i tym bardziej trudno mi sobie wyobrazić fanów na tym filmie
Ja nie wiem za bardzo jakie głębsze refleksje można było z tego filmu wyciągnąć - różne teorie na temat autorstwa dzieł przypisywanych Szekspirowi są stare i dosyć dobrze znane, nie trudno znaleźć materiały na ten temat - film skupił na się przedstawieniu jednej z takich alternatywnych hipotez i tyle. Owszem, spiski i intrygi zawsze miały miejsce, po prostu ten film był dla mnie przeladowany i przerysowany, na różnych płaszczyznach, a dla mnie to znak, że twórca w ten sposób zakrywa jego braki. Przy okazji - cieszę się, że udało się wywołać jakąś dyskusję(; I nie uważam się za żadnego guru, ani arbitra elegantiarum, wyraziłem swoje wrażenia po seansie, ciekawy jestem również innych.
co do przerysowania, tłem filmu jest teatr, scena i aktorzy. ludzie, którzy w swoim życiu muszą odgrywać jakieś role (niektórzy robią to bardzo przekonująco). W końcu życie jak teatr... Może właśnie dlatego film jest przepełniony jaskrawą scenografią, a bohaterowie mówią z teatralną manierą.
szczerze mówiąc nigdy nie trafiłam na żadne wzmianki na temat teorii o autorstwie dzieł Szekspirowskich, a na film trafiłam przypadkiem, także to skusiło mnie o głębsze zainteresowanie się tematem. i szczerze mówiąc właśnie to, że została ukazana jedna teoria a nie wszystkie lub tylko poszczególne jet dobrym trafieniem. nie wyobrażam sobie jak bardzo musiałby ten film stać się poplątany, jeśli wrzucić by doń wszystkie teorie. zwłaszcza przy tych wszystkich zawirowaniach politycznych. myślę, że twórcy filmu raczej chcieli przedstawić bardziej rzetelnie jedną teorie i może dzięki temu zwrócić uwagę na temat i zachęcić do zainteresowania się tematem i własnych przemyśleń. ogólnie zna się Szekspira w świecie, ale nie każdy szczególnie poza kręgami humanistów musi od razu interesować się jego historią.