Czy Ty aby na pewno oglądałaś/oglądałeś ten film ze zrozumieniem? Chyba nie...

Film oparto na "teorii oksfordzkiej" powstałej jeszcze w XIX wieku, kwestionującej autorstwo Szekspira min. na podstawie analizy literackiej. Do tego jeszcze dwie wersje poszlakowej "teorii księcia Tudor" o nieślubnym potomstwie królowej Elżbiety. Są one o tyle interesujące, że trudno im jednoznacznie zaprzeczyć i coś takiego teoretycznie mogło się wydarzyć. Jednak sposób przedstawienia wydarzeń jako spektaklu teatralnego celowo stawia treść filmu w sferze fikcji. Ten zabieg początkowo mnie zirytował, ale po obejrzeniu całego filmu zrozumiałem jego cel. Twórcy nie usiłują jak w "Tudorach" wykreować pseudo dokumentu żonglując istotnymi faktami, czy wręcz osobami o historycznych nazwiskach. Wracając do królowej Elżbiety, biorąc pod uwagę jej niezależność i ilość faworytów, przy równoczesnej raczkującej antykoncepcji jedna wpadka mogła się wydarzyć. Jednak przy ówczesnym poziomie medycyny każdy poród stanowił zagrożenie życia. Dodatkowo konieczność znikania na parę miesięcy przy niestabilnej władzy mogła spowodować bunt. Królowej raczej zależało na koronie i nie byłaby tak beztroska.

ciekawy komentarz.