wrooklyn zoo, the better, the funnier and the older new cassavetes kind of true school story.
bez podjazdu do Mandarynki, do Red Rocket czy nawet do Take Out jak dla mnie, ale znać niezawodość ręki zawodowego kuglarza, bo trzeba być takim i trzeba mieć takową, ażeby:
podchwycić cabirię, przypudrować pod pretty woman, upstrokacić napływowym elementem dyskretnie burżuazyjnej dekoracji, zanurzyć w empatogennej otulince właściwej tylko sobie, po czym zgarnąć za to złotą palmę..
ma baker!
przy czym nikt tak jak ma baker nie chwyta tak zwanej branży ruchów posuwistych i płynów poślizgowych, a w niej subtelnych przejść pomiędzy identyfikacjami - kiedy ciało należy do aktora, a kiedy do postaci.
w tym kontekście mam Anorę za nieoficjalne zwieńczenie trylogii - jej pierwszą odsłoną będzie Gwiazdeczka, a środkową Red Rocket.
jak również podświadome a wyraźne echo estetyki dalekiej od hollywoodyzacji krainy wolności i hamburgera z drugiej połowy lat osiemdziesiątych pięknie tu wybrzmiewa:
są tu krzyżówkowe mezalianse środowiskowe - znane choćby z Dzikiej Namiętności czy Dziewczyny z Doliny; jest tu nocne życie, kiedy ja się bawię, to wy śpicie - znane choćby z Ucieczki w Noc landisa i Po Godzinach scorsese.
łakocie i witaminy.