Antychryst

Antichrist
2009
5,7 64 tys. ocen
5,7 10 1 63784
6,5 35 krytyków
Antychryst
powrót do forum filmu Antychryst

Obejrzałem dosłownie przed chwilą, zabierałem się za to 2 lata. I przeczucie mnie nie
zawodziło - nie do końca warto poświęcić te godzinę i czterdzieści minut życia dla
"Antychrysta".
Po pierwsze - przebiłem się przez te komentarze, czasem pisane wręcz łamaną
polszczyzną i uwagę zwraca jedna rzecz: film wywołuje emocje. Większość z was
ocenia go albo na 10/10 albo na 1/10. :) Wygląda to całkiem zabawnie, zwłaszcza, że
chyba żadna ze stron sporu nie ma do końca racji. "Antychryst" bowiem nie jest filmem
wybitnym, ale nie jest też fatalnym gniotem. Cały problem tego filmu polega na tym, że
von Trier o ile wyszedł z ciekawą koncepcją zrobienia porno-horroru, o tyle jakby sam
nie do końca wiedział, po co i o czym ma być ten film. Mamy więc największy dramat
jaki może spotkać każdego rodzica, mamy erozję związku małżeńskiego, mamy wątek
o charakterze rodem nieco z X-Files, mamy w końcu odrobinę brutalności
przemieszanej z pornografią. Wydaje się, że z zamieszanie tych składników musi wyjść
zupa przynajmniej niezła, ale - niestety - kucharz ewidentnie tym razem nie podołał.
Kluczowym pytaniem w procesie percepcji "Antychrysta" wydaje się być "po co?". Po co
właściwie von Trier nakręcił ten film? Co chciał przekazać? Przyznam szczerze, że
strasznie odrzucają mnie komentarze w tonie "nie podoba ci się bo nie zrozumiałeś/za
głupi jesteś/kiedyś dorośniesz". To nie jest argument którym można bronić filmów;
bronić czegokolwiek. Moja teza brzmi następująco: "Antychryst" nawet jeśli miał mieć
przesłanie, to gdzieś na etapie realizacji (może pisania scenariusza?) zostało ono
zatracone. Von Trier psychologię bohaterów zarysował bardzo pobieżnie, podczas gdy
z drugiej strony film atakuje widza pornografią z domieszką gore. Jeśli miał to być
obraz mówiący o naturze człowieka to niestety, ale nie udało się. "Antychrysta"
odebrałem jako, pisze to z bólem, proste (prostackie?) epatowanie przemocą,
seksem, momentami wręcz gore w celu stworzenia filmu kontrowersyjnego. Problem
pojawia się jednak w momencie, kiedy kontrowersyjność przestaje być środkiem do
przekazania pewnych spostrzeżeń i tez reżysera, a staje się głównie celem i efektem
finalnym.
Dlatego, nieco rozczarowany, oceniam szczerze "Antychrysta" na 5/10. Byłoby 5+, ale
filmłeb opcji plusików nie przewiduje. :)

ocenił(a) film na 3
Gandziosz

wreszcie jakaś racjonalna opinia... btw, na filmwebie panuje tendencja do "szpanowania" przyznawaniem wysokich ocen filmom, uznawanym za artystyczne i bawi mnie, gdy zjadacze wszystkich rozumów uświadamiają (tak jak w przypadku tego filmu) tym, którym film się nie podobał / w których wzbudzał obrzydzenie / którzy filmu nie zrozumieli (broń boże nie należy ich za to winić) że są półgłowkami, idiotami, że powinni wybrać się na bajkę w 3d albo komedię romantyczną bo "antychryst" to przecież dzieło von triera (a mickiewicz wielkim poeta był). brakuje rozsądnych, analitycznych opinii prawdziwych, myślących miłośników kina - zamiast tego domorośli krytycy, którzy gdzieśtam cośtam przeczytali i wiedzą co wypada znać i uznać, nawet gdy ma to być pseudointelektualny bełkot przepełniony bezpodstawną i nieuzasadnioną przemocą... filmweb to coraz większy syf.

ocenił(a) film na 8
mart89

ja oceniłam na 8, i nie dlatego, że Mickiewicz wielkim poetą był, bo był nim Słowacki :-), ale dlatego, że film pobudził mnie do refleksji. Być może wnioski, które wysnułam nijak sie mają do tego co NALEŻAŁOBY wynieść z filmu zdaniem "znawców". Nie potrafię i nie chcę wyłuszczać dlaczego, ale film mi sie po prostu podobał.

ocenił(a) film na 6
mart89

Nie jest aż tak źle, ale trochę racji masz. Rozkładają mnie na łopaty "znafcy", których toną w zachwytach wypluwając z siebie lawinę ogólników, ale jak zapytać o konkrety, nabierają wody w usta.

Gandziosz

Wiem, że spod zwałów torture porn wyziera to słabo, ale chyba pomija się fakt, że mają one odbicie w pierwszej, przeestetyzowanej scenie, ociekającej ckliwym patosem, to świadczy o dużym dystansie twórcy, i pewnie jakichś tam jego inspiracji Freudem.
Z Trierem to chyba w ogóle jest tak, że bardziej lubi się to, co robi z materią filmową i widzem, niż samą treść jego filmów.
A tak nawiasem: Polecam zawadiacki wywiadzik.
http://www.polskieradio.pl/8/402/Artykul/381878,Profesor-Mikolejko-von-Trier-dok onal-wyboru-stanal-poza-dobrem-i-zlem

ocenił(a) film na 7
Gandziosz

obejrzałem wczoraj i daję 7/10,ale głównie za plastykę poetycki prolog i epilog(naprawdę mi się podobał) no i gra aktorska na wysokim poziomie(głównie Dafoe). Film ewidentnie manieryczny i nijak ma się do np."Przełamując fale","Europy" a nawet "Idiotów".Poczułem się oszukany...von Trier drwi z inteligentnego widza(chyba w sposób zamierzony) serwując mu twór,który momentami jest arcydziełem totalnym,a momentami pastiszem własnej twórczości.Historia wzięta żywcem z klimatów S.Kinga podlana sosem freudowskim i bardzo ładna wizualnie.Gdyby tak filmowano książki Kinga,byłyby to arcydzieła,natomiast jak na Triera to...oczekiwałem czegoś więcej.Jeżeli był to film zamierzony w swojej groteskowej nierówności(typ tarantinowski) to ok,jeżeli natomiast miał to być film całkowicie na poważnie z mocnym zacięciem psychologicznym to pan Trier chyba traci formę.Czekam na "Melancholię".

Gandziosz

Hmm, mnie dziwi głównie to, że ocena ogólna na filmwebie jest niemalże na równi z dnem typu "Wzgórza mają oczy". Fanką za wielką horrorów nie jestem, bo uważam że to tylko stek negatywnych emocji. Jednak jeśli już mam wybierać spośród tego gatunku, to jak dla mnie Antychryst wymiata. Widze, że tutaj wszyscy go zbesztali, cóż.
Tu nie chodzi o przesłanie (które oczywiście jest, w ogóle nie wiem jak można temu filmowi go odmówić), tylko o przeżywanie emocji. I moim zdaniem Trier jak najbardziej podołał zadaniu. Może nie sikałam po nogach, ale cenię sobie ten film za to, że ma nietypowy klimat. Jest estetyczny, a jednocześnie dobitnie prawdziwy, trafia w konkretne bodźce i wzbudza obrzydzenie - czego więcej spodziewać się po horrorze? Co najwyżej może nudzić przez powolną akcję tych, którzy karmią się mordobijką na codzień lub oczekują, że zza każdego rogu będzie wyskakiwał potwór.
Warto też dodać, że te sytuacje wynikają z pewnych zaburzeń, które są jakoś zrozumiałe, a nie jak w tych tanich horrorach, gdzie potworki gwałcą dzieci, bo jest fajnie. Przeciętny horror mnie zwyczajnie śmieszy, bo jest totalnie nie przekonywujący i jedyne co mnie w nim straszy to efekty dźwiękowe ;P. Ten film przynajmniej ma jakiś racjonalny poczatek i koniec, opowiada coś więcej niż historię o lecących flakach. No ale nie znam zbyt wielu dobrych horrorów, wiem jedynie że to jeden z lepszych (jeśli chodzi o masówkę) które widziałam.

Aczkolwiek nie rozwalił mojej psychiki na kawałki, jak np. Eraserhead. Na pewno do górnej półki nie sięga, ale na siódemkę zasługuje jak najbardziej.

ocenił(a) film na 6
Madllene

Tylko czy na pewno "Antychryst" ukazuje tyle emocji? Mnie właśnie, po wiele zapowiadającym początku, przeraża pustka emocjonalna t ego filmu. W teorii von Trier stara się pokazać widzowi relacje między mężem i żoną po śmierci dziecka, ogromny ból jaki przeżywa kobieta ale ten wątek
- po pierwsze: został potraktowaniu moim zdaniem po macoszemu i nie psychologia bohaterów pozostała na etapie zarysu
- po drugie: bardzo szybko zniknął pod lawiną przemocy i brutalności, którą serwuje reżyser widzowi.
Przywołujesz potworka kinematograficznego pt. "Wzgórza mają oczy" i choć faktycznie, "Antychryst" nie jest filmem aż tak oburzająco złym, to jednak 7/10 jest oceną dla filmów dobrych - a w moim przekonaniu takim filmem również nie jest. To dolne stany średnie o których głośno było głównie ze względu na reżysera i atmosferę skandalu, która była dość istotnym elementem kampanii promocyjnej.
Pytasz czego oczekiwać od horroru i jest to pytanie całkiem zasadne, zwłaszcza mając na uwagę kondycję współczesnego kina grozy. Otóż ja nadal czekam na film tego kalibru co np "Duch" czy "Lśnienie". Oczekują od horrorów, że poza straszeniem/wywoływaniem odruchów wymiotnych nadal pozostaną filmami *przynajmniej* dobrymi.

ocenił(a) film na 8
Gandziosz

8/10. Doskonały film jeśli podejdzie się do niego z dystansem, bo właściwie nie ma powodu żeby się zaraz sztachać (no chyba że z nudów. Ale przecież innych rozrywek, oprócz targania bebeszka, w tym filmie wcale nie brakuje). Żaden tam Horror. Groteskowy dramat psychologiczny z pięknymi, pełnymi poetyckiego naturalizmu kadrami. Warta zauważenia kreacja Charlotte Gainsbourg. Dafoe ten co zwykle.
Nie dotarło do mnie żadne przesłanie, nie było za bardzo też co przeżywać. Jednak wyczuwało się bardzo ciekawą atmosferę między duetem aktorów nad którą reżyser z pewnością się mocno napracował. To, obok doskonałych zdjęć, główny plus tego filmu. Siedziałem w tej części sali, w której nie było widać żadnej pornografii. Ludzkie ciało pokazane z jednej strony poetycko,a z drugiej bardzo naturalnie. Ale nie w roli głównej, jak to ma miejsce w filmach o ciupcianiu. Tutaj rządzi raczej zagadkowa gra z konwencją, odwracanie ról i ...czarny humor? Chaos Reigns! ;D

użytkownik usunięty
Mochiguman

Z przyjemnością włączę się do dyskusji, chociaż film widziałem tylko raz i miało to miejsce 10 lutego 2010..

Na wstępie zaznaczam, że nie uważam się za znawcę kina - jestem natomiast jego entuzjastą.. :)

Cała konstrukcja "Antychrysta" zrealizowana na bardzo wysokim poziomie. Forma obrazu mocna i intensywna dla odbiorcy. Rewelacyjne zdjęcia, dźwięk i jego efekty - szczególnie w dalszych etapach filmu (sceny w lesie, tajemnicze odgłosy itd.). Wszystkie te zabiegi przywołują twórczość Andrieja Tarkowskiego. Przynajmniej takie miałem skojarzenia: "Stalker", "Zwierciadło"..

Zostaje rzecz (chyba) najtrudniejsza. Treść.

Moja ocena ogólna za film na tej stronie, nie uległa zmianie przypadkowo. Całkiem niedawno zmieniłem ją z 6 na 7, bez ponownego obejrzenia tego dzieła. Wszystko dlatego, że film Duńczyka osiadł w mojej pamięci i (bynajmniej) nie dlatego, że tej treści "Antychryst" nie ma.. Owszem, posiada ją. Wszystko jednak zależy od interpretacji widza i jest rzeczą o wiele bardziej złożoną.
Co więc takiego w nim dostrzegłem..?

Widz jest świadkiem zmagania się dwójki ludzi z osobistą tragedią i traumą, która zdecydowanie bardziej dotknęła kobietę - swoją drogą kapitalny zarys psychologiczny postaci.. Kobieta coraz bardziej traci zmysły (opętanie), ucieka w seksualność, którą często wymusza na swoim partnerze. To nie jest właściwa forma terapii. Psycholog ze mnie żaden, ale uważam, że każdy zdrowo myślący człowiek dostrzegał rozpad, autodestrukcję głównej bohaterki.
Kolejne skutki powodowały coraz większy dramat dwojga ludzi. Wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli i nie było widać nadziei na poprawę ich relacji.. a przede wszystkim na uzdrowienie i normalny kontakt z kobietą.
Tyle.

Czego bym nie napisał, to i tak będzie mało..

Mimo że film Triera nie jest żadnym esejem, czy też moralizatorstwem, to po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że może być krytycznym spojrzeniem na.. kobietę (Panie, tylko proszę się nie obrażać..). Ale to tylko moje prywatne zdanie i do końca nie jestem przekonany, czy to właściwy trop..

Pozdrawiam

P.S Warto obejrzeć ten film choćby dla samego "klimatu".

ocenił(a) film na 7

Dla mnie Antychryst jest jednym z najwybitniejszych przykładów współczesnego kina artystycznego, które w swojej formie daży do marginalizacji fabuły względem szeroko rozumianego obrazu oraz dźwięku. Widz poszukujacy horroru w stylu " Koszmaru z ulicy wiazów" albo innego slashera bedzie rozczarowany. Podobnie z tymi, ktorzy wymagaja głębokiej konstrukcji postaci. Antychryst to moim zdaniem próba stworzenia obrazu w formie filmu. Próba udana - prawdziwe dzieło sztuki.

ocenił(a) film na 8
Gandziosz

Dla mnie "Antychrysta" to film bardzo szczególny, bo z jednej strony rozczarował mnie (mam podobne zastrzeżenia, co do nieobecnego lub rozmytego przesłania, jak założyciel wątku), z drugiej strony muszę przyznać, że kilkanaście miesięcy po obejrzeniu filmu (w kinie - to ważne!), nadal doskonale pamiętam wiele scen - i nie są to wcale sceny określane jako "pornograficzne" (przesada!), ani też te, które są najbardziej brutalne.
Atmosfera filmu była na tyle sugestywna, że wręcz zaraziłam się niektórymi lękami i obsesjami bohaterki (trochę przesadzam, ale tylko trochę)
Co do warstwy psychologicznej - absolutnie nie zgadzam się z poglądem, że jest w filmie zaledwie zarysowana - wręcz przeciwnie. Sylwetki bohaterów, historia kryzysu ich związku, szaleństwo żony - wszystko to jest pokazane (w dużej mierze dzięki niesamowitemu wręcz aktorstwu) w sposób niezwykle wiarygodny.
A oto recenzja, z którą w wielu punktach się zgadzam, a która ani nie wyraża bałwochwalczego zachwytu, ani nie miesza filmu z błotem:
http://kinofil.pl/demon-drzemie-w-nas-antychryst-von-triera/

ocenił(a) film na 6
Gandziosz

Ja bym tego filmu, tak jak i autor tematu, nie zaklasyfikowała ani do oceny 1/10, ani 10/10 ;). Myślę, że zasługuje na tą 6. Dlaczego? Obraz jest bardzo chaotyczny, a przy tym przedstawiony poetycko. To film, o którym się myśli, do którego się wraca (w rozmowach czy to w dyskusjach internetowych), bez względu na to, czy się podoba, czy nie. Ma w sobie to coś, co sprawia, że nie da się o nim zapomnieć. Aczkolwiek von Trier wplótł pomiędzy piękne, poetyckie wypowiedzi czy obrazy kicz, parodię samego siebie. Nie wiem, czy był to zamierzony efekt, ale mnie mówiący lisek przyprawił o atak śmiechu, tak samo i jak rozbawiła mnie konstelacja na niebie.

Tak a propos profilu psychologicznego bohaterów - był bardzo dobrze pokazany, szczególnie ten kobiecy. Jednak zdecydowanie nie zgadzam się z padającą już tutaj opinią, że bohaterka dostała obłędu po śmierci dziecka. Ja myślę, że jego przyczyną jest właśnie studiowanie tematu kobietobójstwa. Przejawem jej nienormalności było zakładanie dziecku na odwrót butów, a już kompletnie zadziwiło mnie odkrycie, że ona widziała spadające dziecko, wolała jednak oddać się swojemu pożądaniu. Odniosłam wrażenie, że pożądanie rządziło jej życiem, pozwalało jej się uspokoić, ukoić swoje lęki, po czym zaczynała siebie nienawidzić za te wybuchy namiętności przejmując teorie, nad którymi wcześniej pracowała.

whaatsernamee

Ja Ci to wyjaśnię, to o czym piszesz. Więc tak kwestia bucików zakladanych na odwrót... Ona była sama skrzywiona i upośledzona w pewien sposób przez tego faceta który był od niej starszy i traktował ją jak dziecko... Więc ona przyjeła coś takiego za normalnośc i sama upośledzała i krzywdziła własne dziecko. Wewnętrzne blokady oraz lęki, brak wiary w siebie wywołały chorobę i uzależnienie od mężczyzny, ona w ten sam sposób krzywdząc własne dziecko chciała zatrzymać je przy sobie. To że widziała jak dziecko wypda przez okno... Najwyrazniej jej ono przeszkadzało bo nie mogła być nadal małą dziewczynką i jedyną córeczką tatusia, dziecko było dla niej rywalem o względy i miłość tego mężczyzny więc pozwoliła mu zginąć... Pod koniec jak sobie wszystko uświadomiła, kompletnie oszalała i miłośc do tego faceta zmieniła się w nienawiść

whaatsernamee

ten film ma ukazać że miłość postrzegana jako uzależnienie jednej jednostki od drugiej, nie jest czymś normalnym tylko wypaczeniem, a ten rodzaj chorej "miłości" jest narzucany ludzkości od wieków, kobiety od wieków były spychane na 2 plan, światem i kobietami rządzili mężczyzni

Gandziosz

Antychryst nie jest ani horrorem, ani pornolem, ani już absolutnie nie jest filmem artystycznym, to jest film psychologiczny i to bardzo mocny film psychologiczny, jeden z najlepszych i najmocniejszych, jakie w życiu widziałem, i mylisz się ten film nie jest w żadnym momencie niedopracowany ten film jest dopracowany na maxa, poczytaj wcześniejsze recenzje gdzie niektórzy użytkownicy forum przedstawili symbolikę filmu, ten film od pierwszej do ostatniej sekundy jest dopracowany, i naprawdę genialny a zarazem straszny. I naprawdę kolego 10 dla tego filmu nie wystawiłem, aby komuś imponować, ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie… Jest to jeden z najcięższych filmów w historii kina ja się już na forum tutaj wcześniej na jego temat naprodukowałem tak więc nie bede pisał długich wywodów bo mi się już nie chce

Gandziosz

Antychrystem był on, ona, kiedy przełamała swoje wewnętrzne lęki i blokady i pojednała się z naturą chciała go zniszczyć, cóż... Jaki był finał wszyscy widzieli...

Gandziosz

Ten film to swego rodzaju manifest feminizmu, film antyreligijny i łamiący wszelkie schematy moralne ustanowione, no właśnie, przez kogo? Kościół i mężczyzn... Facet swoją dominacją nad partnerką traktowaniem jej jak tatuś córeczkę upośledził ją w pewien sposób i skrzywił psychicznie, pózniej ona zaniedbywała dziecko ponieważ sama była jak dziecko, była bezgranicznie zakochana w swoim "tatusiu" doszło do tragedii...

ocenił(a) film na 9
glupinick1

myślę że to powierzchowna interpretacja - piszę to będąc feministką ;)

zostaw kulturę na boku - nie o nią chodzi

chodzi o naturę. wszystko można pomieścić w jednym zdaniu: natura to kościół szatana. dla tego faceta brzmiało to gówniarsko-głupkowato i dla mnie też tak to brzmi. a jednak...

co to za matka, która nie kocha swoich dzieci? co to za matka, która krzywdzi swoje dzieci? co to za matka, która zabija swoje dzieci? matka natura :) po prostu i ot, tak. cała reszta to ściema. chaos rządzi (entropia z każdą chwilą jest coraz większa - tak twierdzą fizycy). ziemia się obraca w zimnym wszechświecie, pulsuje, a my razem z nią. a sens? sensu brak.

ktoś kiedyś (prof. mikołejko) w jakimś wywiadzie wspomniał o książce napisanej przez jakąś amerykańską panią zoolog. książka obfitowała w opisy przyrody. wniosek był taki: porąbało nam się w głowach, jeżeli patrzymy na zżeranie się nawzajem i doznajemy uczucia harmonii. łany zbóż tak pięknie falują poruszane wiatrem... podczas gdy każdy kłos rywalizuje ze swoim bratem-kłosem o to, który wyssie z ziemi więcej wody, który bardziej skorzysta ze słońca... ptaszki tak ślicznie świergoczą, ale kiedy popatrzymy na nie uważniej, odkryjemy, że mają powydziobywane pióra i rany na łapkach. i zjadają robaki - to czysty akt okrucieństwa, ale przyzwyczailiśmy się i uważamy, że to spoko... he he... a teraz zerknijmy na talerze. co to za piękne potrawy? :D wymyślne... udekorowane... :D a to kurza wątróbka, a to szynka wieprzowa... a to kapusta, co rozwijała się i zwracała pustą głowę w stronę słońca...

cóż. życie jest ekspansywne, brutalne i brudne. a człowiek jest koroną stworzenia.

wróćmy więc do naszej filmowej mamuśki. że skrzydwdziła własne dziecko.... czy to zachowanie nie wydaje wam się jak najbardziej zrozumiałe? pomyślcie o tym w ten sposób: płód pasożytuje na matce przez 9 miesięcy. pobiera z jej organizmu składniki potrzebne do ż.y.c.i.a. korzysta z krwioobiegu. wysysa wapń z zębów i kości. w końcu wyrusza w krwawą, brutalną podróż przez ciasne drogi rodne... po co?
"stan błogosławiony" i "uroki macierzyństwa" sratatata... (go to --> "Persona" Bergmana) trzeba się było nieźle nagłówkować, żeby wymyślić taki shit. cała cywilizacja to nic innego jak ubieranie tego, co brzydkie, w stylowe kostiumiki.

życie to ekspansja, zabieranie, pozbawianie i okrucieństwo. i po co to wszystko? i tak wszyscy staniemy się kiedyś ścierwem jedzonym przez robaki. nasza mamusia natura nas nie kocha, a my jej gen okrucieństwa mamy wpisany w istnienie. kultura i jej brednie o miłości nie pomogą. wszyscy jesteśmy antychrystami i oddychając mieszanką azotu, tlenu i dwutlenku węgla, a także depcząc trawę i pocierając narządy rodne bierzemy udział w czarnej mszy :))))))))))))))) oczywiście, nie patrzymy na to w ten sposób. seks jest piękny, trawa to zielony dywan, który powstał po to, abyśmy po nim stąpali, powietrze jest po to, by nim oddychać pełną piersią... ;)

i tak możemy sobie miło żyć w bajce o dzielnych smerfach i będzie nam słodko dopóty, dopóki nie zajrzymy pod nasz kulturowe ubranko... na przykład tak, jak nasz filmowy bohater - homo sapiens z penisem, co dłubał, dłubał... i wydłubał! ciekawskim wszak był stworzeniem. a ciekawość to pierwszy stopień... no dokąd? i nie było jak w bajce o adamie i ewie, co poznali dobro i zło. nasz posiadacz penisa odkrył, że jest tylko zło!

po co nam kolejni ludzie na świecie?????????????????????????????????????? wszak jest prze-lud-nie-nie! po co się rozmnażacie, stworzenia gatunku homo sapiens????????????????

btw - film jest... tandetny. pomysł był dobry, efekt jest tandetny. środki wyrazu są tanie, sorry, winnetou. chyba, że to taka wielopoziomowa ironia. choć nie wiem, nie wiem.

khedes_ona

Że też Ci się chciało tyle pisać... Czuję obowiązek Ci odpowiedzieć... Ale zacznę od pytanka, masz może depresje czy coś w tym stylu? kurde nie mam dziś weny na filozofowanie... Ale zmuszę się coś tam napiszę... Akceptacja natury to akceptacja siebie, bo my jesteśmy zwierzętami w połowie, tyle, że posiadamy mózgi, pół na pół, ale nie da się żeby człowiek pozbył się zwierzęcej natury no nie da się jesteśmy połączeni z przyrodą, bo jesteśmy jej częścią, przyjmując logikę Twojego rozumowania to tak: wszystko w sumie jest antychrystem, i natura i człowiek, no nie przesadzajmy... to może cały wszechświat jest jednym wielkim antychrystem? Ja w jednej książce czytałem fajny tekst, że poprzez stworzenia w dziele ewolucji człowieka, czyli myślącego zwierzęcia, bezrozumny wszechświat, a zarazem natura, która jest wytworem tego wszechświata, pragnie zrozumieć samą siebie sens własnego istnienia... Natura nie jest zła, mnie nie rażą ptaki z powydziobywanymi piórami czy ranami itp, akceptuję sam siebie takim, jakim jestem, i wiem że jestem po części zwierzęciem, ale myślącym zwierzęciem, wiem że w chwili zagrożenia potrafił bym być okrutny, zresztą miałem w życiu takie sytuacje... Problem polega na tym że natura jest uporządkowana jeśli coś się w niej dzieje nawet okrutnego to ma to sens, jedno zwierze zabija drugie ponieważ jest BEZROZUMNE, i kieruje nim instynkt, to jest logiczne i nie ma w tym nic złego, ale człowiek ma rozum i niestety z niego nie korzysta, wynaturza się, człowiek zabija często dla przyjemności, robi krzywdę dla przyjemności, niszczy dla przyjemności nie po to by przetrwać lub dlatego że każe mu tak natura, lub instynkt, robi złe rzeczy dla przyjemności z czystej głupoty i egoizmu... Trier chce pokazać właśnie to wynaturzenie, skrzywienie ludzkiej psychiki, brak logiki, i to, że natura nas za to rozliczy i wykończy, bo bez natury, której jesteśmy dziećmi nie przetrwamy jako gatunek, obraz skrzywionej psychicznie kobiety.... Mało jest takich kobiet? Oglądnij sobie fakty, ile jest takich matek i informacji w mediach, np. Ojciec pobił na śmierć 2 letnie dziecko, a matka nic nie widziała, chociaż byłą z nim w mieszkaniu. Jest masa takich kobiet, które krzywdzą swoje dzieci, a krzywdzą, bo są słabe, bo mają wypaczone postrzeganie rzeczywistości jak główna bohaterka filmu.

glupinick1

jestem zdania że człowiek po to ma rozum by szanował i naturę i siebie nawzajem (przedstawicieli włsnego gatunku) bo jeśli tak nie będzie czynił zginie... jest taka teza w filozofii że aby człowiek był szczęśliwy musi być wyważony, przykład 51 % dobrych chwil i emocji, 49 % złych, i tak samo jest z naszą naturą, mamy zwierzęcą naturę ale musi wygrywać rozum, jeśli osoba funkcjonuje jako hedonista szuka tylko przyjemności 90 % jej życia stanowią przyjemności i radość, ale po pewnym czasie taka osoba nie potrafi już doceniać drobnych przyjemności i popada w stagnację, czego następstwem jest odwrócenie się szali i pózniejsza przewaga negatywnych emocji nad tymi dobrymi, bo hedonista szuka ciągle nowych doznań, coraz bardziej wyszukanych okrutnych dziwnych i nielogicznych, musi być zło i okrucieństwo to część naszej natury ale musi być przewaga rozumu i logiki i panowanie nad tym bo zniszczymy samych siebie, sorry za chos w wypowiedzi

ocenił(a) film na 9
glupinick1

"Ja w jednej książce czytałem fajny tekst, że poprzez stworzenia w dziele ewolucji człowieka, czyli myślącego zwierzęcia, bezrozumny wszechświat, a zarazem natura, która jest wytworem tego wszechświata, pragnie zrozumieć samą siebie sens własnego istnienia..." - to miła interpretacja, fakt. Ale... nawina. Przecież my nawet nie wiemy, czy >poznajemy<. Czy może to tylko omamy. ;)
"Coś co nie posiada ŚWIADOMOŚCI nie może być złe, bo w naturze nie istnieje pojęcie zła, jest tylko przetrwanie i instynkt."

A my mamy świadomość i "świadomie" podejmujemy różne decyzje, tak? I sumienie mówi nam, co jest dobre a co złe? ;)
No, ale mamy też podświadomość. I gdy się do niej dokopiemy, okaże się, że nic nigdy nie będzie "tak jak było".

"Antychryst" to opowieść o kobiecie i mężczyźnie w Edenie (tak nazywa się leśniczówka).

W chrześcijańskiej wersji tej opowieści pierwsza kobieta skuszona przez węża zrywa owoc z drzewa poznania dobra i zła i podaje go mężczyźne, który zjada owoc. Wówczas odkrywają, że są nadzy. Bóg Jahwe, gdy mówią mu o swoim czynie, przeklina węża i dodaje: "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. Co do kobiety postanowił: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą."

Antychrześcijańska sekwencja wydarzeń wygląda mniej więcej tak:
1. seks - w trakcie dziecko wypada przez okno (jedna z końcowych scen sugeruje, że matka widziała dziecko wspinające się na parapet i wypadające, i nie zareagowała)
2. żałoba
3. terapia - mężczyzna rozkopuje psychikę kobiety; odkrywa, że ta "znęcała" się nad dzieckiem (buty); seksualność kobiety jest agresywna, zwierzęca, nie ma nic wspólnego z otwierającą film sceną seksu, któremu towarzyszy muzyka operowa; retrospekcja - kobieta pisze książkę o kobietobójstwie - zmiana charakteru pisma w jej dzienniku sugeruje, że treści, z kórymi miała do czynienia, mocno wpłynęły na jej stan psychiczny; kobieta dzieli się z mężczyzną swoimi spostrzeżeniami: natura to kościół szatana, gdzie ciągle ma miejsce absurd narodzin, śmierci, walki i cierpienia, a kobieta, która jak natura rodzi (i zabija) ma w sobie ten zły pierwiastek; mężczyzna spotyka zwierzęta - zwykle sarenki i liski są pokazywane jako sympatyczne leśne stworzonka - tutaj sarenka biega z martwym, krwawym sarnim płodem przyczepionym do tyłka, a listek dokonuje dekapitacji. podobno sarna, lis i kruk symbolizują trzech żebraków. a gdy nadejdzie trzech żebraków - ktoś musi umrzeć (kto to wyjaśni?). Ostatecznie kobieta opętana myślą, że mężczyzna opuści ją, skoro ją poznał, postanawia go ukarać. Nastepnie Trier funduje nam kilka uroczych scen z narządami płciowymi w roli głównej. Kobieta chce zabić faceta, ale w końcu to facet zabija kobietę i pali jej ciało na stosie. Ukazują mu się duchy martwych kobiet bez twarzy.

No i kto jest kim w tej opowieści? I co jest czym? Kto jest wężem? Co jest jabłkiem? Jaką prawdę o sobie poznali kobieta i mężczyzna?

khedes_ona

coś co nie posiada ŚWIADOMOŚCI nie może być złe, bo w naturze nie istnieje pojęcie zła, jest tylko przetrwanie i instynkt

ocenił(a) film na 8
Gandziosz

Antychryst to studium kobiety. Von Trier bardzo mocno przerysowal psychike kobiet. Polaczyl je z cyklami ziemi, wiazac cykle kobiece z przyroda, sugerujac ,ze kobiety lepiej czuja przyrode. Uznal, ze przyroda jest stanem chaosu, a nie duchowosci i nazwal kobiete Antychrystem.
Film ma wiele watkow. Gdy kobieta uznaje ,ze mezczyzna ja nie kocha zaczyna go niszczyc w sposob bezpardonowy. Co ciekawe mogac go zabic, ostatecznie nie robi tego, tym samym sprowadzajac smierc na siebie jakby sama uznala swa wine i i zasluguje na kare. Czujac sie nie kochana samotna podczas wakacji ulega zlu pracy ktorą pisze, tak mocno, ze w konsekwencji doporawdza posrednio do smierci swego dziecka.
Zmiennosc kobiety z racji braku bliskosci, poczucia bezpieczenstwa, braku milosci, akceptacji przez mezczyzne, powoduje nieuchronny bieg zdarzen.
Co ciekawe rola meska w tym filmie to bardzo zagubiony mezczyzna.
Piekny film ,ponadczasowy. Pokazuje czego brakuje zwiazkom wspolczesnie.
Film jest niezwykle symboliczny , religijny ( choc w zadnym zdaniu nie odnosi sie do religii ). Sadze ,ze jeszcze nie wszystko w nim dojrzalem. Film jest przeznaczony dla tych co kochaja, czuja jakie sa kobiety.
Dla pozostalych bedzie ni to horror , ni to pornol

Tho

tak Antychryst to studium kobiecej psychiki ale mylisz się w wielu pozostałych kwestiach, upraszczasz troszkę, ta kobieta nie była Antychrystem ona była zaburzona i chora, symbole... Wydaje mi się że mężczyzna traktował ją zbyt protekcjonalnie nie pozwalając jej się wyzwolić przez co ona czuła się słaba, wywoływało to u niej lęk (również przed samotnością) depresję, nie wierzyła w siebie, ona chciała by on nie traktował jej jak małej dziewczynki którą należy się opiekować a jak równą sobie partnerkę... Była inteligentna ale zarazem bardzo infantylna, chciała być silna... Masa jest infantylnych kobiet nie wierzących w siebie które całkowicie poddają się partnerom a pózniej cierpią z tego powodu, nie potrafią się odnalezc ani w zwiazku ani w życiu. Trier daje nam klucz którym jest PARTNERSTWO

Tho

ten film odnosi się do religii, tekst o "Siostrach z Ratyzbony" odnosi się też do partnerstwa tyle że w kwestii seksualnej, że kobieta nie jest po to by tylko dawać przyjemność mężczyznie w łóżku, ale że też chce sama osiągać szczyty przyjemności oddając się zwierzęcym uniesieniom, które według mnie są piękne, jeśli do tego jest partnerstwo i uczucie, pozytywne emocje między dwojgiem ludzi

Tho

a kościół od wieków ustawiał kobietę w roli tej od rodzenia dzieci, prania skarpetek, gotowania itp itd, seks jest dobry i potrafi dawać przyjemność kobietom też ! :)

Tho

Antychrystem akurat w tym filmie Von Triera jest mężczyzna który jest utożsamiany z Kościołem, domninacją mężczyzn na świecie, niszczeniem natury, władzą, itp itd W sumie popatrz na psychopatów, 95 % psychopatów to są lub byli mężczyzni, albo takie osobniki typu Hitler, Stalin, Bin Laden, Bush, Kadafii czy ten przywódca Korei Połnocnej Kim Ying coś tam... Wszystko mężczyzni owladnięci manią zdobywania, podporządkowania i władzy, dominacji... Kobieta w filmie Triera symbolizuje naturę, wypaczoną przez meskiego Antychrysta naturę, skrzywioną, chaotyczną nie logiczną, wypaczoną... I taki jest dzisijszy świat, Von Trier nie odkrywa Ameryki w swoich filmach, i katastroficznych wizjach, ktokolwiek kto ma rozum i potrafi się nim posługiwać rozumie że to co dzieje się na świecie nie jest normalne, i człowiek jako gatunek ślepo podąża w jednym kierunku, ku samouzagładzie, ale natura z pewnością się odrodzi bez nas...

ocenił(a) film na 9
glupinick1

Podoba mi się to jak interpretujesz ten film, ale mam taką wątpliwość - jeśli mężczyzna utożsamiany jest z Kościołem, dominacją i nie tyle może niszczeniem, co raczej podporządkowaniem natury to czy właśnie kobieta nie jest Antychrystem, czyli zaprzeczeniem tego "męskiego" porządku świata, czy nie reprezentuje ujarzmionej, ukrytej i zapomnianej siły, która ten prządek może zniszczyć jeśli zostanie, tak jak w filmie Triera, uwolniona? Inaczej mówiąc kobieta jest Antychrystem, nie w sensie negatywnym, ale dlatego, że przeciwstawia się panującemu porządkowi. On i ona reprezentują dwie antagonistyczne, zwalczające się siły. W tym przypadku wygrywa on, ale przecież możemy wyobrazić sobie taką sytuację, kiedy ona będzie górą. Oboje używają przemocy, oboje tak samą pragną dominacji i podporządkowania sobie drugiej osoby. Pytanie, czy tu w ogóle jest miejsce na partnerstwo?

ocenił(a) film na 2
Gandziosz

Bardzo trafna recenzja, z tym, że ja sam nie wiedziałem i może wciąż do końca nie wiem jak wysoko w skali od 1 do 3 należałoby ocenić ten film. Może i zdecydowałbym się na najwyższą notę, ale jak sobie pomyślę, że byłoby to swoiste porównanie go z arcydziełem, to jednak uważam, że byłoby to z mojej strony co najmniej nieporozumieniem. Co najmniej. Jednak to nie jest żaden horror, zdecydowanie. Bardziej bym go określił jako psychologiczny dramat, z naciskiem na PSYCHOLOGICZNY. Dlatego też, tylko z uwagi na to, że mi się nie podobał (może nie ''nie wypada'', bo w sumie wypada dać temu pałę i odejść, dosłownie zapomnieć o tej pomylonej produkcji) i że jedyną rzeczą jaką ten film miał na celu było wzbudzenie w nas pewnych emocji - np. obrzydzenia? ''Po co?'' - nie będę mu dawał 1/10, bo w sumie co bym nie powiedział, to bardzo mocno uważam, że jest to totalnie nieporozumienie. Strata czasu gwarantowana dla większości widzów.

Cóż, będąc świeżo po seansie mogę nie pisać racjonalnie. Jednak się staram. Jak wychodzi, to pewnie wy wiecie lepiej ode mnie. Nie czytałem też wszystkich wypowiedzi w tym temacie, co z pewnością jednak zrobię dużo później później jak już odetchnę, chociaż wiem, że pewnie są interesujące. Mimo wszystko, na chwilę obecną nie jestem w stanie czytać czegokolwiek na temat tego filmu.

Jedyne słowo podsumowujące, jakie przychodzi mi na myśl to SUKCES. Bynajmniej nie sukces tego filmu, a tym bardziej reżysera tego 'czegoś'. Sukces. Mój osobisty sukces. Po prostu dotrwałem do końca. Było kilka filmów, przy których pewnie nie spodziewałem się, że będzie to takie trudne. Jednak ten zacząłem w piątek wieczorem (dzisiaj jest niedziela, za 20 minut dziewiąta), po pół godzinie ogarnęła mnie przoegromna senność i znużenie oglądaniem czegoś, co nie ma fabuły. Nie dostrzegałem też nawet głębiej ukrytego sensu. Drugą próbę miałem podjąć wczoraj, ale zrezygnowałem. Przecież tyle innych pięknych rzeczy jest na świecie, którymi mógłbym się zachwycać, a to? To przynosi tylko swego rodzaju otępienie i będąc w połowie zastanawiasz się o co tu w ogóle chodzi, a później kiedy już się dowiadujesz (albo tak Ci się tylko wydaje) zadajesz najważniejsze pytanie ---> ''po co?''. Masz minę jaka jest rzadkością przy oglądaniu filmów. Czujesz zniesmaczenie. Dałeś się nabrać. Jesteś zniesmaczony, że w ogóle tu jeszcze siedzisz. Jednak taki jesteś i w niedzielę późnym popołudniem wracasz, aby niechętnie, bo niechętnie, ale jednak dowiedzieć się jak to się kurfa skończy, ponieważ wtedy już na 100% będziesz mógł stwierdzić, że reżyser popadł w totalną paranoję ukazując światu coś takiego. No nic, oglądałem 2 dni z co najmniej 4 długimi przerwami. Ależ męka straszna.

Tyle minut wyjętych z życia i to na własne życzenie. Ależ my jesteśmy głupi, że świadomie wchodzimy w gówno, którego zapach później nam długo w głowie siedzi i śmierdzi. Naprawdę, bardzo chciałem nawiązać do rozmowy na poziomie, napisać coś mądrego. Jednak z pustych filmów staram się nie wynosić przesłań, które są nic nie warte, bo zazwyczaj są. Ten film też nie zasługuje na to, aby mu schlebiać i wypowiadać się na jego temat ''na poziomie''.

No fakin way! :-/

Przepraszam jeśli czytałeś i niewiele z tego zrozumiałeś. Pisane bardziej dla siebie, niż z myślą o odbiorcach...

Rubin91

sporo się napisałeś, jeśli to takie jak to okreslasz gówno to po co tyle pisania na temat tego gówna? co do ocen ten film ma i tak niską ocenę która zapewne nie będzie wyższa więc Twoja 1 czy 3 nie robi jakiejkolwiek różnicy. Jeśli 91 to jest data Twoich urodzin to wróć o tego filmu za kilka, kilkanaście lat, jak dłużej pożyjesz, więcej w życiu zobaczysz. Ja nie uważam tego filmu za arcydzieło w ogóle te określenia do mnie nie trafiają, daję 10 czemuś co wywarło na mnie ogromne wrażenie, lub filmom która w jakiś sposób mi się bardzo podobały, np 10 dałem też Mad Maxowi i paru innym po prostu lubię te filmy którym dałem 10, Z Antychrystem jest tak że film jest rzeczywiście obrzydliwy, i na poczatku jak pierwszy raz go obejrzałem chciałem dać mu 1... Ale postanowiłem trochę pogłówkować nad nim... Poczytałem recenzje innych, symbolikę itp. I doszedłem do wniosku że ten Von Trier wcale nie jest takim deklem jakiego z siebie robi tylko bardzo ale to bardzo inteligentnym człowiekiem, który może w trochę (a nawet bardzo) szokujący sposób, chce coś jednak ludziom uświadomić, zmusić do wysiłku intelektualnego, wstrząsnąć nimi, jego filmy to nie są proste, miłe i zabawne, i napewno nie będą podobały się większości widzów, ale napewno też nie są one gównem jak piszesz...

ocenił(a) film na 2
glupinick1

Nie rozumiem, Ty też chciałeś dać mu 1 a wystawiłeś 10? :D To jakiś żart? Wiadomo, można poczytać na temat filmu po obejrzeniu, na temat reżysera i tego co wyróżnia jego produkcja na tle innych, ale żeby zaraz tak zmieniać opinię to coś chyba jest nie tak. Co Ciebie tak nagle oświetliło? Dla mnie liczą się przede wszystkim pierwsze wrażenie. Moje. Osobiste. Wielu filmom w ten wposób zdarzało się, że stawiałem 7 czy 8, chociaż tak na dobrą sprawę nie zawsze tak naprawdę do końca zasługiwały.

Poza tym, NIE DZIĘKUJĘ. Nie uważam się za osobę głupią bynajmniej, ale z jak dorosnę i poznam lepiej życie z pewnością będę pragnął czegoś innego niż powrotu do tego filmu. Nigdy, absolutnie nigdy nie zmarnowałbym po raz drugi czasu na to coś. Za kogo Ty mnie masz? Za szaleńca? ;) hehe ja sam się za takiego nie uważam. Fakt, rozpisałem się na temat produkcji, która jest nie warta pół słowa. Jednak może to przestrzec przed nią innych... chociaż ogólna ocena sama w sobie będzie czynnikiem informującym, że jednak ten film nie jest arcydziełem, wbrew temu co jakaś tam liczba osób twierdzi, a produkcją, która zatraciła swój sens jeszcze zanim tak na dobrą sprawę się rozkręciła - jeśli w ogóle można powiedzieć (i to z przymróżeniem oka), że ten film się ''rozkręcił''.

Rubin91

Film mnie zaciekawił, intrygował a 1 chciałem dać za to że był zwłaszcza pod koniec obrzydliwy, ta scena jak ona mu przywaliła w... Dlatego chciałem dać 1, ale postanowiłem się wstrzymać, ten film ma sens większy niż Ci się wydaje, postanowłem przymnąć oko na sceny które mnie raziły, a skupić się na fabule i przesłaniu filmu.

Rubin91

Wielu wybitnych ludzi było w swoich czasach uważanych za szaleńców, wariatów itp. Dopiero póżniej ich doceniono, Von Trier może ma coś z główką i ten film rzeczywiście jest momentami obrzydliwy, po prostu Von Trier zastosował takie specyficzne środki wyrazu artystycznego... Szokujące mocno, ja przymnąłem na to oko, film ma sens i bardzo głebokie przesłanie, a Von Trier może i czubek lekki ale inteligencji trudno mu odmówić. Pozdro

Rubin91

Von Trier to moim zdaniem jeden z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszy reżyser dzisiejszych czasów. Większość reżyserów robi filmy dla mas, i zgarnia nagrody oraz oklaski, Von Trier ma odwagę robić filmy trudne, łamać schematy, pokazywać świat niepokolorowany, ma odwagę wyśmiewać „podwójną moralność” i fałsz. I nie odnoszę się tutaj tylko do Antychrysta, ale też innych jego filmów, które w większości mają głęboki sens i przesłanie. Cóż, większość nie rozumie, ale nikt nie powiedział, że większość ma rację… Historia nie raz udowodniła że w tej kwestii często bywa odwrotnie… Jeśli czegoś nie rozumiesz nie wystawiaj temu od razu negatywnej opinii, bo to zle świadczy o Tobie...

ocenił(a) film na 2
glupinick1

O Tobie natomiast źle świadczy, to że cały czas mówisz o inteligencji reżysera, o ogromnym sensie tego filmu i jego przesłaniu, które są większe niż pewnie nie tylko mi się wydaje (jak twierdzisz), a tak naprawdę nawet nie potrafisz wytłumaczyć co stanowi to przesłanie i czym ono jest. Jednak naprawdę chętnie posłucham, o tym przesłaniu które Cię tak urzekło oraz sensie, który zdajesz się dostrzegać w tym czymś.

Poza tym, z całym szacunkiem, ale śmieszy mnie jak ktoś mówi, że ze względu na obrzydliwe sceny chciał uznać film za nieporozumienie, ale później nagle zorientował się, że to arcydzieło, bo poczytał trochę wypowiedzi innych i o samym reżyserze (który bynajmniej nie twierdzę, że jest głupi), hehe jaja normalnie. Dla mnie jesteś mało wiarygodny choćbyś nie wiem jak ładnie tutaj ubierał w słówka swoje wypowiedzi.

A w ogóle powiedz mi jeszcze tak szczerze jakie było Twoje pierwsze wrażenie zaraz po oglądnięciu filmu, jeszcze zanim przeczytałeś jakąkolwiek wypowiedź na jego temat?
I jeszcze jedno pytanie - czy z przyjemnością obejrzałbyś go ponownie? A jeśli tak, to dlaczego. Jeśli nie, to też chętnie bym poznał powód.

Po prostu jestem ciekawy. Pozdrawiam.

Rubin91

nie będę się powtarzał, ja się na temat tego filmu napisałem dużo i naprawdę nie chcę mi się powtarzać tego co wcześniej pisałem, jak chcesz poczytaj dyskusje, w tej dyskusji też troszkę napisałem, przykro mi jak chcesz to sobie poczytaj wcześniejsze recenzje i dyskusje z przed 2 lat jakoś a jak nie to trudno, tak jak Tobie nie chce się czytać tak mi nie chce się już pisać :)

ocenił(a) film na 2
glupinick1

Wychodzi z tego tylko tyle, że ufając własnemu osądowi - dałbyś ocenę najniższą...
Poczytałeś jednak recenzyjki INNYCH WIDZÓW, kwieciste porównania do Raju, twierdzenia że 'Antychryst" to cudowne studium psychologiczne ( nie mówię, że się z tym nie zgadzam, po części tak jest - jak się już uprzesz, by KONIECZNIE coś z "Antychrysta wynieść;) - aczkolwiek podane w tak nudnej i "przeciągniętej" formie, że ciężko na tym filmie wysiedzieć i nie zasnąć w trakcie - przez co dla mnie, jest niestrawny;) i na tej podstawie postanowiłeś dać ocenę najwyższą...
Człowieku, obudź się czym prędzej!

WhiteDemon

nie ufając osądowi tylko obrzydzeniu, bo film jest obrzydliwy ale nie głupi, pierwszą reakcją na ten film chyba u każdego normalnego widza jest obrzydzenie, póżniej jest pustka, wtf z tym filmem? a na końcu pojawiają się przemyślenia, ja tak miałem, dla mnie ten film nie był nudny, mnie nudzą banalne filmy robione na jedno kopyto, szablonowo, lubię filmy które zmuszają mnie do wysiłku intelektualnego, a Von Trier robi takie filmy, i pisałem już o tym wyżej, on nie robi filmów dla mas

ocenił(a) film na 2
glupinick1

Tak, tak - słyszałam to tutaj tysiąc razy...
"Antychryst" to film dla wybrańców;)
Tylko że z tego co piszesz - wcześniej jakoś najwidoczniej nie zmuszał Cię do wysiłku intelektualnego.
Dopiero jak Ci co nieco zasugerowano...głębię w filmie odnalazłeś,
Ech;)
Nie interesuje mnie, za jakiego twórcę uważany jest Von Trier. Tym dziełem nie zachwycił mnie.
Jedynie znudził.
Mogę być uznana za "szarą masę" - trudno;)
Pozostanę przy jego "Tańcząc w ciemnościach";)

WhiteDemon

chyba sobie żartujesz ? z tym "Dopiero jak Ci co nieco zasugerowano...głębię w filmie odnalazłeś" to ma być żart ? jedyne na co przydały mi się opinie innych uzytkowników to symbolika, ale nie symbolika jest w tym filmie najważniejsza....

WhiteDemon

najważniejszy jest aspekt psychologiczno-filozoficzny, a symbole maja dawać widzowi pewne wskazówki jedynie

WhiteDemon

i nie jestem żadnym wybrańcem staram się po prostu nie oceniać filmów powierzchownie, tyle w temacie

ocenił(a) film na 2
WhiteDemon

White Demon, Ty demonie! Jakbym siebie słyszał w ocenie głupnickiego. :D Swoją drogą, ja bym sobie zmienił ten kontrowersyjny nick. ;)

Rubin91

Ten Antychryst to nie jest film który raz oglądniesz i od razu wszystko zrozumiesz, jest to cholernie ciężki film przepełniony symbolami, ja nie lubię oglądać filmów 2 razy lub więcej i wyłapywać, wyszukiwać drobnych szczegółów, ukrytych symboli, ale są na filmwebie ludzie którzy to robią i chwała im za to bo wyłapują drobne szczegóły istotne do zrozumienia filmu.

użytkownik usunięty
Gandziosz

Przyznam szczerze, że może film jest "ciężki", może jest "z przekazem". Można także uważać, że był to film bez przekazu i bez wszelkiej ciężkości w odbiorze. Można rozumieć to, co "autor miał na myśli", jednakże taka forma nie do wszystkich przemawia. Do mnie nie przemówiła i choćby nie wiem, jak bardzo miało to być głębokie, nic z tego nie wyszło, między innymi dlatego, że było niesamowicie nużące.
Nie jest trudnym odczytać ten film, oczywiście wypowiadam się za siebie. Aczkolwiek całkowicie niezrozumiałym dla mnie jest ten artyzm, który chce wznieść przedstawiony obraz, w moim przekonaniu nieudolnie, na wyżyny intelektualne. Ja się zawiodłam, gdyż słyszałam wcześniej o tym filmie bardzo pochlebne recenzje. Ale w tym przypadku nie wynika to raczej z głupoty ludzi, jedynie z różnic w upodobaniach. Mnie to nie porwało, wręcz przeciwnie, zniesmaczyło i odepchnęło. Dlatego też uważam ten film za nieporozumienie, nie ma to nic wspólnego z tym, że nie dostrzegłam "myśli przewodniej" ów produkcji.
Jedynym plusem tego filmu (jak dla mnie rzecz jasna) był klimat, w jakim przez cały czas trwania seansu toczyła się akcja. Tylko że... no właśnie, troszkę mnie to wszystko razem uśpiło. Więc w dalszym ciągu "Antychryst" pozostaje w moim przekonaniu nieporozumieniem.

ja tam w tym filmie żadnego artyzmu nie widziałem, i nie wiem skąd ludzie doszukują się w nim artyzmu, film byl niezwykle surowy

użytkownik usunięty
glupinick1

Pozwolę się wciągnąć w krótką polemikę twierdząc, że scena z drzewem, tudzież sam "surowy stan" filmu był staraniem się o dopracowanie pewnego artyzmu. Jednakże właśnie jedynie ten aspekt stworzył pewien klimat, o którym nie omieszkałam wspomnieć powyżej. Dawno oglądałam ten film, lecz dokładnie pamiętam swoje odczucia, a takowych właściwie nie było, pomijając wcześniej wymienione.

film ten przepełniony jest symbolami, scena z drzewem jest jednym z nich i nie ma zbyt wiele wspólnego z artyzmem, Antychryst to nie jest kino artystyczne, nie wiem skąd takie pomysły w ogóle...

ten film nie miał być piękny lecz do bólu surowy, momentami wręcz odrażający, szokujący, poprzez szokowanie widza von Trier chce zmusić go do zastanowienia nad pewnymi rzeczami

można jedynie się zastanawiać czy aż tak drastyczny sposób zmuszenia widza do myślenia nie jest przekroczeniem jakichś granic… ale to temat na jakąś inną dyskusję, ja rozumiem osoby którym film się nie podobał, bo ten film nie epatował pięknem a okrucieństwem