7,3 188 tys. ocen
7,3 10 1 187795
6,8 27 krytyków
Apocalypto
powrót do forum filmu Apocalypto

Tak jak upadła cywilizacja egipska, majów czy rzymska.... tak i nasza również dąrzy do upadku.

Ale najlepsze jest to, że sama chyli sie ku destrukcji , czyniąc powszechnym aborcję, eutanazję...(JPII, określił ją "cywilizacją śmierci")

b3lial

Racja, B3lial, święta racja...Najpierw Cosmo mnie bawił, potem nudził, a teraz to juz chyba przeraża...NIC do niego nie dociera, nam wszystkim (to znaczy tym, którzy sie z nim nie zgadzają) mówi, ze dajemy sie manipulować (to znaczy on to mówi o wieeele specyficzniej, ja stosuję duuuże uproszczenie), a to właśnie on mówi tekstami i słowami ludzi zmanipulowanych przez Rydzyka, przez ultrakonserwatywnych polityków, którzy we wszystkich widzą wroga, każdy to jest liberał, komuch, pedał lub żyd...
No ale cóż, my sobie możemy zwracac mu uwagę na jego kopiowane teskty z przerażająco tandetnych, ciemnogrodzkich źródeł-jak "Nasz Dziennik", czy Polonica.net, ale założe sie ze jeszcze nie raz nam tu coś wklei:)To po prostu taki czlowiek-klapki na oczach a jedynym argumentem są zdania powtarzane w kółko, wyczytane gdzies w pisemkach ultraprawicowych. Nieważne, ze jak cos sie mu zarzuca, jak sie go o coś pyta, to nie odpowiada. On po prostu ma teskty, wyuczone bądź skopiowane, które powtarza jak modlitwę...

To ja juz wolę michnikowszczyznę niz cosmowszczyznę...:P

aboynamedgoo

No to specjalnie na zyczenie tutejszego twardoglowego betonu pseudoliberalnie-trollowskiego (nie majacego jak juz mowilem wczesniej absolutnie bladego pojecia o zdroworozsadkowym liberalizmie, a wylacznie wycierajacych sobie nim falszywie sowiecka gebe) pare uwielbianych przez nich cytacikow o ich z deprawowanej michnikowszczyznie:


Michnikowszczyzna, czyli realny postkomunizm

Ziemkiewicz pokazuje stworzoną przez szefa "Gazety Wyborczej" Adama Michnika ideologię realnego postkomunizmu oraz skutki jej dominacji w polskim życiu publicznym po 1989 r.

Telewizja publiczna wyemitowała 8 grudnia kolejny odcinek programu "Ring". Prowadzący audycję Rafał Ziemkiewicz podzielił się ze swoim gościem, dramaturgiem i scenarzystą Wojciechem Tomczykiem obawą: "Jeszcze ktoś z widzów może sobie pomyśleć, że siedzą tu dwa oszołomy, które wyznają spiskową teorię dziejów. - Panie Rafale - przerwał mu Tomczyk - to nie te czasy, oszołomów już nie ma".

Wyłączni dysponenci tematów

Trzy dni później obaj stali się bohaterami wydarzeń, które jeszcze dziesięć lat temu okrzyknięto by w głównych mediach oszołomskimi. Teatr Telewizji pokazał adaptację sztuki Wojciecha Tomczyka "Norymberga", a wydawnictwo Red Horse wydało książkę Rafała Ziemkiewicza " Michnikowszczyzna. Zapis choroby". Choć prawdę mówiąc, wątpię, by dziesięć lat temu telewizja publiczna zdecydowała się wystawić spektakl Tomczyka, a jakaś poważna oficyna opublikować dzieło Ziemkiewicza.

Pamiętam, jak właśnie przed dekadą środowisko skupione wokół pisma "Debata" próbowało zainspirować powstanie książki, której bohaterem byłby Adam Michnik. Chodziło o ukazanie, w jaki sposób niewielka, ideowa grupa komandosów z lat 60. stała się z czasem rdzeniem najbardziej opiniotwórczego środowiska w Polsce lat 90. Temat był fascynujący, nietknięty przez badaczy i z pewnością mógł liczyć na zainteresowanie czytelników. A jednak kolejni historycy i publicyści, którym składano propozycję, odmawiali przerażeni, tłumacząc, że nie są samobójcami.

Janina Paradowska na pytanie, dlaczego po interwencji redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" wyrzuciła ze swojego wywiadu w "Polityce" z Leszkiem Millerem fragment o aferze Rywina, odpowiedziała prostodusznie, że przecież dysponentem tematu był Michnik. Z kolei Tomasz Jastrun opisał w paryskiej "Kulturze" scenę, w której autorytet moralny, "potykając się o własne słowa", zaproponował jego znajomemu, znanemu pisarzowi współpracę "z naszą grupą". Moralista wyjaśnił literatowi: "bo nie wiem, czy wiesz, że wp... się w moją działkę", a gdy ten drugi odmówił współpracy, w odpowiedzi usłyszał: "To ja ciebie zniszczę!".

Jastrun pisał w czasach, kiedy możliwości owego autorytetu moralnego były znacznie większe niż dziś i być może dlatego nie podał jego nazwiska, poprzestając jednak na czytelnej aluzji do jąkania się. Strach przed zniszczeniem - przyklejeniem etykiety oszołoma, fanatyka, ksenofoba, któremu w porządnym towarzystwie nie podaje się ręki - spowodował, że książka o komandosach nigdy nie powstała, niektóre zaś sprawy w czołowych mediach III RP były po prostu przemilczane. Dzięki temu Adam Michnik i jego środowisko mogli być, by posłużyć się terminologią Paradowskiej, wyłącznymi dysponentami pewnych tematów. Mogli mieć swoją działkę, w którą - tu przypomina się klimat rozmów z Rywinem i Gudzowatym - nikt nie miał prawa się wp... Co to za działka?

Ludzie honoru i peerelowska amnezja

" Michnikowszczyzna" jest próbą jej opisania. Ziemkiewicz pokazuje stworzoną przez redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" ideologię realnego postkomunizmu oraz skutki jej dominacji w polskim życiu publicznym po 1989 r. Efektem, pisze Ziemkiewicz, była zgnilizna III RP. Autor książki rekonstruuje główne zarysy michnikowszczyzny na podstawie artykułów, esejów i przemówień jej twórcy. Odwołuje się też do ogólnie dostępnych faktów, które uporządkowuje w logiczny ciąg przyczyn i skutków.

U podstaw opisywanego fenomenu leżało przekonanie Adama Michnika, że po upadku komunizmu największym zagrożeniem dla Polski była perspektywa objęcia rządów przez oszalałych nacjonalistów, pogrobowców ONR, obóz ciemnoty i obskurantyzmu. Nad Polską zawisnąć miało widmo Moczara i Mecziara, a nawet czystek etnicznych na wzór jugosłowiański.

Czego to nie robiła "Gazeta Wyborcza", aby wyolbrzymić zagrożenie nacjonalistyczne w Polsce. Jako pierwszy - i bodajże jedyny - z poważnych dzienników zamieściła wielki wywiad z Bolesławem Tejkowskim. Gazeta nadała temu antysemickiemu szaleńcowi pozostającemu na marginesie życia politycznego nieproporcjonalnie duże znaczenie, zamieszczając rozmowę z nim na rozkładówkach aż w dwóch kolejnych numerach. Innym razem na zlecenie "Wyborczej" przeprowadzono sondaż, z którego wynikało, że w Polsce rosną nastroje antysemickie. Jak wykazała później w liście do "Rzeczpospolitej" Barbara Fedyszak-Radziejowska, pytania były tak sformułowane, że każdą odpowiedź można była zakwalifikować jako antysemicką. Jedynym ratunkiem przed rządami ciemnogrodu - jak głosiła jedna z głównych tez michnikowszczyzny - miał być więc światły sojusz z reformatorskim skrzydłem PZPR. Stąd wzięło się hasło "historycznego kompromisu", abolicyjna i amnezyjna postawa wobec zbrodni Peerelu czy mianowanie Jaruzelskiego i Kiszczaka "ludźmi honoru". Stąd tak zaciekle zwalczano ideę dekomunizacji, lustracji oraz rozliczeń z minionym systemem. Stąd przez długie lata przymykano oczy na patologie postkomunizmu: uwłaszczenie nomenklatury, wszechobecną korupcję czy działania służb specjalnych na styku biznesu, polityki i mediów.

Michnikowszczyzna chroniła więc pasożyta, który zaczął się rozrastać, aż w końcu obrócił się przeciwko niej samej. Dopóki postkomuniści dewastowali sferę gospodarki, służby cywilnej czy pamięci historycznej, nie budziło to większych protestów. Dopiero gdy wywodząca się z SLD grupa trzymająca władzę postanowiła, by znów użyć słów klasyka, " wp... się w działkę" Michnika i stworzyć anty-Agorę (wyrażenie Włodzimierza Czarzastego), doszło do zdecydowanej reakcji: "Gazeta Wyborcza" ujawniła korupcyjną propozycję Rywina. Nastąpił wybuch, którego skutków nikt wówczas nie przewidywał - w gruzach legła nie tylko formacja postkomunistyczna, lecz również autorytet, który ją do tej pory ochraniał.

Fałszywa diagnoza - fałszywa polityka

Napisana z polemiczną swadą książka Ziemkiewicza na 400 stronicach obnaża mechanizmy funkcjonowania michnikowszczyzny rozumianej nie tylko jako zespół określonych poglądów, ale także głoszące je środowisko i adresatów rekrutujących się z inteligencji oraz z tych, którzy do miana inteligencji aspirują.

Niewątpliwą zaletą książki jest to, że zbiera i układa w logiczny ciąg mnóstwo rozproszonych faktów, z których wiele ujawnianych było w niskonakładowych tytułach. Szczególnie cenne są akapity poświęcone "komisji Rokity", która została powołana w 1989 r. dla zbadania zbrodni komunistycznych w stanie wojennym, oraz "komisji Michnika", która w 1990 r. wpuszczona została do archiwów bezpieki. Co charakterystyczne, prace obu tych instytucji nie doczekały się poważnego omówienia w "Gazecie Wyborczej".

Ziemkiewicz pokazuje, jak dokonana przez Michnika fałszywa diagnoza rzeczywistości stała się źródłem jego złej polityki. Pewien niedosyt pozostawia jednak brak odpowiedzi na pytanie, kiedy i jak pojawił się u naczelnego "Wyborczej" ów manichejski podział na zacofany ciemnogród i światłą Europę. Ziemkiewicz snuje swoją opowieść od 1989 r., ale w tym czasie dualistyczna wizja Polski wydaje się już w Michniku mocno ugruntowana. Można natknąć się na nią choćby w jego publicystyce z połowy lat 80. - w pracy "Takie czasy, czyli rzecz o kompromisie" albo w polemikach wokół "Myśli staroświeckiego Polaka" Piotra Wierzbickiego.

Jaka będzie reakcja Adama Michnika na pierwszą książkę poświęconą swojej osobie? Już wcześniej wytoczył on proces Ziemkiewiczowi za porównanie go do Jerzego Urbana. W książce stwierdzenie, że Michnik zasłużył na miano Urbana III Rzeczypospolitej, należy do ocen stosunkowo łagodnych. Ocena ta wyostrza się, gdy przypomnimy sobie, że Ryszard Bender nazwał Urbana Goebbelsem Peerelu. Redaktor naczelny "Nie" wytoczył Benderowi proces o zniesławienie, ale przegrał.

Niezależnie od tego, czy Michnik wygra proces z Ziemkiewiczem czy przegra - i tak już poniósł porażkę. On sam dobrze wie, że liczy się to, kto narzuci ton. A od dziś ton w dyskusjach o Michniku nadawać będzie " Michnikowszczyzna".

Grzegorz Górny na łamach gazety "Rzeczpospolita" http://rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_061227/opinie_a_1.html


Wywiad z Rafałem A. Ziemkiewiczem na temat książki "Michnikowszczyzna. Zapis choroby"
Data publikacji artykułu: 28 listopada 2006
Autor: Bool

Wywiad z Rafałem A. Ziemkiewiczem przeprowadzony tuż przed premierą książki Michnikowszczyzna. Zapis choroby, wydanej przez wydawnictwo Red Horse.

Redakcja: Jedną z przyczyn powstania Michnikowszczyzny było Twoje wgłębienie się w publicystykę Adama Michnika oraz, zakładam, płynące z tego wrażenia, które opisałeś jako "coś odrażająco fascynującego". A jakie były inne inspiracje?

Rafał A. Ziemkiewicz: Właściwie, odkąd piszę, dość często się z nim zderzałem, co oczywiste - zawsze byłem antykomunistą, domagałem się rozliczenia zbrodni peerelu, przeprowadzenia lustracji, na dodatek poczuwam się do tradycji endeckiej, choć w dzisiejszym świecie wymaga ona zredefiniowania. Więc prowadziłem rozmaite polemiki z obozem przeciwnym. A jak polemizować, to lepiej z generałem, niż z kapralami. Michnikowi widocznie te moje polemiki zalazły za skórę, bo raz i drugi postraszył mnie publicznie procesem, w końcu ten proces wytoczył (jest w trakcie). I w ten sposób zmusił mnie, w ramach pisania odpowiedzi na pozew, do przeczytania raz jeszcze za jednym zamachem tego wszystkiego, co po roku 1989 spłodził. I rzeczywiście, daje to efekt porażający - że można do tego stopnia postawić świat na głowie, nazywać zbrodniarzy ludźmi honoru, sprawiedliwość zemstą, zgodę na gangsterstwo wybaczeniem. Ale przede wszystkim staje przed człowiekiem pytanie: jak możliwe, że to aż tak chwyciło, że autor wszystkich tych głupstw został postawiony na cokole i do dziś tak wielu ludziom wręcz nie mieści się w głowie, że można z nim polemizować. To jest najbardziej męczące pytanie. Nieprzypadkowo ta książka nie nosi tytułu "Michnik", tylko "michnikowszczyzna". Nie o niego tu chodzi, ale o ogłupienie polskiej tak zwanej inteligencji.

Jak dawno temu pojawił się pomysł na taką książkę? Jak długo się przygotowywałeś do jej napisania?

W ogóle jej nie planowałem. Pisałem w "Polactwie", że mam zamiar nigdy więcej o Michniku nie pisać, i naprawdę miałem. Ale uświadomiłem sobie, że tak się nie da. Że ktoś Polakom zrobił wodę w mózgu, nauczył ich recytować obezwładniające frazesy, i że z tym trzeba powalczyć. Obłożyłem się źródłami, usiadłem, i zacząłem pisać. Parę miesięcy mi to zajęło - zwłaszcza sprawdzanie cytatów, źródeł, bo przecież skoro ktoś potrafił się w absurdalny sposób uczepić jednego zdania w felietonie, to na pewno zatrudni teraz adwokatów, żeby szukali jakiegoś sposobu zablokowania rozpowszechniania mojej książki.

Czy mógłbyś wymienić cele, dla których ta książka powstała i powinna wg Ciebie trafić do ludzi? Oczywiście wymierzenie sprawiedliwości, ale co jeszcze? I jak dokładnie pojmujesz tę sprawiedliwość?

Wymierzanie sprawiedliwości to nie moja działka. Ja wziąłem na siebie rolę oskarżyciela, a sędzią niech będzie każdy z czytelników. Cel jest jeden: niech ludzie, na litość Boską, zaczną myśleć. Niech przestaną pozwalać karmić się gładkimi frazesami, i powtarzać bezmyślnie, jak te owce z Orwella, co im ktoś włoży do głowy.

Czy takie cele postawiłeś sobie z powołania / przekonania czy też masz do treści i przesłania "Michnikowszczyzny" raczej chłodne, naukowe podejście?

Chłodne, naukowe podejście to rzecz najgłębiej mi obca. Wymieniam w aneksie książki tytuły prac, w których temat przemian po roku 1989 został naukowo opisany i zanalizowany w sposób dla mnie niedościgły. Ale mało kto takie książki czyta. Do czytelnika bardziej przejawia pasja, niż chłodny naukowy opis nie ukaranych podłości, na jakich zbudowano wolną Polskę. Ja, kiedy o nich myślę, to w sobie taką pasję czuję.

W pewnym sensie jesteś personą podobną do Michnika - pisarz, publicysta, niemal polityk. Czy czułeś się osobiście odpowiedzialny za ukazanie narodowi w jasnym świetle swojej oceny metod oraz skutków działań Michnika?

Czuje się osobiście odpowiedzialny za to co piszę i za to, czego nie piszę - bo decyzja, żeby o czymś nie pisać, też jest wyborem za który się odpowiada. Nie sądzę, żebym tym pisaniem zbawił świat czy choćby tylko Polskę. Ale chcę mieć czyste sumienie. Że kiedy dostrzegałem zło, to je publicznie potępiałem, nawet jeśli się w ten sposób można było narazić. A kiedy widziałem dobro, to się o nie upominałem, nawet jeśli to nie było akurat modne.

Do kogo przede wszystkim książka jest skierowana?

Hm... Może to banalnie zabrzmi, ale przede wszystkim do normalnych ludzi. Normalnych znaczy takich, którzy średnio się interesują polityką, nie wiedzą nawet, czy bliżej im do prawicy, czy do lewicy, po prostu nie mają czasu o tym wszystkim myśleć. Chce im powiedzieć, że jednak trzeba, żeby się nie odwracali, bo dzieją się rzeczy, na które nie wolno się godzić.

Czy nie obawiasz się riposty albo wręcz zemsty ze strony 'bohatera' tej książki lub jego sympatyków bądź przyjaciół za swoją odważną i bezkompromisową krytykę?

A co on mi może zrobić? Wytoczyć jeszcze jeden proces? Pewnie, nawet jeśli nie ma najmniejszych szans go wygrać, to mając pieniądze na prawników można przeciwnika nieźle zmęczyć. Ale są też prawnicy, którzy chętnie staną przeciwko tamtym prawnikom, więc jakoś to z ich pomocą przeżyję. Merytorycznie nie boję się żadnego sporu, jestem pewien, że gdyby można było moje tezy zdyskredytować, to ludzie Michnika zrobiliby to już przy okazji "Viagry maci" czy "Polactwa". Tymczasem woleli o tych książkach milczeć, choć "Polactwo" było, nie chwaląc się, prawdziwym bestsellerem, prawie pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy sprzedanych przez dwa lata to jak na polityczny pamflet ogromny sukces. Największa siła michnikowszczyzny tkwiła zawsze w układach personalnych - jak komuś zależało na dobrych recenzjach, na zaproszeniach na prestiżowe imprezy, wyjazdach na stypendia, funkcjonowaniu w towarzystwie, to wolał się nie wychylać. Taki jest, niestety, poziom naszych "elit twórczych", w wielkiej części tworzą je konformiści, opinia środowiskowa jest dla nich równie ważna jak dla pani Dulskiej. A mnie na salony nigdy nie zapraszano, nigdy nie lansowano, i jakoś sobie bez tego poradziłem. Więc te sankcje, jakie michnikowszczyzna może na mnie nałożyć, niespecjalnie mnie mogą dotknąć.

Czy uważasz, że nasz naród zawsze potrzebuje kogoś takiego, kto będzie głosem, któremu wielu chętnie będzie przytakiwać, kogoś, kto się uzna za pewną wykładnię i zdobędzie posłuch oraz zaufanie sporej grupy, a następnie będzie je wykorzystywać do nadawania wydarzeniom w całym kraju zwrotu zgodnego z własnym interesem?

Nie. Naród potrzebuje debaty. Sporu. Wymiany myśli. Potrzebuje elit, ale towarzystwo wzajemnej adoracji to nie jest elita, to patologia. Niestety, umysłowa ociężałość to nasza wada od pokoleń. Zawsze łatwiej powiedzieć: to nasz geniusz, on wszystko wie, ja się zgadzam w całej rozciągłości, niż uruchamiać własną mózgownicę.

Kogo można obecnie uznać za taką personę?

Jest ich dwóch - Michnik i anty-michnik, czyli ksiądz Rydzyk. Obaj siebie warci. Taka to i debata publiczna, na miarę naszych potrzeb i możliwości.

Czy wg Ciebie grupa, która idzie za głosem takiego człowieka, to ludzie bez własnego zdania, to właśnie, jak to określiłeś 'półinteligenci' lub 'ociężała umysłowo inteligencja'? Ludzie, którym łatwo pewne rzeczy wmówić, nawet jeśli są nielogiczne bądź niemoralne, wystarczy użyć pięknych słów?

Wylano na ten temat morze atramentu. Tak różni ludzie, jak Brzozowski, Dmowski, Wyspiański, Piłsudski, Pruszyński, Gombrowicz, i kupa innych - u każdego znajdziesz na różne sposoby artykułowaną irytację tą polską umysłową ociężałością, stadnością, tym że wystarcza nam rzec "wielkim wieszczem był, wieszczył", i co wieszczył, skąd ta wielkość, to już nie pytaj, bo kto pyta, od razu zostaje wykluczony. Pod tym względem michnikowszczyzna od rydzykowszczyzny różni się tylko tym, że tam ci powiedzą, że jesteś żydkiem, a tu, że chamem. Skąd to się bierze? Z historycznych nieszczęść, ale i z bezmyślnej łatwości, jaką w nich szafowaliśmy narodową substancją. Prawdziwe elity się nie rodzą z wieku na wiek, frak dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu, jak to mówią, a nawyku naprawdę niezależnego myślenia, nie mówiąc o niezbędnych do tego kwalifikacjach, nabiera się pewnie jeszcze później. Pokaż mi, ile jest w Polsce rodzin, które mogą się pochwalić tymi trzema-czterema nie przetrąconymi pokoleniami?

Piszesz, że "Michnik-polityk zabił Michnika-intelektualistę", a także "iż nie ma bardziej zajadłych reakcjonistów, niż byli rewolucjoniści, którym udało się posmakować władzy". Czy uważasz, że polityka i władza działają na zgubę ludzkiej etyki, wypaczają cele? Co jeszcze złego czynią?

Polityka i władza dostarczają pokus. Są natury szczególnie na te pokusy nieodporne - pewnie jest jakiś powód, dla którego Kościół jako najpierwszy z grzechów głównych wymienia nie nic innego, tylko pychę. Ale jeśli kto ulega pokusom, to nie wina żadnych zewnętrznych okoliczności, tylko słabości jego charakteru. Za alkoholizm nie odpowiada alkohol, tylko ten, kto nie umie zachować umiaru. Za zdeprawowanie przez władzę nie ponosi winy władza, tylko ten, kto nie umiał jej ciężaru udźwignąć.

Całość pod linkiem: http://www.literatura.gildia.pl/wywiady/wywiad-z-rafalem-a-ziemkiewiczem

ocenił(a) film na 10
cosmo

Cosmo Ty śmieciarzu :D tylko to potrafisz robić? kopiuj wklej? :D Gratulacje :) Konserwatyści posługują się argumentami nie swoimi a cudzymi :D ciekawe ;]

aboynamedgoo

jak to powiedzial pewien szprytny i przebiegly czlowiek ( heh czlowiek ....yasne) : "kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą" i "Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą" i wlasnie tak teraz ludziom piorą mózgi i taki smieszny cosmo jest tego najlepszym przykladem...i jeszcze jak sie tym szczyci :D tego sie poprostu trzeba bac , tak ludzie na muzulmanow gadaja ze tacy i owacy a jacy sa "wyznawcy" skrajnej prawicy ??? tez sa fanatykami i nic do nich nie dociera , kompletnie nic ... tego sie poprostu trzeba bac , o ile jeszcze do niedawna mozna sie bylo smiac ale teraz???

b3lial

Bac to Wy sie mozecie, ale wylacznie uczciwej PRAWDOMOWNOSCI, ktora za tymi cytowanymi przeze mnie antykomunistycznymi madrosciami stoi - a to, ze nie zwyklem sie z wielonickowo zmasowana trollownia bolszewicka jalowym blotem przerzucac, stad tez wole by posredni obserwatorzy cos wiecej dla siebie merytorycznej wiedzy z takich "spiec" z mobbingiem razwiedkowym wyniesli, niz tylko ich z sowietyzowanie-dresiarskie brednie... i zeby byla miedzy Nami jasnosc - poki bedziecie ten watek zalewac swoja lewacko-libertynska propaganda (niemylic bynajmniej z liberalnym swiatopogladem, od ktorej tutejsze komuchy sa lata swietlne oddalone) antypolska, to dopoty zamierzam dawac tym POpapranych farmazonom wlasciwy odpor (rzecz jasna z Wasza dyspozycyjna zgraja czerwonych szakali nie zamierzam sie po kostkach w pojedynke gryzc, ale mozecie byc pewni, ze publicystyczno-demaskacyjnej "swietlanej wody zycia" na Wasze wsciekle lby mi nie zabraknie) 8)

cosmo

Eeech, Cosmo...Już chyba to Ci kiedys pisałem, ale Twoje wypowiedzi są po prostu nie do przeczytania...Używasz takich wyrażeń, sformuowań i budujesz tak swoje zdania, jakbys przemawiał na wiecu I-szo Majowym, to właśnie zalatuje od Ciebie gadką z komunistycznej propagandy...

Lepiej będzie zakończyc wątek, bo im szybciej go zakończymy, tym Cosmo nie bedzie miał okazji do swoich "płomiennych" przemówień...

aboynamedgoo

2006-12-28, 18:05:11
"Michnikowszczyzna" vs. "Ziemkiewszczyzna"


Od kilku dni Salon24 jest zalewany wrażeniami (rzadziej: recenzjami) dot. niedawno wydanej książki Rafała Ziemkiewicza. Zarówno w nich, jak i w innych komentarzach pojawiła się próba zdyskredytowania spostrzeżeń RAZ-a przez zastosowanie dialektycznej symetrii. Wyraża się to np. w rozmaitych wersjach parafrazy tytułu wzmiankowanej publikacji, zastępując nazwisko Adama Michnika, nazwiskiem autora. Co ciekawe, często robią tak osoby, zakładające z góry, że symetrii między oboma panami być nie może - wiadomo: "więzienie", "opozycja", itd vs. pisarstwo sf. Po co więc taka operacja językowa? Najwyraźniej jest próbą osłabienia pejoratywnego wydźwięku słowa "Michnikowszczyzna".

Egzotyka tej sytuacji wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze, określenie to funkcjonowało w publicystyce już wcześniej i nie jest jakimś wymysłem "chorego z nienawiści" Ziemkiewicza. Ważniejsze natomiast jest co innego. RAZ precyzyjnie wypełnił je konkretną treścią:

- poglądami i koncepcjami politycznymi A. Michnika

- zbiorem - często bardzo wpływowych - ludzi traktujących powyższe z fanatyzmem dorównującym najbardziej oddanym słuchaczkom Radia Maryja i tworzących "polityczną poprawność" o bardzo dużym ładunku bezwzględności (w tym miejscu warto przypomnieć np. "debaty" o "Sąsiadach" J.T. Grossa, czy przed referendum akcesyjnym).

- następstwami uczynienia z takiego melanżu fundamentu republiki bananowej, nazwanej III RP.

W żaden sposób nie da się tego pakietu porównać nie tylko z rolą jakiegoś wspólczesnego pisarza, ani w ogóle, rolą kogokolwiek nie posiadającego żadnego formalnego mandatu w polskiej polityce. Nie będę pisał recenzji, gdyż jest ich mnóstwo. Chciałbym zwrócić tylko uwagę na jedną kwestię - w "Michnikowszczyźnie", obok opinii autora (z którymi można się zgodzić lub nie - w zależności od konkretnego zagadnienia), możemy znaleźć wiele suchych faktów (cytatów, inicjatyw ustawodawczych), które bardzo dobrze ilustrują sens takiego, a nie innego zakresu pojęcia "M." i dobrze pozwalają wybrać między opcjami, które wskazuje Ziemkiewicz: czy Michnikowi sprawiedliwość on "oddał", czy "wymierzył". Jakie by nie były konkluzje, trudno mieć wątpliwości, że nawet pomijając wnioski RAZ-a - na poziomie faktograficznym, serwuje on dość syntetyczne sprawozdanie o prawdziwej naturze III RP (znaczący przykład zakłamywania rzeczywistości, w jednej z relatywnie mniej ważnych spraw: "prywatyzacja" Telekomunikacji Polskiej poprzez sprzedaż jej akcji... francuskiemu operatorowi telefonicznemu... należącemu do państwa; sprawę sprzedaży reszty udziałów Janowi Kulczykowi po niższym kursie już pominę). Sposoby czczenia kolejnych rocznic stanu wojennego przez "Gazetę Wyborczą" naprawdę robią wrażenie. I o nich warto pamiętać, jako o bardzo istotnych i wiele mówiących faktach, zupełnie niezależnie od tego, jak je skomentuje ten, czy inny publicysta. Wiele z nich przypominał już Waldemar Łysiak oraz inni autorzy, zepchnięci wcześniej na margines oficjalnej debaty publicznej - czyli nie cytowani w mediach elektronicznych i "prasie głównego nurtu", jako "oszołomy" z nadania... No właśnie, kogo?

W kontekście tego wszystkiego, sztuczne generowanie "Ziemkiewszczyzny" w odniesieniu do krytyków Michnika i jego linii politycznej, jest bardziej parodią, niż symetrią. Zresztą my - owi krytycy - różnimy się często w sprawach istotnych. Również z RAZ-em, który np. ponownie wystawił laurkę Leszkowi Balcerowiczowi (ja bym nie wystawiał). Łączy nas jednak pogląd, że "Michnikowszczyzna" paraliżowała debatę publiczną w latach '90-tych, a za wartość bezwzględną uznajemy wolność do wyrażania opinii, bez niebezpieczeństwa natychmiastowego obrzucenia inwektywami przez fanatyków o innych poglądach (nawet, jeżeli sami uznają się za "lepszych", "światlejszych", itp.), czy - w przypadku dziennikarzy - którzy dysponując znacznie większym nakładem i oglądalnością "zreinterpretują" intencje autora (a nawet jego życiorys). Podobnie - to sprawa symboliczna - uważamy, że dzięki "Michnikowszczyźnie" dawni czerwoni aparatczycy utrzymali przywileje w czasie tzw. "transformacji ustrojowej", a byli pracownicy tzw. "aparatu represji" - wciąż mają emerytury wielokrotnie wyższe, niż ich ofiary. Powie ktoś, że w takiej sytuacji "Ziemkiewszczyzną" możnaby nazwać właśnie taki zbiór pogladów. Tyle, że my to my, a Ziemkiewicz, to Ziemkiewicz. Chętnie czytam jego publicystykę, podobnie jak i innych autorów. Nie jest on jednak na żadnym piedestale i w przypadku krytyki jego tez, czy działań, nikomu korona z głowy nie spada. Podstawowa różnica polega jednak na czymś najistotniejszym w całej kwestii: Rafał Ziemkiewicz na jakikolwiek piedestał, jak dotąd, nie próbował się pakować i - co najważniejsze - gdyby spróbował, raczej straciłby życzliwość swoich czytelników, miast zyskiwać dwór potakiwaczy. Z drugiej strony, trudno sobie wyobrazić, by obecnie ktoś z maksymalnym możliwym "parciem na piedestał", miał ułamek możliwości realizacji swoich wizji, którymi Adam Michnik dysponował na przełomie lat 80/90. Całe szczęście.

http://foxx.salon24.pl/3151,index.html

aboynamedgoo

Calosc pod linkiem: http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=27519

Ku pokrzepieniu serc wszystkich ludzi dobrej woli na pohybel antyspolecznej POstkomunie :)

cosmo

Cześć dalsza powyższego artykulu Rybińskiego brzmi:

Fundamentem postkomunistycznej Polski przez ostatnich 17 lat były piętrowe kłamstwa. Naczelnym z nich było kłamstwo o nieważności historii, o konieczności patrzenia tylko w przyszłość, która jest możliwa bez poznania prawdy o przeszłości, bez uwolnienia się od jej ciężaru. Była to teza postawiona z całkowitym cynizmem, z pełną świadomością, że ten, kto ma władzę nad historią, ma też władzę nad teraźniejszością i przyszłością.

Ci, którzy nawoływali do powszechnej amnezji, sami dysponowali wiedzą o przeszłości, wiedzą teczek, która umożliwiała im panowanie. Bo gra teczkami nie była wynalazkiem "pokątnych historyków" jak nazywano (a to określenie jeszcze najłagodniejsze) historyków z Instytutu Pamięci Narodowej. Ludzi lepiej wykształconych, lepiej przygotowanych do badania przeszłości niż oskarający ich i obrzucający wyzwiskami publicyści "Gazety Wyborczej" - łącznie z jej redaktorem naczelnym.

Tymczasem esbeckimi teczkami w III RP grano od początku jej istnienia. Teczki miały być narzędziem wymuszania posłuszeństwa u wszystkich, których życiorysy lub ich fragmenty były tam zawarte. Skuteczność tej gry teczkami mogło gwarantować tylko ich wiekuiste utajnienie. Z wyłączeniem grupy wtajemniczonych, mogących dzięki temu zastępować w przypadku polityków normalny, demokratyczny, selekcyjny tok wyborów, ocen obywatelskich i odpowiedzialności przed społeczeństwem.

A co myśmy robili przez te 17 lat? Cierpieliśmy. Jęczeliśmy - mam na myśli te setki, może tysiące artykułów o niemożności, niewłaściwości i amoralności lustracji. Nauczyliśmy się żyć w niewoli neurotycznych lęków i fobii grupy maniaków ideowych, zwanej środowiskiem "Gazety Wyborczej", której przywódca uroił sobie, że dekomunizacja i lustracja otworzą drogę do zawładnięcia Polską przez najbardziej obskuranckie i ksenofobiczne siły wstecznego katolicyzmu. Albo lustracja, albo Ciemnogród, stosy, polowania na czarownice - taki był prostacki manicheizm Adama Michnika. Albo Europa i postęp, albo kruchta i teczki.

Bo władza sprawowana za pomocą teczek, za pomocą powszechnej amnezji, za pomocą strachu przed przeszłością była tylko środkiem do ideologicznego celu. Michnikowi zamarzyła się wolna Polska jako społeczeństwo homogeniczne ideowo. Bez podziałów, bez dyskusji, bez fermentu, a przede wszystkim bez ocen historycznych. W drodze do tego ideału po drodze było mu z każdym, kto go uznał za Arcykapłana i dzielił z nim jego wiarę. Był to przede wszystkim dawny aparat partyjny i aparat bezpieczeństwa. Dla nich ideologiczny fanatyzm był polisą na życie. A właściwie nie na życie, bo w 1989 nikt nie chciał stawiać w Polsce szubienic. Antylustracyjny fanatyzm Michnika był dla dawnych esbeków i aparatczyków polisą na zachowanie przez nich władzy i własności. Dawał im gwarancję, że pozostaną elitą III RP.

Religia wymaga przynajmniej pozorów jakiejś konstrukcji etycznej. I Michnik ją stworzył: w sylwestrowym numerze "GW" z roku 2000 dał jej wykład, opierający się na dwóch zasadach. Po pierwsze prawda jest relatywna. Po drugie postępki ludzkie należy oceniać wyłącznie po ich deklarowanych motywach, nigdy po skutkach. Jasne, że skoro donosicielstwo i zdrada są tylko relatywne, a poczciwe intencje usprawiedliwiają tragiczne skutki, lustracja nie ma żadnego sensu. Zwłaszcza moralnego.

Religia potrzebuje też dogmatów. W słynnym wspólnym artykule Michnika i Włodzimierza Cimoszewicza autorzy zaproponowali ustalenie zestawu dogmatów, wedle których będzie się na wieki wieków amen opisywać dzieje PRL. W imię pokoju społecznego i miłości bliźniego przestanie się oddzielać ziarno od plew, zdrajców od bohaterów, wszystko stanie się szare. A ponieważ szlachetny apel nie odniósł spodziewanych skutków, Michnik dobrawszy sobie do pomocy znawcę tematu generała Czesława Kiszczaka, dał w kwietniu 2001 na 14 stronach bitego druku w "Gazecie Wyborczej" kodeks dogmatyczny najnowszej historii Polski.

Najważniejsze paragrafy: orientacja akowska nie miała żadnej realistycznej propozycji dla Polski, a wobec komunistów nie było alternatywy; są chwile, kiedy władza musi strzelać do robotników, aby ocalić społeczny porządek; w Polsce międzywojennej więźniów politycznych było więcej niż w PRL; lustracja krzywdziłaby uczciwych ludzi.

W tych czasach arcykapłaństwo Michnika sięgało już świętości. W maju roku 2000 Adam Michnik, wezwany na świadka do Sądu Lustracyjnego, odmówił wypowiedzi dla prasy w obecności dziennikarza PAP, gdyż PAP nie stosowała się dość dokładnie do zasad kultu. Mając religię, Arcykapłana, dogmaty i zasady etyczne, ten kościół antylustracyjny atakował bez litości każdego, kto pozwolił sobie podważać kanony nowej wiary. Wiary w lepszą przyszłość bez archiwów, lustracji i bez historii. Kto oponował przeciwko kolektywizmowi myślenia, a przede wszystkim jego najobrzdliwszej odmianie, mieszance kolektywizmu z egocentryzmem był potępiany za herezję i niszczony.

Dzisiaj, w dniach afery abp. Wielgusa, całe pokolenie wychowane przez "Gazetę Wyborczą" zobaczyło, że świat zbudowany dla nich przez Czesława Kiszczaka i Adama Michnika był kłamstwem. Nie otwierał nas na zachodnią demokrację, ale od niej izolował. Dzisiaj cały świat - począwszy od dziennikarzy lewicowego "Liberation" po publicystów konserwatywnego "Corriere de la Sera" - pyta Polaków: jak było możliwe, by w kraju "Solidarności" i Jana Pawła II ktoś mógł za wszelką cenę bronić agenta SB jako moralnego autorytetu, jako człowieka godnego, by przewodzić polskiemu Kościołowi? To nie są pytania do nas, to są pytania do Adama Michnika i Czesława Kiszczaka. Niech na nie odpowiedzą. Bo to oni bronili honoru i pozycji takich ludzi w polskim Kościele, w polskiej polityce, w polskiej kulturze. Bronili agentów SB, niszcząc ich akta, manipulując nimi, zabraniając zadawania pytań o ich przeszłość.

Jaki jest efekt tych działań, mogliśmy usłyszeć w niedzielę w katedrze Świętego Jana i zobaczyć przed katedrą. Najgorliwszymi zwolennikami kościoła antylustracyjnego, gotowymi poprzebijać parasolami Żydów i masonów ośmielających się grzebać w teczkach, są ci, przeciwko którym całą tę ideologię budowano. Ciemnogród, tłum dewotek i dewotów, niektórzy w kontuszach, uosabiając to, co w polskiej tradycji najgorsze: lęk przed prawdą, złamanie charakterów. Po 17 latach wielkiej manipulacji, jedynymi sojusznikami Kiszczaka, Michnika i "Gazety" pozostali ksiądz Rydzyk z "Naszym Dziennikiem" i Roman Giertych na czele Młodzieży Wszechpolskiej.

Antylustracyjna ideologia, która połączyła w katedrze Ciemnogród z Postępem, a której rezultatem były także polityczne i gospodarcze afery ostatnich lat i legion ponurych kreatur na wysokich stanowiskach w administracji i gospodarce jeśli nie skończyła się jeszcze, to dogorywa. Nic nie może jej uratować. Jest to najlepsze, co mogło nam się zdarzyć, bo od prawdy, od samowiedzy, od znajomości historii zależymy my sami i cała nasza przyszłość.

ocenił(a) film na 10
cosmo

Weź ty sobie daj już spokój. Chyba nie sądzisz, że ktoś przy zdrowych zmysłach cały ten bełkot przeczyta.

Masz swoje poglądy - ok. Ale czemu jesteś tak zaślepiony?
Dlaczego nie zapytasz raczej ludzi czego oczekują od rządzących? Myślisz, że każdy myśli jak ty? Otrzeźwiej. Ludzie żyją własnym życiem, a nie zaprzątają sobie głów takimi - przepraszam za wyrażenie - pierdołami.

Jesus_Mordino

nie masz co palcow meczyc na klawiaturze bo cosmo(nauta) nie przestanie a i wiecej mu sie zwraca uwage tym wiecej wkleja :D

ocenił(a) film na 10
b3lial

hehehe dobrze powiedziane , cosmonauta :D własnie, nie ma się czym przejmować, koleś się produkuje a i tak każdy ma go w nosie :)

cameron88

Eeeh... a Wy dalej swoje - wiec skoro prosicie o kolejna lekture do poduszki do prosze bardzo: tym razem o tym dokad zmierzaja POpulisci polTuska... prawda, ze interesujaco? I to wszystko specjalnie na Wasze zyczenie - nawet nie dziekujcie :)


Moje trzy grosze

Noworoczne kombinacje damskie

Komentarz ? tygodnik ?Gazeta Polska? ? 11 stycznia 2007



Świat wstrzymał oddech, kiedy już następnego dnia po Nowym Roku pani Nelly Rokita ogłosiła swoja decyzję o odejściu z Platformy Obywatelskiej. Powody są dwa; jeden prywatny, ale drugi ? publiczny, a właściwie i ten prywatny jest poniekąd publiczny quod zaraz będzie demonstrandum.

Otóż tym z pozoru prywatnym powodem jest niewłaściwe potraktowanie męża pani Nelly, posła Jana Marii Rokity przez władze Platformy Obywatelskiej, a konkretnie ? przez Donalda Tuska i jego dworzan. Pani Nelley ma oczywiście rację, jak zresztą we wszystkim, co mówi, ale ośmielę się przypuszczać, że skoro uważa, iż władze PO niewłaściwie potraktowały jej męża, to nie zna dobrze polskiej literatury.

Nie mówię oczywiście o powieściach Doroty Masłowskiej, czy Manueli Gretkowskiej, bo ich znajomość jest obowiązkowa dla inteligenta nowego typu, tylko o literaturze nieco starszej, jak np. ?Bajek? biskupa Ignacego Krasickiego, a w szczególności bajki pt. ?Stary pies i stary sługa?. Czytamy tam m.in.: ?Póki gonił zające, póki kaczki znosił, Kasztan co chciał u pana swojego wyprosił?.

Czyż nie jest to szkic do portretu posła Rokity z okresu kampanii wyborczej, kiedy to szedł on w zawody z prof. Stefanem Niesiołowskim w dokuczaniu braciom Kaczyńskim? Ale to już przeszłość, a skoro tamten czas należy już do przeszłości, to nieuchronnie musiało dojść do tego, co przezorny ksiądz biskup przewidział: ?przyszedł czas, a z dawnego pańskiego pieścidła, psisko stare, niezdatne, oddano do bydła?.

Gdyby tedy pani Nelley bardziej znała polska literaturę, to z pewnością poradziłaby mężowi, by nie wszystkie zajączki i kaczki odnosił w zębach swemu panu, tylko chociaż co drugą sztukę zachował dla siebie. W przeciwnym razie finał może być identyczny z zakończeniem bajki zapobiegliwego księdza biskupa: ?widząc, że pies nieborak oblizuje kości, żywił go stary szafarz, kędyś podstarości?.

Jak widzimy, ten z pozoru prywatny dramat jest w gruncie rzeczy rodzajem dramatu narodowego, chociaż oczywiście do ?Dziadów? jeszcze mu daleko, m.in. dlatego, że Skarb Państwa zachowuje sporo spółek, które zostały skomercjalizowane w celu innym niż prywatyzacja. Skoro z ręki tego starego szafarza może dziś pożywić się b. premier Kazimierz Marcinkiewicz, to dlaczego nie poseł Rokita, który w swoim czasie też prawie był premierem, tzn. nie ?prawie?, tylko zwyczajnie premierem przy pannie Hannie Suchockiej?

Drugi wszelako powód jest już natury jawnie publicznej, bo oto pani Nelley utrzymuje, iż wystąpiła z PO, bo skręca ona ?w lewo?, tzn. w stronę Aleksandra Kwaśniewskiego.

Wprawdzie pan Zdrojewski, szef Klubu Parlamentarnego Platformy na złość posłowi Rokicie, natychmiast tę wiadomość zdementował, że to niby PO nigdzie nie ?skręca? tylko podąża przed siebie prostą drogą Lenina, ale tym razem pani Nelley wie tak samo dobrze, jak i my, co o takich zdementowanych wiadomościach sądził książę Gorczakow. Otóż książę Gorczakow takim zdementowanym wiadomościom wierzył. Zresztą tylko takim.

Kierując się tą metodą mamy już pewność, że Platforma Obywatelska rzeczywiście próbuje obwąchiwać się z Aleksandrem Kwasniewskim. Cóż mogą o tym mówić w Krakowie? Ponieważ tradycje c.k. Monarchii są tam nadal żywe, to być może komentują to przy pomocy fraszki cytowanej za ?Przygodami dobrego wojaka Szwejka?: ?bo już się z pruską weszką parzy nasz stary austriacki wszarz?? Wprawdzie Aleksander Kwaśniewski nie wygląda na ?austriackiego wszarza?, ale nie bądźmy przesadnie drobiazgowi; trudno żeby literatura przewidywała wszystko z aptekarską dokładnością. Co by wtedy robili politologowie?

Mamy tedy niezwykle interesujący dramat zarówno w rodzinie, jak i ze sfer wyższych i ze zdradą w tle, a gdyby jeszcze było o muzyce i Murzynach, a w dodatku na literę ?c?, to mógłby to być materiał na wiersz ułożony przez Elektrybałta na prośbę wielkiego konstruktora Klapaucjusza: ?Cyprian cyberotoman cynik ceniąc czule / czarnej córy cesarskiej cud ciemnego ciała, ciągle cytrą czarował / Czerwieniała cała cicha codzień czekała, cierpiała, czuwała / Cyprian ciotkę całuje, cisnąwszy czarnulę!?. Czy jednak aby na pewno? Jak mawiał kapitan Kid, ?żaden marynarz nie pływa po tych wodach bez fałszywej bandery w zandarzu?.

Zwróćmy tedy uwagę, że z Platformy wystąpiła tylko pani Nelly, podczas gdy poseł-małżonek ? przeciwnie. Czyżby czuł się mniej dotknięty niesprawiedliwym potraktowaniem, a zwłaszcza skręcaniem w lewo, które przecież i jego siłą rzeczy skręca, niż ambitna małżonka? Kiedy to tak sobie rozbieram z uwagą, przychodzi mi do głowy myśl o nowej partii, ale nie tej, o której mówił dr Andrzej Olechowski, tylko o tej, ktorą zarejestrowała Manuela Gretkowska ? o Partii Kobiet!

Czyż być może, żeby Partia Kobiet zrobiła w Polsce konkietę bez pani Nelly? Manuela Gretkowska to słomiany ogień; wystarczy jej determinacji na zarejestrowanie i najwyżej do pierwszego zjazdu, ale potem znów pochłonie ją cud ciemnego ciała, a zwłaszcza różnych jego otworów i co wtedy? A wtedy ster Partii Kobiet wprawnym ruchem ujmie pani Nelly i na żaglach wydętych westchnieniami stęsknionych wyborców, dobije do Wysp Szczęśliwych.

Na razie poseł-małżonek jeszcze do tej partii zapisać się nie może, ale kiedy już, na kategoryczną prośbę pani Anieli Merkel, wszyscy ratyfikujemy konstytucję Eurosojuza, to takie rzeczy przestaną mieć znaczenie. Ot i taka, panie, kombinacja, jak mawiał poeta Antoni Lange. Nic dziwnego, że świat wstrzymał oddech.


Stanisław Michalkiewicz

http://www.michalkiewicz.pl/gp_2007-01-11.php

cosmo

a moze sam cos "madrego" napiszesz??? czy za tepy na to jestes??

b3lial

Wystarczy, ze takie jak Ty dresiarsko-lewackie trolle robia juz tu za tych "yntelygentnych", takze ja moge sie spokojnie skupic na mniej zawszonej czesci stricte uswiadamiajacej slowami Prawych Mistrzow Publicystyki :D

b3lial

a Ty? bo do tej pory nie widziałam, żebyś się wysilił. dziecko mtv.

Iw_

*
*
to było do b3lial'a. oczywiście.

Iw_

juz ci przeszlo czy nadal masz okres ??? bo juz myslalem ze sie uspokoilac...no tak tyle czsu minelo ze pewnie drugi masz i znow ci hormony szaleja ze takie bzdety piszesz

ocenił(a) film na 7
cosmo

A to ciekawe, bo akurat jestem antyTuskowy.

Iw_

Nie udalo mi sie przeczytac wszystkich postow w tym temacie (wskazanie na mojej skali absurdu i zacietrzewienia zniszczyla miernik), jednak chcialbym dorzucic swoj kamyczek do powstalego tu kurhaniku...

Po pierwsze. Nie wiem, czy "nasza cywilizacja" (cokolwiek to oznacza) dazy do upadku, nie wiem czy aborcja i eutanazja przyczynia sie do unicestwienia "kultury Zachodu". Dla mnie nie ma to zupelnie zadnego znaczenia. Nie obrazilbym sie, gdyby upadly idealy nakrecajace Twoj Cywilizowany Swiat, a ludzie poszukali czegos nowszego i swiezego.

Po drugie. Nie chce sie wypowiadac na temat upadku kultury Egiptu i Rzymu. Ani nie jestem znawca ani nie uwazam aby "upadek" byl tutaj odpowiednim slowem. Gdyby nie kultura babilinska, egipska, grecka i rzymska, a takze wiele wiele innych, ktore mialy mozliwosc ksztaltowania przeszlosci nie moglabys dzis glosic swoich mysli na forach, ani wychwalac wszem i wobec imienia Chrystusa. Okreslanie konca takiej cywilizacji mianem "upadek" - to jakby skupiac sie na smierci matki, ktora w pologu urodzila blizniaki.

Po trzecie. Wrzucanie do jedego worka Majow jest totalnym nieporozumieniem. Porownujesz swoje sytuacje do mieszkancow Ameryki Poludniowej? Nie wiem czy trafiaja do Ciebie jakies argumenty, wiec posluze sie przypowiescia: Wyobraz sobie, ze Niemcy wygrali wojne. Podporzadkowali sobie Europe, Afryke, Azje i Ameryke. Stworzyli wielkie, dobrze prosperujace i zarzadzane imperium. Kilkaset lat pozniej dwie niemieckie dziewczynki zobaczyly film w kinie o "cywilizacji Semickiej" - przedstawiony okiem jakiegos aryjskiego artysty. (Fabule mozesz sobie wymyslic). Dziewczynki po wyjscu z kina nachodza rozne reflekcje i nagle jedna mowi do drugiej: "Tak jak upadla cywilizacja narodu Zydowskiego, tak i nasza dazy do upadku". Po czym obie ida na paczka. :/

Nie wiem czy wzbudza to w Tobie pewien niesmak - u mnie zas wrecz agresje. Porownujesz cywilizacje ludzi zniszonych przez najazdy Europejczykow do swojego polozenia? Wierzysz czasami w spiskowa teorie UFO, czy odnowienie sie Zimnej Wojny, ze i Sobie przewidujesz unicestwienie przez jakis bardziej rozwiniety technologicznie narod? To nasza cywilizacja zniszczyla kulture mieszkancow obu Ameryk. Zapominanie o tym jest dziecinne i niedojrzale...







użytkownik usunięty
Mistrz_Cietej_Riposty

zgadzam sie w 100% z Tobą,w koncu powiedzmy ludzie z jak to mowi moja babcia "Hameryki";) to europejczycy w zasadzie.to europejczycy "odkryli" i zaludnili Ameryke północną i oni stracili nad nią kontrolę,oni unicestwili wiekszosc wtedy isteniejących kultur,eh..
Jesty jeszcze jedna sprawa...
Matka Natura poprostu czuje jak bardzo niszczymy to czym nas otoczyła,dlatego próbuje nas "zredukowac" epidemie,trzesienia ziemi,huragany,powodzie,tak Błękitna Planeta eliminuje nas,ludzi,technologie,czyli to co jej zagraża...ejst w tym tez sporo racji,przez zwykłą głupote,brak wyobrazni,zacofanie...mozemy zle skonczyc,

Kazdy cżłowiek wierzy w cos innego,ale co by sie na ziemi hnie działo to wina ludzi...

Film naprawde dobry,podobał mi sie,byłam ze szkoła,kiedy chciałam isc jeszcze raz prywatnie powiedziano mi ze od 18 lat;)no ale wazne ze widziałam
Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 8
Mistrz_Cietej_Riposty

Przepraszam, że jedno pod drugim ale wcześniej napisałem swój post, zanim przeczytałem post "mistrza" ciętej riposty! Nie wiem człowieku, czy wierzysz w BOGA, ale jeśli tak to zastanów się i przestań głosić herezje, że gdyby nie cywilizacje z przeszłości, to nie moglibyśmy głosić wiary w Jezusa Chrystusa. Jeśli natomiast, w Niego nie wierzysz, to proszę Cię zrób tę uprzejmość i zachowaj swoje denne riposty dla siebie i jak wyżej, na te tematy dyskutuj w innych miejscach, bo tutaj omawiamy filmy!

vivez

Mialem wrazenie, ze caly temat zalozony przez Iwonke byl poswiecony refleksjom po filmie - nie zas jego oprawie itp. Moj post ustosunkowywal sie tylko do pytania postawionego przez autorke watku. Dlatego uwazam ze Twoj zarzut o tym, ze nie jest to dyskusja przeznaczona dla tego forum jest bezpodstawna, lub powinienes ja kierowac do autorki tematu.

Jesli zas chodzi o herezje gloszone w mojej poprzedniej wypowiedzi. Przykro mi, ze stac Cie bylo tylko na odniesienie sie do wybiorczj czesci postu. Ja rowniez nie zamierzam sie ustosunkowywac do Twoich zarzutow, gdyz sadzac po poziomie Twojej wypowiedzi, polemika nigdzie by Nas nie zaprowadzila.

ocenił(a) film na 8
Mistrz_Cietej_Riposty

Jeżeli masz jakieś zastrzeżenia do mojej wypowiedzi, to proszę żebyś mi je przedstawił wielki cwaniaku, a może raczej cwaniaczko, bo na to wskazuje znaczek przy twoim nicku! Myślisz, że pozjadałeś/aś wszystkie rozumy i możesz udawać wszechwiedzącego/cą arystokratę/tkę? Jeśli tak jest to zejdź na ziemię człowieku, bo ktoś, kto jest skromnym i normalnym człowiekiem, nigdy nie nazwałby się "Mistrzem Ciętej Riposty"! Tym bardziej, że możesz tylko pomarzyć, żeby nim zostać, bo twoje "cięte riposty" to zwykły "bełkot w ładnej oprawie" do, którego dokładasz kilka ładnych słówek oraz oczywiście swoją zarozumiałość i zadufanie w sobie! To wszystko razem w "kupę" wzięte nazywasz ciętą ripostą. Ja nazwałbym to raczej skutkiem zarozumiałości złośliwej połączonej z "zapałkami" które ktoś niepotrzebnie Ci dał (tymi zapałkami, oczywiście jest umiejętność pisania długich tekstów, które piszesz tylko po to, żeby pokazać, jaki to mądry jesteś)! Jestem pewien, że teraz napiszesz coś w stylu, że nie będziesz dyskutować na tym poziomie ale ja to świetnie rozumiem "TEN TYP TAK MA"! Przepraszam wszystkich forumowiczów, że piszę nie na temat ale mam nadzieję, że to był mój ostatni tekst, który zwracam, do tej osoby!

ocenił(a) film na 8
Iw_

Proponuję Wam, byście założyli sobie jakieś forum i rozmawiali na te tematy gdziekolwiek indziej, tylko nie na filmwebie, bo to nie jest portal dla fanatyków, ani tzw. "moherów", ani tych którzy ich tak nazywają "POstkomuchów". Liczę na to, że zlitujecie się nad tymi ludźmi, którzy chcą podyskutować kulturalnie bez żadnych wyzwisk i wypominań na temat filmów! Iwonko Tobie proponuję najpierw przyswoić podstawową wiedzę, na temat ortografii, a tym, którzy wyzywają Cię od "moherów" poważnie zastanowić się nad sobą!

vivez

"po osiągnięciu pewnego stopnia potęgi i żlożoności cywilizacja zaczyna kostnieć, a następnie poczyna chylić się ku upadkowi. Nadchodzi jesień, za którą czai się śmierć. Oznaką tej ostatniej fazy jest powolny zanik ideału, który był sokiem ożywczym duszy rasy"


"Każdy więc naród w pogoni za ideałem przechodzi od barbarzyństwa do cywilizacji, a z chwilą upadku ideału umiera. Tak wygląda bieg jego żywota."


("Psychologia tłumu" Gustaw Le Bon - słynny francuski lekarz,antropolog,socjolog, filozof i podróżnik)





ps. oczywiście, przyznaję się do rażącego błędu, ale nie tutaj chyba tkwi sens.

Pozdrawiam.

Iw_

Wow, ale tasiemiec.

Jesteście cudowni, zwłaszcza cosmo. Gratuluję Iwonce tematu.

Słusznie, świat się kończy. I to właśnie dzięki aborcji, eutanazji i obrzucaniu błotem ideałów.

Rozumiem ludzi lewicy. Rezygnują z wiary w Boga, kierując się zdrowym rozsądkiem i racjonalizmem. Bardzo cenię racjonalizm. Jestem ścisłowcem, nie cierpię mistycyzmu w nauce.

Jednak to nie zmienia faktu, że wasze pomysły, które uważacie za słuszne, spowodują zagładę. Nie mam co do tego wątpliwości.

Nie przekonam was. Zobaczycie to sami, gdy będzie już za późno.

Pozdrawiam. Życzę miłego końca świata (oby już niedługo).

radoslaw_4

"Słusznie, świat się kończy. I to właśnie dzięki aborcji, eutanazji i obrzucaniu błotem ideałów."- no ciekaweeee spostrzezenie :D, to chyba wszem i wobec wiadomo ze gazy cieplarniana itp a tu taka nowosc

użytkownik usunięty
Iw_

jeah Ivonka każda cywilizacja "dąrzy" do upadku, tak zwłaszcza "nasza" ????? czyli która??? ke??? ujął mnie zwłaszcza ten kawałek o aborcji i eutanazji, fakt egpcjanie i majowie tudzież rzymianie byli w tym mistrzami, LOL


P.S. ktoś grał w Cywilizacje???

no w sumie fakt :D jak sie kompa wylaczy albo jak szlag trafi prad :D to sie chyli ku upadkowi

b3lial

To i ja dorzuce swoje 3 przysłowiowe grosze!!!
Cywilizacja którą teraz mamy w większości państw świata to cywilizacja nastawiona na konsumpcje, na wszechogarniającą wszystkie dziedziny życia komercjalizcje!
Pytanie za 100pkt: Czy taka cywilizacja jest wg was dobra, gdzie człowiek w pogoni za kasą depcze wszelkie wartości moralne, gdzie w sporcie nie chodzi o sport, gdzie w życiu liczy się nowy sam0ochód komputer, ciuchy itd...? Gdzie człowiek potrafi zabić, ale nie z powodu ideałow w które wierzy, nie z pobudek patriotycznych ale przeważnie dla pieniędzy i tego co można za nie kupić?
Wg mnie nie!
Mam 22 lata, studiuje, duzo melanżuje nie chodze co niedziele do kościoła i daleko mi do ideału dobrego katolika, choć jestem wierzący i religia odgrywa w moim życiu ważna role!!! Dlaczego? Bo uważam że w coś trzeba wierzyć!!!! bez wiary życie jest pozbawione sensu, pozbawione wyższych wartości!!!
Co do dzisiejszego Kościoła na świecie uważam że zagubił on ścieżki którymi się powinien kierować, nastawił sie na zarabianie pieniędzy i gromadzenie dóbr materialnych, komercjalizacja ogarneła także i kościół!!!
Kościół nie reprezentuje już sobą podstawowych wartości chrzescijaństwa, fanatyzmu pierwszych chrześcijan a tym samym nie moze przekazywać prawdziwie ważnych wartości wiernym! Kościól skupia się na budowaniu nowych kościołów świątyń, pochłaniajacych olbrzymie fundusze, nie rozumiejąc że nie tędy droga, że w ten sposób zamiast wiernych przyspaża sobie nowych wrogów!
Kościołowi w potrzebna jest reforma moralna!
Uważam, ze z 2 złego lepiej żeby Polska była państwem wyznaniowym na kszałt 2RP aniżeli zlaicyzowanym społeczeństwem nastawionym wyłącznie na konsumpcje!!!

użytkownik usunięty
bad_boy21

Tak 2 RP, w której konającego Pilsudskiego ochrzczono bez jego wiedzy ani zgody, aby dać mu katolicki pogrzeb. Nie dzięki (to tylko jeden przykład).

bad_boy21

to powiedz miszczu kiedy kosciol nie byl nastawiony na kase i na wladze??? moze w sredniowieczu ??? :D:D:D
No panstwo wyznaniowe niedlugo bedziesz mial i sie zobaczy czy bedzie takie super jak ci kaze ojciec dyrektor podatki na kosciol placic i na tace i czesc wyplaty tez na kosciol .... brak mi slow...niby studiujesz ale w glowce to ty chyba malutko masz ... przykre to jest ale takie wlasnie teraz mamy spoleczenstwo

b3lial

Don't worry.

Be happy. :)

b3lial

Wyluzuj kolego bo czkawki dostaniesz i będe miał wyrzuty sumienia, że to przezemnie!!!
"to powiedz miszczu kiedy kosciol nie byl nastawiony na kase i na wladze??? moze w sredniowieczu ???"
No nie MISZCZU w średniowieczu był, chodziło mi raczej, czego twój na wskroś przenikliwy umysł tym razem nie zauważył, na czasy pierwszych chrześcijan a więc czasy przed średniowieczem i początki średniowiecza kiedy aparat kościelny nie był jeszcze tak bardzo rozwinięty!
"No panstwo wyznaniowe niedlugo bedziesz mial i sie zobaczy czy bedzie takie super jak ci kaze ojciec dyrektor podatki na kosciol placic i na tace i czesc wyplaty tez na koscioł"
Ojca R. i jego radio to ja mam w głębokim powazaniu to po 1.
Po 2 Mówiąc państwo wyznaniowe miałem na myśli jak napisałem coś na kształt 2RP a więc czasy w których państwo polskie szybko rozwijało się ekonomicznie i gospodarczo nie zapominając o swoich podstawowych wartościach jakimi były: "Bóg, Honor i Ojczyzna" za które byli gotowi zginąć co odróżniało nas w niezwykle pozytywny sposób od innych narodów!
A więc jak sam widzisz bogacenie państwa i utrzymywanie jego podstawowch wartości w tym wiara, patriotyzm mogą iśc w parze!!!
Jestem kibicem piłki nożnej i pisząc o komercjalizacji tego świata i wszystkich dziedzin życia miałem na myśli min. ten sport!!!
Zauważ co sie dzieje na zachodnich stadionach, np. w Angli gdzie opłata za wykupienie karnetu na sezon meczów kosztuje nawet 2tys funtów! co za tym idzie wiele osób naprawde kochających ten sport nawet w bogatej angli nie stać na nie! Na trybunach zasiadają bananowe rodzinki, którzy tyle mają wspólnego z piłką nożną ile Żyd z arabem, przychodzac tylko żeby jakoś spędzić niedziele a prawdziwiym kibicom druzyny zostaje skutecznie zamknięty dostęp do tego co kochają !
I dlatego szlag mnie trafia jak taki sposób życia nastawiony na wszechogarniającą konsumpcje bez żadnych wyższych wartości ogarnia wszystkie dziedziny życia, powodując że liczy się tylko ten co ma kase, a ten co jej nie ma jest traktowany jak niepotrzebny nikomu śmieć!
"niby studiujesz ale w glowce to ty chyba malutko masz"
No to po twojej wypowiedzi wnioskuje że jest nas 2, z tym ze ja mam mało w głowce i studiuje a ty masz mało w głowce i jesteś pewnie dumnym absolwentem szkoły podstawowej lub jakiejś wieczorowej zawodówki!
"przykre to jest ale takie wlasnie teraz mamy spoleczenstwo"
Też żałuje!
Ja też załuje


Iw_

wdług mnie nie masz racji w jednej kwestii boweim co do aborcji to sie z toba zgadzam,ale co to eutanzji to jak najbardziej ja popieram bowiem co ty bys wybrala gdzybys byla przykłuta do lozka??Pewnie śmierc...

Sasori

Zabijanie jest pójściem na łatwiznę. Oto, co należy zrobić:

- Jeśli człowiek cierpi, dać mu środki przeciwbólowe. Za drogie? Taniej wyjdzie zabić? To żaden argument. Ludzkie życie jest ważniejsze od pieniędzy.

- Jeśli człowiek chce umrzeć, przywrócić mu chęć życia. Jak? Poprzez kontakt z drugim człowiekiem, obdarzenie miłością. Trudne? No jasne. I oto tu właśnie chodzi.

Może jestem idealistą. Ale gdy chodzi o ludzkie życie, nie ma miejsca na relatywizm.

Drugi człowiek nie jest tylko i wyłącznie górą atomów. Czasem trzeba mu o tym przypomnieć. Bo życie jest cudem.

radoslaw_4

tylko ciekawe czy bylbys taki madry jakbyby ciebie bolalo tak ze wolalbyc umrzec i to 24 h/dobe ... tak jak sie czegos nei doswiadczylo to sie latwo mowi ...takie paplanie najprostsze tylko gorzej jak to na nas trafi to sie wtedy o 180 stopni poglady zmieniaja

b3lial

Musiałbym być potworem, by zmuszać kogokolwiek do cierpienia. Nie jestem zwolennikiem utrzymywania przy życiu za cenę doznawania dotkliwego bólu. Jednak nie zgadzam się na uśmierzanie bólu za cenę życia.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu musiałbym przyznać ci rację, jednak teraz mamy do dyspozycji niewyobrażalną różnorodność środków przeciwbólowych (studiuję chemię, więc mam o tym pewne pojęcie).

Jedyny problem polega na dostępności tych środków. Przeciwnicy i zwolennicy eutanazji kłócą się między sobą, podczas gdy ich (naszym) wspólnym wrogiem są szefowie firm farmaceutycznych, którzy sztucznie zawyżają ceny substancji uśmierzających ból, lub zwyczajnie produkują je w nieadekwatnych ilościach, mając na względzie wyłącznie własne dochody.

Pewnie masz rację, że gdy ktoś znajdzie się w sytuacji cierpiącego, przykutego do łóżka człowieka, najchętniej odebrałby sobie życie. Nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć, jak ja sam bym się zachowywał. Przypuszczam jednak, że mając choćby jedną osobę, z którą mógłbym zamienić chociaż jedno słowo dziennie, a także nie odczuwając szczególnie dotkliwego bólu, stłumionego przez leki, chciałbym żyć jak najdłużej.

Jednak jestem realistą, dlatego sądzę, że ludzie mający jako taki wpływ na sytuację, z pewnością raczej przychylą się do reprezentowanych przez ciebie poglądów, niż wydadzą dużo pieniędzy, by umożliwić nieuleczalnie chorym życie bez cierpienia. Dzięki temu eutanazja stanie się fundamentalnym prawem naszej biednej cywilizacji.

Oby nigdy nie przydarzyło ci się zostać przez pomyłkę uśmierconym przez nadgorliwego, współczującego "lekarza".

radoslaw_4

nie pisze tu o eutanazji na zasadzie kazdy kazdemu o kazdej porze ... ale sa wyjatki ... ja sam bym nie wiem jaksie zachowal przy ciaglym bolu ale znajac siebie wolalbym ulzyc sobie w cierpieniu .... i mi i innym

ocenił(a) film na 5
b3lial

Nie chciało mi się czytać tych paruset postów ale gdzieś wypatrzyłem wzmiankę o aborcji więc ja tylko krótko o aborcji. Ten kto jest za aborcją powinien zrobić sobie rachunek sumienia, bez względu na to czy jest wierzący czy jest ateistą. Każdy człowiek powinien mieć w sobie pewne moralne wartości. Nie ważne czy wierzy w Jahwe czy Allaha, Buddę czy Jerrego Springera...
Aborcja jest morderstwem i jest to dla mnie oczywiste. Dziecko w łonie matki nie jest ciałem matki i matka nie może sobie decydować o tym czy to dziecko ma żyć czy nie. Nie da się określić na 100% czy dany płód jest już dzieckiem czy nie, więc bardzo łatwo o pomyłkę a taka pomyłka kończy się po prostu zabójstwem dziecka. Dletego aborcja powinna być zakazana z wyjątkiem gdy życiu matki lub życiu obojga grozi śmierć. Wtedy aborcja może byc przeprowadzona aby ratować życie matki, to chyba oczywiste. Każda zgwałcona matka może dziecko urodzić a później je oddać, nie ma z tym żadnego problemu.
Wyobraźmy sobie sytuację matki, która ma sześcioro dzieci, nie ma środków ani warunków do tego aby utrzymać tak liczną gromadkę, więc ta matka bierze z komórki siekierę i zarąbuje najmłodsze dziecko, ponieważ nie chciała tego dziecka a i tak ma ich już za dużo i nie mogłaby temu dziecku zapewnić podstawowych warunków do egzystencji. Aborcja prawie nie różni się od tego w/w makabrycznego opisu. Więc wszystkim tym głośno wykrzykującym o prawach kobiet feministkom mówię: bijcie się w piersi albo stuknijcie w głowę...

Iw_

Żeby od cywilizacji Majów przejść do Kaczyńskich, aborcji i eutanazji... Winszuję. A poza tym ludzie prawiący morały uwielbiają przywoływać imię Jana Pawła II robiąc z niego chwytliwy slogan i znak towarowy.

ocenił(a) film na 5
Lingerie

Bo ludzie głupie są, ślepa tłuszcza...

Iw_

Jakby się przyjrzeć historii świata cywilizacja trwa jeśli potrafi się dostosować, przede wszystkim jeśli potrafi się "dzielić". Dopiero dzisiaj odkrywamy fantastyczną matematykę czy metody budowlane stosowane przez Egipcjan cz cyw. amerykańskie. Tylko, że dla naszej teraźniejszości nie miały one wpływu. Cywilizacje, które się dzieliły, handlowały miały wpływ ogromny. Dzisiejsza cywilizacja czyli "świat zachodni", która opanowała własciwie bądź ma dominujący wpływ na cały świat nie licząc jakiś plemion w Afryce czy sułtanatu Brunei jest potomkiem cywilizacji rzymskiej. Tej, która upadła jednak niezupełnie. Np. kultura starożytnej Grecji została zniszczona, kiedy jej ziemie najechali primitywni Achajowie by potem stworzyć jeszcze wspanialszą kulturę mykeńską. Potem grecja została najechana przez dorów. Po kilku "wiekach ciemnych" grecka kultura znowu odżyła osiągając szczyt swoich wpływów cywilizacyjnych(nie odzyskali jedank dawnej potęgi politycznej). Z Greków z kolei czerpali Rzymianie, a sami Grecy z Fenicjan, którzy czerpali z Babilonu, którzy czerpali z Sumeru. Duży udział w naszym rozwoju mieli Arabowie, którzy popularyzowali handel, prowokowali do dalekich wypraw i dali nam cyfry. Mniejszy udział mieli Chińczycy, którym zawdzięczamy papier i optykę. Egipcjanie przekazali nam kilka swoich wynalazków, ale nie miały one istotnego wpływu na losy świata z wyjątkiem papirusu(Egipcjanie jako piewsi wynalezli alfabet, trudno jednak określić jaki wpływ miał na powstanie alfabetów semickich). Po cywilizacjach środkowo i południowoamerykańskich pozostały jedynie ciekawostki archeologiczne.