Szybka akcja nie zakombinowana historia i matriksowe efekciarstwo sprawia, że jest to idealne anime dla ludzi dopiero zaczynających przygodę z japońskimi "bajkami". Technicznie wywalona w kosmos (śmiem twierdzić, że lepiej niż Ghost in the Shell: Innocence), merytorycznie trochę gorzej. Chyba dlatego, żeby przypodobać się mniej wymagającym widzom (do których nie trafia GitS czy Jin Roh), do których należą przede wszystkim amerykanie (pieniądze muszą się zwrócić). Koniec końców to bardzo dobre anime, po GitS najlepsze w 2004 roku. Z podobnych polecam Wonderful Days (anime w wersji koreańskiej, jak ichne samochody ładnie wyglądają, ale zawsze coś skrzypi), a dla tych co nie oglądali Grave of the fireflies.
PS. Gdyby tak Bagińskiemu zapewnić takie fundusze to Związek Filmowców Polskich chyba postawiłby mu katedrę, bo takie stworzyłby dzieło.
A w czym to niby GitS: Innocence jest lepszy od Appleseed ? Fabuła w Appleseed dobrze się rozwija, film ma dużo akcji, niebanalne postacie, świetną animację ( lepszą od tej w GitS 2 ), fabuła nie jest taka prosta jak by się mogło widzowi wydawać... To jest chyba najlepszy film anime 2004.
Zaś GitS: Innocence to chyba największe rozczarowanie 2004 roku - ładna animacja CG i ...tyle - twórcy wyszli z założenia, że fabuła musi być jeszcze bardziej "gęsta" od tej z jedynki. I wyszło to temu filmowi bokiem. Postacie są sztuczne ( nie wiem jak wy, mi się nie zdarza co pięć minut cytować Descartesa, Konfucjusza, Darwina, Lovercrafta i jeszcze paru innych bardziej znanych postaci... ), główny wątek zakręcony aż do granic zdrowego rozsadku, atmosfera filmu robi się cięższa z minuty na minutę, tylko po to by na końcu okazało się że chodzi o uratowanie świata przed terrorystami wykorzystującymi do swych celów prostytuujące się androidy. Cienizna...
Film wygląda wspaniale. Efekty graficzne na wyśmienitym poziomie, ogląda się go z zachwytem. Ale fabuła jeste tak ... nieprzemyślana, że psuje cały efekt. Można by powiedzieć odważnie: przerost formy nad treścią.
Ratowanie świata przez jedną zagubioną, niepewną swoich decyzji osobę walczącą z olbrzymią armią oglądać można było już w tylu filmach, że liczyłem iż zobacze coś orginalnego. A tu zaserwowano mi ślicznie narysowaną i obrobioną komputerowo bajkę powielającą wszystkie znane z filmów katastroficznych oraz o "SUPER HERO" motywy, przesycono to licznymi scenami walk oraz przekombinowaną, naiwną i nieoryginalną fabułą. SŁABIZNA! Zagrożenie istnienia ludzkości przez roboty można było widzieć do tej pory w kilku tytułach, między innymi w Matriksie oraz I Robot. Lubię SF ale takie, które wymaga od odbiorcy przemyślenia kierunku w jakim zmierza ludzkość, zastanowienia się nad sobą, przedstawienia realnych zagrożeń dla populacji Ziemi, a nie takie w którym czeka się na potwierdzenie swoich przypuszczeń: co się stanie w filmie za 10 minut. Tutaj na myśl przychodzi film, "Głębia". Ten film to poprostu dobrze narysowany "zagładpwiec". Jeśli lubicie dobre efekty specjalne, niewysilać głowy, nieliczycie na coś oryginalnego to możecie spokojnie oglądać ten film.
Kurde, nie każdy film musi byś wbijającym się w mózg dramatem. Mi ten filmik się zajebiście podobał, a nie uważam się za żadnego ułomnego czy początkującego. Wkurzają mnie ludzie którzy wszystkich wciskają w ramy ocen wymyślonych przez siebie. Następnym Giertychem chcesz być?
OMG przecież ten film to największa technicvzna kicha w historii !!
Trzeba być ślepym żeby tego nie zauważyć. Film wycofywano z japońskich kin, gdyż nikt nie chciał na niego iść. Jeden z najgorszych filmów 2004. Jedyne co dobre to muzyka, ruch robotów :).
Do fabuły nie mogę się przyczepić, bo Appleseed to zwykły film akcji.
I jak śmiecie porównywać go do GitSa ??!!
Heh. To, że wycofywano nie znaczy, że jest taki zły, choć fakt, że ma potencjał komercyjny. Powienien się dobrze sprzedać. Nie znam jego kinowych osiągnięć. Z drugiej strony GITS2 też nie powtórzył sukcesu pierwszej części, mimo tego, że jest jeszcze ładniejszy, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i dobrze sie go ogląda. Trzecią sporą premiera był 'Steamboy', któy również można uznac za produkt nie do końca spełniający pokładane w nim nadzieje. Tak akcja równiez została sprowadzona do niemal hollywoodzkiej intrygi i jeszcze niemiłosiernie wyciągnięta w czasie trwania. Nie wiem natomiast co masz do zarzucenia wizualności 'Appleseed'. Nie ustepuje ona dwóm wymienionym tytułom. Sceny dynamiczne sa na wyoskim - moimz daniem - poziomie, grafika jest szczegółowa nawet w detalach, choć bardziej podobały mi się tła, mniej postacie. Jeszcze przy 'rozrywaniu' robotów ładnie wygladają ich 'wnetrzności'. Nie wykorztyswany jest tam tez nachalnie 'bullet time'. Dla mnie to całkiem sprawnie zrobione kino akcji. Auot posta wspomniał tez 'Wonderful days', które jest dla mnei zdecydowanie gorsze. Tutaj też grafika jest niczego sobie, pejzaże wspaniałe, ale.... opowieśc jest naciagana, sztuczna, a przede wszsytkim nie ma w niej pomysłu, chyba, że polega on na jeździe w te i we wte przez bohatera. Do tego spory kawał nachalnego, 'lejącego' sie z ekranu lukru i patriotyzmu. Drobnym minusem, jaki moge napisać jest fakt, że mniejw tych bajakch czuć ludzkiej reki, a za dużo skomputeryzowania. Szkoda, bo takie 'Applessed' ożywione z mangi wyglądałoby o wiele ciekawiej... Marzy mi się ręcznie wykonana bajka z poszarpaną, mniej czytelną artsytyczną kreską;)