"Appleseed" niestety nie spełnił moich oczekiwań. Okazał się filmem dość męczącym i jednostajnym. Jedna za drugą nawalanki, jakie zaciekawić mogą jedynie fanów strzelanek, przerywane łzawymi scenkami rodzajowymi i rzucanymi od czasu do czasu uwagami o wielkiej intrydze. Tymczasem końcówka odsłania, że mógł to być niezwykle intrygujący obraz o tym jak koncepcja dobra i zbawienia może przekształcić się w szaloną ideologię masowej eksterminacji. Ach, to mogło być naprawdę świetne kino, bo też anime uwielbiam właśnie za łatwość z jaką unika biało-czarnych schematów, jednocześnie używając ich nieustannie. Niestety pozostała tylko strona graficzna, która jest całkiem niezła, choć również nie powalająca na kolana.
Do obejrzenia, choć nie koniecznie.