Akcja filmu się wlecze w nieskończoność, a gdy wreszcie zaczyna się coś dziać, okazuje się że pewne fakty w ogóle nie mają ze sobą związku. Skoro jego dziewczyna była w to zamieszana, to po co zostało pokazane, że śledziła podejrzanego sąsiada i nagrała się na sekretarce... Skąd pewność, że po skasowaniu wiadomości (przez sąsiadów?) facet by się domyślił, że akurat była na tej sekretarce wiadomość od tej babki? A gdzie typowo amerykańska scena pogrzebu ukochanej osoby? Zbyt wiele domysłów. Na początku filmu miałam nadzieję, że akcja będzie krążyć wokół śmierci jego żony, że będzie miała z nią związek, ale okazało się, że ten wątek tylko zaśmiecił scenariusz, bo nie miał nic wspólnego z późniejszymi wydarzeniami.. Na koniec: czy każda bohaterka w amerykańskim filmie musi zachowywać się tak, jakby miała IQ = 15? Albo ja się starzeję, albo rzeczywiście mało jest filmów, które ktoś przemyślał zanim zabrał się za kręcenie..
dzina26, podobno jutro w ogólnodostępnej tv poleci kolejny odcinek Harrego Pottera. Spręż się, przygotuj. Wierzę w ciebie. Ogarniesz fabułę. Nabierzesz pewności siebie. Podyskutujesz. Moc jest z tobą.
Wiesz, ja już właściwie nie pamiętam o czym był ten film.. (a nie świadczy najlepiej o jakiejkolwiek produkcji jeżeli po tygodniu widz nie pamięta, o czym był film). I piszę to całkowicie poważnie, bez ironii którą jak widać uwielbiasz. Może zatem wyjaśnisz mi, co Cię tak zachwyciło w tym filmie? Twoja ocena jest dość wysoka więc jestem ciekawa.
Dzina26 obawiam się że Harry Potter też by był dla Ciebie za cięzki do ogarnięcia. Może oglądnij sobie coś mnie skomplikowanego. Polecam Smurffy.
No tak, wypada mi więc podziękować za wyczerpujący opis doskonałości filmu Arlington Road. Nic dodać, nic ująć, faktycznie wydaje się być interesujący, jak wynika z Twojego komentarza...
Może bardziej wyczerpująco: rzadko w którym filmie tryumfuje 'zło'. Oglądałem duuużo filmów, i mało co może mnie zaskoczyć, a tu proszę, końcowa scena mnie osobiście wgniotła w fotel, mistrzostwo! Wolna akcja? Wolne wręcz ślimacze tempo miał ostatnio Rytuał z Hopkinsem, którego pół oglądnąłem i zasnąłem.
Z tym się zgodzę, zbyt mało jest filmów, które nie kończą się happy endem i pewnie dlatego większość filmów ma przewidywalne zakończenie. Niemniej jednak więcej plusów nie dostrzegam w tym filmie.. Mam wrażenie, że reżyser chciał stworzyć dzieło, które da do myślenia, ale przesadził z niedomówieniami, dlatego dla mnie akcja filmu się nie klei. Nadal zastanawiam się nad dwiema rzeczami, które zapamiętałam: 1) po co wątek żony? 2) jaką rolę odegrała dziewczyna głównego bohatera?
UWAGA SPOJLER!!!
Można się zastanawiać czy jego dziewczyna miała być wplątana w całą intrygę, i spotkanie na parkingu było zaplanowane, czy też sama się przypadkowo w to wplątała. A wątek żony był konieczny, tłumaczy on wybór głównego bohatera do akcji terrorystycznej. Zemszczenie się męża za śmierć żony, co mogło pomóc w znalezieniu winnego i nie szukania innego wątku zamachu na FBI. Dzina to proste, a nie domówienia są po to aby się zastanowić, a w przypadku tego filmu, pomyśleć nad innymi zamachamia dokonanymi w stanach.
Wrobili go w mistrzowski sposób, to fakt. No cóż, dziękuję za odpowiedź. Może jeszcze kiedyś wrócę do tego filmu, może ocenię go inaczej. Pozdrawiam
Przecież jego dziewczyna nie była w to zamieszana! Po prostu wyśledziła ich, że coś jest jednak nie tak z ich sasiadem, zadzwoniła do Faradaya i tamci ją zlikwidowali.
dokładnie, nie wiem czemu wg Ciebie dzina, jego dziewczyna była w to wplątana. Pewnie pomyliła Ci się z tą blondynką, która wypowiada się na koniec filmu. Ale to nie była jego dziewczyna tylko studentka.
Jeśli chodzi o sam film to już miałem dać 6, ale dzięki takiemu a nie innemu zakończeniu waham się między 7 a 8 :)
w nic nie byla zamieszana gosc w innym poscie wyjasnia komus ze to byly dwie inne osoby ta druga akuratnie byla ta osoba ktora wymienila sie teczka zrobbinsem w momencie kiedy dziewczyna bridgesa ich obserwowala. to chyba wystarczajaco wyklucza bycie w 2 oosbach i miejscach w 1 momencie. mozna sie czepic paru rzeczy ale naprawde porzadne kino aktorskie i zskakujace zakonczenie dodaja temu filmowi kliamtu ,niewpsomne o kwestii WTC pozniej .. pozdrawiam
Mi się wydaje, że kogoś może zmylić fakt że blondynka na końcu jest podobna do jego dziewczyny. Ale to nie ona. To była jego studentka (która tuż przed zamachem jest pokazana w takim warkoczu, a na końcu wypowiada się o wykładowcy do kamery).
Ja nie widzę w tym filmie żadnych nieścisłości fabuły.
Hmm... Obejrzyj jeszcze raz. Przez cały film mamy wiele malutkich wskazówek, które odkrywamy po zakończeniu. Trochę męcząca była ta historia, ale tak miało być. Wszystko ma sens, duży plus za tą fabułę.
Cała intryga uknuta była w oparciu o śmierć żony bohatera. To ona - i jego nieukrywanie żalu do FBI za zaniedbania i nie upewnienie się co do legalności posiadanej broni przez podejrzanego, przez co zginęła, były głównym "motywem" zamachu. Na tym zbudowano całą intrygę. Ja osobiście bardzo lubię ten film, położyło mnie zakończenie, ale najbardziej dla mnie zyskał tym, iż świetnie pokazuje, jak można sterować tak ludźmi, jak i "faktami". Całość dla mnie jest dowodem na, co wiem od dawna - nie można ufać mediom ani cudzym osądom sytuacji... Zaznaczam - nie chcę się z nikim kłócić ani namawiać do zmiany zdania :)) To po prostu moja osobista ocena filmu i fabuły. Dość subiektywna :)