Tim Robbins jako terrorysta był bardzo przekonujący. Znakomita kreacja Jeffa Bridgesa jako zrozpaczonego, zaszczutego ojca. Film ma dobre tempo i inteligentnie skonstruowaną fabułę. Polecam miłośnikom thrillerów na poziomie.
Zastanawia mnie to,czy Robbins planował od razu gdy opoznał sąsiada wrobienie go w we własny zamach na wieżowiec i zabicie tej blondyny.
Ja mialem wrazenie ze ta blondyna to nawet dalej zyje :) Ciut przed scena jak glowny bohater wjechal do podziemi Pentagonu, bardzo podobna do niej babka stala przy budce telefonicznej (zakladam ze brala udzial w akcji). Pytanie kim byla ta osoba bo jakos wygladala mi "znajomo"
Tak ? Ja też miałem dokładnie takie samo wrażenie. Ona też chyba była w tym spisku. Chociaż z drugiej strony po co się próbowała nagrać z tej budki.
Nagrywac to sie mogla wtedy pod tym centrum handlowym a ja mowie o scenie gdzie tez jakas kobieta korzysta z budki pod koniec filmu i byla ludzaco podobna do jego zony. Jednym slowem cialo kobiety z wypadku samochodowego nie zostalo poprawnie zidentyfikowane (malo prawdopodobne i mocno naciagane) i ona wspolpracowala w tej terorystycnzej organizacji i wszytko bylo skrupulatnie zorganizowane albo to ja mialem przewidzenie i to byla jaks inna kobieta.
Pytanie teraz jak to bylo naprawde?
Kobieta spod budki była jego studentką. Ta sama na końcu wypowiada się o MF jako ostatnia i jedyna kłamie że "profesor keidys powiedział, ze oni się kiedyś spalą". Chyba,ze on na początku filmu (20 min przegapiłam) rzeczywiście wpadł w furię, o której mówi ta kobieta, tak więc moze ona nie kłamie, ale na pewno jest ta samą spod budki.
tzn zaczęłam oglądać od momentu gdy MF znajduje plany biurowca/centrum handlowego. Już sama nie wiem ile przegapiłam, bo ktos niżej pisze,że film zaczął się z opóźnieniem :/
A mnie jak zwykle wk****ały reklamy, wg mnie 15 minut reklam to lekka przesada. Poprostu ogladanie filmow na polsacie jest niemal ze nieznosne, nie mowie juz o tym ze zabieraja nam one prawie godzine przy dłuzszym filmie:/
To prawda, na dodatek ten film zaczął się z półgodzinnym obsuwem:/ W końcu część tych zafajdanych głupich reklam mogli już nam podarować. Ale nie- zrobią blok reklamowy, zapowiedzi i znowu blok. Najgorzej jak podczas reklam, jeźdżąc po innych programach, zapomnimy co wcześniej oglądaliśmy :]
Ale film w sumie udany; chociaż, może z powodu dosyć późnej już pory, wg mnie miał trochę słabe tempo.
Blondynka-dziewczyna Faradaya ginie w wypadku.
Reżyser nie wkładałby do filmu scen gdy śledziła sąsiada, nagrywała się na sekretarkę, nie byłaby tak przerażenie zaskoczona pojawieniem się Cheryl, gdyby brała udział w spisku - a to dlatego, że narzeczony jej nie widział, nie musiała grać przez nim.
Gdyby zachować tylko sceny gdy Brooke próbuje odwieźć Michaela od śledztwa i wyciąć już wspomniane to faktycznie byłaby to bardzo ciekawa teoria (blondyna-konspirant).
Poza tym najprostszą "techniką" stopklatek porównałem urodę obu pań i zdecydowanie się one różnią.
Brooke - to uroda typu Miranda Otto, mała szczęka, długi nos
Blondynka na końcu - uroda typu Mena Suvari, większe oczy, proporcjonalniejsze szczęka i nos
Podsuma - zdecydowanie to dwie różne panie
P.S. choć ciekawe, że owa blondynka na końcu nie była wcześniej pokazana jako studentka, czy inna osoba z otoczenia... chyba, że nie zauważyłem:)
A ja gratuluje inteligencji uzytkownikowi RICA za podanie spoilera praktycznie na pierwszej stronie w drugim zdaniu. Dzieki.
Oglądałem ten film dawno więc nie wiem o co się sprzeczacie jeśli chodzi o zakończenie. Pamiętam że tam było wszystko przekazane czarno na białym więc nie wiem skąd macie tam jakieś wątpliwości.
Ale zakończenie naprawde świetne. Dla mnie jeśli chodzi o nie-happy endy to jedno z najmocniejszych.
Film dobry, choć za długo się rozkręcał. Początek trochę przegadany i rozwleczony, za dużo łzawych wątków głównego bohatera. Jednak zakończenie i główne kreacje aktorskie ratują ten film. - zakończenie jest zaskakujące i trzyma w napięciu, a aktorzy jak najbardziej dobrani, Robbins zresztą nie po raz pierwszy gra postać, która ma "nierówno pod sufitem", jako psychopata sprawdza się naprawdę nieźle. A Joany jak zwykle przesłodka ;)
Co do tej postaci na końcu, studentki, też miałam odczucie że to własnie ona, że to Brooke, jednak wtedy nie miałoby sensu ani śledzenie przez nią Olivera, ani też nagrywanie jej wiadomości na sekretarkę (swoją drogą to kolejny przykład głupoty w amerykańskich filmach...), poza tym jeśli się sprawdzi pełną obsadę to jest wymieniona aktorka grająca "konspiratorkę", więc to nie jest ta sama co Brooke. Z tego co pamiętam, nie było mowy o identyfikacji zwłok, więc można uznać że dla "społeczeństwa" Brooke wcale "nie umarła", a jej, tudzież konspiratorki, wypowiedź do kamery, była sfingowana (wykorzystanie podobieństwa do Brooke), by jeszcze bardziej potwierdzić wersję z Faradayem w roli zamachowca.