Z radością i wielką uwagą obejrzałam "Artystę". To wielkie kino. Świetnie zrobione - oglądając
miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Zachowany klimat kina z przed wieku, doskonała
muzyka i ta forma.... gra aktorów, którzy przerysowują swoje emocje, ich mimika, gesty - wszystko
odwzorowane, wszystko wiernie odtworzone. W wielu momentach miałam wrażenie, że film czerpie
z musicalu "Deszczowa Piosenka", a główny bohater to Gene Kelly, który boryka się z problemem
postępu dotykającego kina. Coś było na rzeczy, coś łączy te dwa filmy -imo- czuję, że "Artysta" miał
nawiązywać do tego obrazu. Film mnie zachwycił, choć nie jest filmem dającym do myślenia, to
raczej forma rozliczenia się z przeszłością, postępem i mijającym czasem. Świetne kino, doskonale
zrobione ...no i pies...pies był boski. :)
nic tylko poprzec :D
film naprawde dobry, mila odskocznia od tych hollywodzkich efekciarstw :)