PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=589952}

Artysta

The Artist
2011
7,5 51 tys. ocen
7,5 10 1 51375
7,4 67 krytyków
Artysta
powrót do forum filmu Artysta

Najlepszym filmem roku okazuje się niemy, czarno-biały film. Coś co było prawie wiek temu.
To co raz boleśniejszy znak, że już nic tylko z dnia na dzień się co raz bardziej cofamy. Nie
mogę się doczekać jak Nagroda Pulitzera dostanie coś na wzór wiadomości pełnej skrótów
i emotikonek lub rysunków jak w jaskini średniowiecza a Grammy jakaś płyta ze Swingiem.
Artyzm umarł już na dobre.

Nie zmienia faktu, że film dobry. Jednak po co zabawa w hołdy. Nagradzanie tego co już
było. Już niech idzie w strone Avatarów, chociaż nienawidzę tego całego 3DCrapu, ale
chociaż jest coś nowego. A tak.. byleby nie zaczęła się fala niemych filmów.. Niech ta
zabawa w hołdy kończy się na razie..

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
Sined

Uważasz że cofamy sie w rozwoju i że artyzm umarł bo film jest niemy i czarnobiały ? Czyli dla Ciebie artyzmem w filmie bedzie film w 3d HD z jakims najnowszym systemem dzwiekowym i wodotryskami? Mylisz chyba kolego pojęcia.

Sined

na żywo tez jesteś takim kozaczkiem ?

ocenił(a) film na 9
kondi143

haha, za to Ty na żywo pewnie śmigasz po ośce w dresie i czapce Nike Shox

bambuzz

Nie odzywaj się jak dorośli rozmawiają.

ocenił(a) film na 9
kondi143

Nie odzywam się już, poczujesz się dzięki temu trochę lepiej.

użytkownik usunięty
Sined

NO może nie do końca cofamy się ale mam nadzieję, że hołd zatrzyma się na tym właśnie jednym filmie a nie zaczniemy dostawać odświeżone filmy nieme. Czuje jednak, że powstanie jeszcze czarno biały niemy film w 3d tak sądzę... :) Artysta ma ode mnie 6 i pełne poparcie jako zwycięzca. Pokazuje to że sentymentalność pozostała w sercach Amerykanów...

Sined

Nie widziałem wprawdzie "Artysty", ale generalnie w tym roku konkurencja jest bardzo, bardzo słaba. Najsłabsza od lat. Na tle większości pozostałych filmów "Artysta" wydaje się chociaż oryginalny.

Sined

sined jeszcze musisz się dużo nauczyć. zacznij już dziś

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
Sined

Ja nie miałbym nic przeciwko temu, by zaczęto znowu kręcić nieme filmy, bo podoba mi się ta estetyka. Wszystkim fanom Lovecrafta polecam nakręcony w ten sposób "Zew Cthulhu" http://www.filmweb.pl/film/Zew+Cthulhu-2005-259396

Sined

"Ale widzicie. Wy też jesteście jacyś cofnięci. Z całym szacunkiem oczywiście, ale za wyrażanie swojej opinii, obrażano, palono, zamykano w dawnych czasach. Mały sprzeciw waszym poglądom i od razu "do gazu" lub "na stos" byście brali."
czy to już histeria czy paranoja?

yag12

Yag, nie ma to jak arogancki komentarz idioty. Jednym zdaniem udało Ci się przekazać tak wiele...

StefanDedal

bądź konsekwentny. jestem dla ciebie idiotą, więc nie pisz "Ci" z wielkiej
a jak podoba ci się literatura joyce'a? to pytanie na poważnie

yag12

O, jestem wielkim fanem :) Nie wiem, czy ktoś w podobnym stopniu opanował język. U mnie zdecydowanie Joyce maszeruje w pierwszym szeregu razem z Kafką. Potem długo, długo nic.

StefanDedal

przynajmniej gust książkowy ci się chwali. ale, ale... czy komplement od idioty to nie pułapka?

yag12

Pułapka na bank! Dlatego muszę bardzo uważać. Komentarz był lipny, o co Ci chodzi? Założę się, że już teraz bijesz się w pierś ze skruchą. Ja ją oczywiście przyjmuję. Nie wiem jak inni, ale myślę, że całą sprawę da się łatwo załagodzić.

Sined

Przyznajesz, że "Artysta" był dobrym filmem, ale uważasz, że bardziej na Oscara zasłużyłoby coś w rodzaju "Avatara", którego nienawidzisz? Ustalmy coś raz na zawsze, złociutki - za efekty specjalne jest Oscar za efekty specjalne. A główny Oscar jest dla najlepiej (zdaniem Akademii) wykonanego filmu. Ot i wszystko.

Sined

Od razu mówię, że filmu jeszcze nie widziałem, ale postanawiam dorzucić swoje trzy grosze jako, że Sined zarzucił tutaj kinematografii cofanie się w rozwoju.
Sined sam wspomniałeś o modnych ostatnio szmatławcach, produkowanych w technologii 3D. Osobiście uważam, że mnogość infantylnych filmów, które powstają w ostatnich latach to właśnie jest cofanie się w rozwoju!

Kiedyś powstawały filmy, w których nie było ani jednego efektu specjalnego a mimo to widz potrafił przesiedzieć z zapartym tchem dwie godziny. Współczesne filmy kosztują tyle, ile wyżywienie wszystkich mieszkańców Afryki przez pół roku, jest w nich dwa miliony efektów, ale co z tego skoro dla widzów, których interesuje przede wszystkim fabuła, te filmy to kicz w najczystszej postaci?!

Za przykład mogę polecić jeden z moich ulubionych filmów "Dwunastu gniewnych ludzi" Sidneya Lumeta z 1957. Czarno biały film, w którym akcja dzieje się w jedynym pokoju. W filmie nie ma ani jednego efektu i dodajmy że jego produkcja kosztowała jedynie 350tys dolarów (nawet biorąc pod uwagę inflację, to nadal grosze w porównaniu do dzisiejszych filmów). Mimo tego 100 razy bardziej wolę oglądnąć dwunastu gniewnych ludzi aniżeli współczesne gnioty w 3D. Życzyłbym sobie i wszystkim miłośnikom dobrego kina żebyśmy "cofnęli się w rozwoju" do lat 50 minionego wieku i ten poziom utrzymywali.

emu555

"12 gniewnych ludzi" jest jednym z moich ulubionych filmów, ale na litość nie porównuj go do gniota zwanego "Artystą". To jest profanacja.

ocenił(a) film na 7
Sined

Cofanie się w rozwoju to produkcja takich filmów jak Avatar czy Sucker Punch. Jest to typowe kino atrakcji, które ogląda się dla samych efektów wizualnych, czyli czegoś, co przyciągało widzów do kina u jego zarania, na przełomie XIX i XX w. Kino nieme rozwinęło cały język filmu, który kino dźwiękowe bardzo ograniczyło. Żaden ze współczesnych filmowców nie jest w połowie tak twórczy jak Lang, Dreyer, Eisenstein czy Ozu. Głoszenie ewolucji filmu dzisiaj, to pogląd bardzo prostacki. Dźwięk nie ulepszył filmów a jedynie ułatwił ich odbiór. Istnieją dziesiątki niemych filmów, dużo lepszych niż niejedne dokonania kina lat 50' czy 60' (jeżeli w ogóle uznać ten okres za czas najwybitniejszych dokonań filmowców).

Dr_Grape

Nie ma czegoś takiego jak "czas najwybitniejszych dokonań". Każde dziesięciolecie kinematografii ma w sobie wiele arcydzieł i jeszcze więcej najzwyczajniejszego w świecie kitu. Były dobre filmy w latach '20, były w '80 i są teraz. Co nie zmienia faktu, że żaden z filmów ludzi pokroju Jamesa Camerona nigdy do arcydzieł nie należał.

ocenił(a) film na 7
ponder

Dlatego napisałem "jeżeli w ogóle uznać". Ale nie oszukujmy się. Były dekady, w których tych arcydzieł było więcej (60') i mniej (80').

Dr_Grape

Akurat lata '80 były bardzo płodnym okresem. Choć faktem jest, że dekada ta wypromowała także takie "arcydzieła" jak "Piątek, trzynastego", wciąż z tamtych czasów pochodzi wiele naprawdę dobrych filmów.

Sined

Gdzieś widziałem zdjęcie członków Akademii Filmowej i mając je w pamięci nie dziwi mnie ten Oskar. Typowy przejaw nostalgii.
Zarówno w latach 20, 50 jak i obecnie powstawały filmy słabe i świetne wiec pisanie tutaj kiedy powstawało lepsze kino jest niedorzeczne. Chodzi bardziej o środki wyrazu i dla mnie stosowanie współcześnie środków wyrazu sprzed wieku jest jak twierdzenia, że stare motocykle mają duszę, albo że muzyka z płyty winylowej brzmi lepiej. Człowiek tak ma że w pewnym momencie nostalgia staje sie dla niego ważniejsza niż rzeczywistość. A poza tym w nominacjach chyba trudno znaleźć film wybitny, ale nie będę sie upierał bo nie widziałem wszystkiego.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
marekm2011

co do tego że muzyka z płyty winylowej brzmi lepiej to akurat prawda nie majaca z nostalgia nic wspolnego , ale musielibysmy sie zagłębić w techniczne zagadnienia.

marekm2011

Dopiero dzisiaj mam zamiar obejrzeć "Artystę", ale wydaje mi się, że to, że jest czarno-biały i niemy jest środkiem mającym na celu nie "hołdowanie nostalgii" (jako fan Douga Walkera mało nie napisałem tego z dużej litery, szlag by to), a raczej wczucie się w atmosferę ówczesnego kina. Jak to wyszło w praktyce - dowiem się wieczorem ;)

ponder

Ja myślę, że Sined napisał dość oczywistą rzecz, która nie wymaga większej dyskusji. Sztuka umiera, to jest bardzo wyraźne, o tym mówi się nie od dziś. Myślicie, że jak Duchamp wstawił sedes do galerii, ludzie gratulowali sobie nawzajem wiwatując? Literatura dawno już leży w grobie, postmodernizm obwieścił jej koniec. Joyce i Beckett pisali o tym końcu wyraźnie i pięknie. Muzyka i film też już się mocno słaniają na nogach. Maskują to jak mogą, ale co się odwlecze... Teraz artyści przypominają śmieciarzy, którzy wygrzebują co lepsze kawałki i łączą je ze sobą, jak potrafią. Trudno oczekiwać prawdziwej jakości po takich działaniach i niewielkie są też nadzieje, że pójdziemy do kina na film pokroju Czasu Apokalipsy, czy Lawrence'a z Arabii. Wystarczy, że będzie poprawnie i już oscary się posypią (jak w ubiegłym roku), bo komuś te nagrody przyznać trzeba.

StefanDedal

Wybacz, to nic osobistego, ale... Bredzisz.
Jest masa bardzo wybitnych artystów każdej dziedziny, a że lansuje się kicz... No cóż, raz lansuje się kicz, a raz prawdziwą sztukę. Tak jest od początku historii sztuki.
Przy okazji, obejrzałem wreszcie "Artystę". Nie powiem, że to zły film, ale główny Oscar dla niego jest czymś kuriozalnym. To jakaś dziwaczna niema mieszanka "Eda Wooda" z "Andriejem Rublowem", a choć uważam obydwa za doskonałe filmy, nie uważam, by powinno się je łączyć.

ponder

Widzisz. A ja, głupek, myślałem, że sztuka miała kiedyś większe aspiracje niż "lansowanie kiczu", czy jakiegokolwiek innego badziewia. Ciekaw jestem ilu z Twoich "bardzo wybitnych artystów" przetrwa próbę czasu i zostanie na ustach ludzi za 20-30 lat. Bo mam wrażenie, że jeśli tylko odpowiednio obniży się standardy, zwykły rzemieślnik łatwo może uchodzić za wielkiego artystę.

StefanDedal

Jeśli za zwykłego rzemieślnika uważasz np. Colina Firtha, Johnny'ego Deppa czy Gary'ego Oldmana, to wybacz, ale sam się kompromitujesz. Z pewnością natomiast był nim choćby Rudolf Valentino, legenda kina niemego - który dobrym aktorem zdecydowanie nie był. Standardy zawsze są takie same, a że za otoczką medialną stoi zgraja idiotów - to naprawdę jest aż taka nowość? Kiedyś lansowano Valentina, teraz lansują Pattisona. Żaden z nich nie zalicza się choćby do kategorii choćby przyzwoitych aktorów, obydwaj stali się obiektem obsesji milionów nastolatek. Taki jest świat, wybacz, że ci zrujnowałem jego wizję, w której najwyraźniej było super, ale wszystko się popsuło w ciągu ostatniej dekady. Wybacz, że tak to ujmę, ale to jest bredzenie na poziomie "a za PRL-u to było lepiej".

ponder

Kolego, niczego mi nie rujnujesz. I trochę więcej szacunku dla odmiennego zdania, prosiłbym. Nie wszystko, co nie mieści się w Twojej głowie musi być od razu bredzeniem i kompromitacją. Nie będę się odnosił do Twoich przykładów, bo aktor jest dla mnie nie tyle artystą, co materiałem, który przyczynia się do powstania dzieła. Podobny do określonej barwy na płótnie. Nawet w teatrze w monodramie jego rola jest podrzędna względem tekstu, jakkolwiek kontrowersyjne może się to wydawać. Standardy wyznacza publiczność, dlatego, siłą rzeczy, niezmienne być nie mogą.

StefanDedal

Zacznijmy od tego, że publiczność zawsze jest taka sama, bo - wbrew obiegowym opiniom - ludzie się nie zmieniają. Poza tym o jakości filmów danego okresu nie świadczą standardy, a górne granice - a te nigdy się szczególnie nie zmieniały. Dla mnie równie wspaniałymi filmami - każdy na swój sposób - są "Dyktator", "Siódma pieczęć", pierwszy "Koszmar z ulicy Wiązów", "Ojciec chrzestny", "Żywot Briana", "Batman", "Pianista", "Rzeź"... Każdy pochodzi z innej epoki i każdy jest dziełem w każdym punkcie doskonałym.
I nie, nie zgadzam się z twierdzeniem, że aktor nie jest artystą. Dobry aktor jest w stanie podratować nawet kiepski scenariusz. Choćby "Czarny łabędź" - scenariusz był lipny jak cholera, ale Natalie Portman zagrała na tyle dobrze, że nie sposób nie docenić dzięki niej samego filmu. To samo tyczy się innych słynnych kreacji: "Gia" nie istniałaby bez Angeliny Jollie a "Lśnienie" - bez Jacka Nicholsona. Aktor to artysta i scenarzysta to też artysta, wreszcie artystą jest i reżyser, i twórca muzyki - a gdy zbierze się w jednym miejscu odpowiednia ilość naprawdę dobrych artystów, zazwyczaj powstaje arcydzieło. Prosty rachunek ;)
Jeśli powyżej się trochę uniosłem, proszę o wybaczenie. Po prostu to była n-ta wypowiedź z rzędu tego typu, na jaką natrafiłem i już mnie to do szału doprowadza.

Sined

takie sin city też było czarno białe, ale chyba nie cofnęło się w rozwoju...hmmm, to pewnie dlatego, że obsadzone w świecie brutalności, dziwek, jest pełen efektownych scen z elementem zółtej/czerwonej krwi -.-'
w świecie kolorowych animacji, debeściarskich efektów, ciągłej akcji dotyczącej prawie tego samego powstał jeden inny film, co można by nazwać oryginalnością i to jest tu najlepsze
jak dla mnie filmy nieme pobudzają wyobraźnię. trzeba się wczuć, można sobie dopowiadać co aktorzy chcą dokładnie przesłać, do tego bardziej przekazują uczucia gestami, zachowaniem niż jakimś bezsensownym paplaniem. nie umiecie oglądać takich filmów, nie lubicie, to nie oglądajcie. bo po co? żeby potem przyjść i powiedzieć, ze kino cofnęło się o wiek? sam nie oglądałem, nie wiem czy lubię takie kino, ale aż mnie ten film zainteresował, więc obejrzę. jak nie dam rady na nim wytrwać, bo to w dzisiejszym świecie akcji i efekciarstwa może być trudne, to zobowiązuję się nie oceniać bezsensownie :P

Sined

''To co raz boleśniejszy znak, że już nic tylko z dnia na dzień się co raz bardziej cofamy. ''

Gdyby to było prawdą to kręciliby mnóstwo rewelacyjnych filmów, a tak nie jest więc pudło..

ocenił(a) film na 5
Sined

"Cofanie się w rozwoju"? Może zbyt dosadnie i obcesowo ujęte, ale wydaje mi się, że rozumiem ten punkt widzenia. W jakimś stopniu go podzielam. "ARTYSTA" nie był moim faworytem i nie podobał mi się. Hołd hołdem, ale takie kino to historia. I jeden film tego nie zmieni. Dziś powstają filmy zupełnie inne od tych sprzed 10, 20 lat, a co dopiero do tych sprzed blisko 100 lat. Kino idzie cały czas do przodu, czy nam się to podoba, czy nie. I dlatego ten film traktuje jako "wybryk natury" nieprzystający do obecnych realiów. I nie zgadzam się z opinią, że reszta konkurentów była słaba. Natomiast mam wrażenie, że powszechny zachwyt nad tym filmem, to w dużej mierze kwestia "trendu" - głosu tłumu, za którym większość idzie.

srick.pl

jakiego trendu? przecież Artysta nie jest oblegany w kinach, co łatwo sprawdzić.

ocenił(a) film na 5
yag12

Trendu w postaci nagród i zachwytu krytyki. Nie wiem jaka jest/będzie reakcja widowni, bo nie śledzę tego. Czytuję natomiast recenzję i opisy filmów, tak w prasie jak i w internecie.

yag12

Zgadza się - pomimo wielu nagród i przychylnych recenzji film nie przyciąga większej widowni do kin.

srick.pl

''Kino idzie cały czas do przodu, czy nam się to podoba, czy nie. ''

Czyli trzeba nagradzać tylko filmy idące za modą dzisiejszych realiów? Nagrody zgarniałyby proste filmy 3D na któe panuje moda i kino w tym kierunku idzie - największe nakłady finansowe i produkcyjne. W takim przypadku nagradzano by jednie filmy o pewnej dzisiejszej konstrukcji. Nagradzać się powinno filmy dobre, nieważne czy kręcone techniką sprzed lat 20 czy 80,

ocenił(a) film na 5
KLAssurbanipal

Chcesz spłycić moją wypowiedź odwołując się do jednoznacznie pejoratywnych pojęć (Kino 3D).
Otóż nie mam nic przeciwko, jeśli tylko będzie to dobry film. I tu jak widzę się zgadzamy, że Oskary (jaka by nie była o nich opinia) powinny trafiać do najlepszych. Otóż, jak napisałem powyżej, Artysta taki nie jest. W moim odczuciu znalazłyby się przynajmiej 3 lepsze tytuły z tej 9-ki, i to niekoniecznie z wypominanymi przez Ciebie "cudeńkami".
Co mi nie pasuje w tym filmie odnosi się właśnie do stylu w jakim został zrobiony, powielenie schematu, który był dobry, ale który dziś nie przystaje. Niektórzy widzą w tym jego atut. Ja widzę słabość. Osoba otwierająca tą dyskusję wyraziła podobną opinię tylko, że jakoś rozsierdziła tym ogół.

ocenił(a) film na 10
Sined

Nie uważasz, że JEDEN taki film to jednak za mało, by z takimi teoriami wyjeżdżać?

Sined

A contrario teraz się rozwijaliśmy? SŁUCHAM? Czasy w których najlepsza nagrodę muzyczną otrzymują pomyje typu Rihanna czy Britney, gdy Avatar zarabia najwięcej, a najpoczytniejszy jest Paulo Coehlo? Wole cofnąć się do kamienia łupanego niż rozwijać w takim kierunku.

Czarnobiały i niemy film to nic złego, wiele deklasuje współczesne "arcydzieła" miary Podziemnego Kręgu czy Pulp Fiction.

Sined

Cofamy? Cofają się w rozwoju osoby wypisujące takie bzdury -.-

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
zbigniewgi

to co ty tu jeszcze robisz?

panienka_2

Stara?

ocenił(a) film na 10
Sined

Owszem, zgadzam się, że nagły wysyp niemych, czarno-białch filmów nie byłby niczym dobrym, ale głownie przez to, że produkcje, zachęcone sukcesem "Artysty" były by średnimi lub słabymi produkcjami wykalkulowanymi na zysk. Nie zgadzam się jednak, z tym, że nagradzanie takiego filmu jest cofaniem się w rozwoju. Ograniczenia techniczne, w sztuce tak skomplikowanej jak kinematografia wymuszają na twórcach pomysłowość i w ten sposób powstają pewne gatunki filmowe (takie jak np. filmy nieme, czy czarno-białe), których geneze można opisać słabą technologią w owych czasach. Nie patrzmy jednak na te filmy jak na neandertalczyków przemysłu filmowego. Czarnobiałe fotografie wciąż są piękne i nierzadko nagradzane, a fotografia kolorowa znana jest nam już od dawna..

ocenił(a) film na 10
bart642

ja uważam, że cofają się w rozwoju twórcy filmów, które nacisk kładą na otoczkę i efekty specjalne, a nie treść i przekaz. bo to co dziś jest uważane za współczesne robią komputery, a nie aktorzy. i cieszę się, że film taki jak "Artysta" powstał, bo może to przypomni ludziom o co chodziło w kinie dawno temu.
Oczywiście nie twierdzę, że dziś nie ma dobrych filmów.