Mam dylemat i to wielki. Otóż do tego filmu zabierałem sie dwa razy. Za pierwszym obejrzałem 20 minut i po prostu wymiękłem, był po prostu nudny. Jednak gdy za drugim razem postanowiłem go obejrzeć do końca po prostu mnie wkręcił i dosłownie go zjadłem. Czy to schizofrenia czy po prostu choroba filipińska?
Dla mnie też wydał się nudny na początku - do momentu z szklanką która wydałą odgłosy xD Potem mnie wciągnął :)