Zrobiła na mnie wrażenie ta oparta na faktach opowieść o małej kalabryjskiej wiosce. To obraz społeczności utrzymywanej w warunkach izolacji i ignorancji przez władze i miejscowego bandytę, bez dostępu do edukacji, medycyny, bez drogi do najbliższego miasta. Podobał mi się ich bunt i chęć wzięcia sprawy w swoje ręce. Ale jednocześnie to obraz zamkniętej zbiorowości, o dość feudalnej mentalności mocno przywiązanej do tradycji. Ta postawa powodowała, że nie tylko pozwalali na krzywdzenie siebie, ale też sami byli w jakiejś mierze przyczyną swoich krzywd poprzez uległość, akceptację przemocy ze strony miejscowego "mafioza". Onie nie chcieli wielkich zmian - chcieli tylko drogi.