Angielski tytuł: "Killer Without a Face", czas trwania: 75 minut, reż. Angelo Dorigo.
Słynny włoski zamek Balsorano (w którym nakręcono wiele włoskich gialli, horrorów czy filmów eksploatacji np. widzianą przeze mnie jeszcze w tym roku komedię erotyczną "Baby Love" Rino DiSilvestro) udaje zamek Nottingham w UK. W prologu z wieży zamkowej spada kuzynka Barbary, która postanawia po jej śmierci przebudować górne partie zamczyska. W tym celu Barbara wynajmuje architekta, lecz mąż Barbary ostrzega go o jej psychotycznych skłonnościach. Wkrótce ktoś zaczyna zabijać rezydentów zamku za pomocą pistoletu z długim tłumikiem. W dodatku na zamkiem ciąży klątwa, która wiąże się ze spaleniem na stosie przodka przed wiekami...
Sympatyczne, choć dość przegadane proto-giallo z jazzową ścieżką dźwiękową i Lawrencem Tierneyem w roli głuchego służącego. Akcja toczy się wolno, ale kilka scen suspensu można tutaj znaleźć. Raczej dla koneserów nurtu. :-)