Twórcy muszą być psychofanami "Przypadku" Kieślowskiego. Jest kilka naprawdę ładnych i ciekawych ujęć, ogólnie reżysersko nie ma tragedii. Gorzej z samą fabułą oraz dialogami. Postacie mało wyraziste, kiepsko rozpisane. Postać Roznerskiego to kopiuj-wklej archetyp bohatera - grzeczny, kulturalny, wykształcony, wysportowany, który musi stawić czoła gangsterom. Kilka niepotrzebnych lub nic nie wnoszących scen, które jakby zostały wycięte nic by się nie stało. Czuję niedosyt, bo można było więcej z tego wykrzesać. Nie wiem, czy te kombinacje w postaci symboliki lub "co by było gdyby" były potrzebne. Kawulski pokazał, że dużo nie jest potrzebne, aby film w takich klimatach zachował przyzwoity poziom.