Zapowiadało się całkiem nieźle. Pomyslalam, ze moze wyjdzie z tego takie sensowne podsumowanie życia ludzi z mojego pokolenia - bo to wszystko jakby znajome. Ale im dalej w las, tym więcej zapchajdziur.
A scena z Kamą naprawdę nie była potrzebna. Czy trzeba było to tak dosłownie pokazywać, i to dwa razy? Ja nie po to chodzę do kina, zeby oglądać pornosy! W dodatku byłam z kimś i musiałam świecić oczami, wyjątkowo krępujące. Nie rozumiem jaki był cel powtarzania tej sceny i pokazywania jej w tak "dokładnym" wydaniu.
Jak by Ci to delikatnie wyłuszczyć...
Pornosy wyglądają zupełnie inaczej. Raczej nie twarze są centralną częścią obrazu ;)
Nie wyobrażam sobie, by inaczej pokazać to, czym zajmowała się Kama. Ale ja nie jestem pruderyjna.
A ja sobie wyobrażam. Można by właśnie pokazać jej twarz, nie posługiwanie się wibratorem. I kamerę. Albo po prostu urwać po paru sekundach. Można było zrobić rozmycie obrazu. Można było zastąpić stęki muzyką. Można było to zrobić na sto rożnych sposobów, z których każdy byłby lepszy niż to. A już za Chiny Ludowe nie wiem, po co to powtarzali dwa razy, skoro już wszyscy, nawet najgłupsi, wiedzieli, czym zajmowała się Kama. Nie lubię, gdy reżyser traktuje mnie jak kretyna, któremu trzeba pokazać wszystko, bo inaczej nie zrozumie - nawet jak aktor robi kupę, bo nie domyślę się, skoro idzie do kibla i słychać spuszczanie wody. Ostatecznie może przecież też robić siku.
Nie uważam też, by niechęć do realistycznych scen masturbujących się kobiet była pruderią. Ani by pruderia była czymś złym. Więc nie czuję się obrażona ani trochę.
A było coś naprawdę pokazane, w sensie genitalia itd? Jeśli nie, to nie rozumiem hejtu. Wybierz się na jakikolwiek festiwal filmowy to trafisz na filmy gdzie faceci się masturbują, czy geje się ładują, ze wszystkimi szczegółami, zbliżenia kamery itd. Jakoś nikt wtedy nie protestuje.
No, z tym to się akurat nie zgodzę.
Pornograficznie ukazany stosunek seksualny widziałem w kinie tylko raz, na Antychryście Triera.
Kobiecy wypięty tyłek ze wszystkimi szczegółami również widziałem tylko raz, w Mieście Kobiet Felliniego.
Owszem, co bardziej odważne sceny się zdarzały, ale w jakichś nikomu nieznanych i niewiele znaczących filmach, którym może udało się dostać na jeden lub dwa pomniejsze festiwale.
A sceny seksu w Nimfomance? Blowjob w pociągu? Zbliżenia na penisy? Już sam tytuł wskazywał, że nie będzie to kino waniliowe, ale momentami było obrzydliwe. Czy temat uzależnienia od seksu trzeba pokazywać tak brutalnie? Nie sądzę. Czasem mniej znaczy więcej. Podobnie chyba jest z Atakiem paniki.
Było pokazane jak kobieta używa wibratora - dokładnie, z dźwiękami i obrazami, przez parę minut wręcz. Dwa razy.
Fakt, że obecnie w kinie pcha się sceny seksualne bez sensu i dla "sztuki", nie znaczy, ze mi się to podoba. Nie podoba mi się - zawsze.
filmu jeszcze nie widziałam, ale w tej kwestii zgadzam się z tobą. Też nie lubię przesady w erotyce i fizjologii w kinie, zwłaszcza jeśli nie idzie się na film erotyczny. Mam reakcję alergiczną.
Niestety na fali realizmu, twórcy uważają, że seks zawsze się sprzeda i tyle. Więc działa tu zwykły rachunek ekonomiczny, czego również dowodem są wypowiedzi pod twoim postem ;) . Amerykanie tną już po pocałunku, co też jest przesadą, a inni w drugą stronę. Trochę szkoda dla filmu i widzów.
Amerykanie tną po pocałunku? No nie wiem, w tym roku wyszło kilka seriali gdzie były penisy w erekcji czy prawdziwe sceny seksu oralnego, np The Deuce, American Gods czy nowy sezon The Girlfriend Experience. Powiedzialbym że penisy w erekcji czy blowjoby juz stają się normalnością. Praktycznie niewidoczne są jeszcze tylko kobiece masturbacje, czy lesbijskie sceny seksu, takie naprawdę nie ocenzurowane czy w ogóle kobiece genitalia. Jak wiadomo kobiety korzystają z różnych rekwizytów (merkin) by zakryć to co na dole. To kwestia czasu gdy pornofrafia w kinie będzie na porządku dziennym, niezależnie od płci czy orientacji. Czy dobrze że tak się dzieje? Moim zdaniem nie, jak chce porno to wlaczam odpowiednie strony, nie potrzebuję tego w filmach. Przeważnie twórcy takimi tanimi zagrywkami chcą zakryć miałkość fabuły.
Napiszę krótko. Jestem facetem, który twardo stąpa po ziemi. Takie sceny dla mnie są tylko epizodem, składającym się na całość filmu. Jak książka na półce. Nieważne czy są potrzebne w filmie. Są, to są. Najwidoczniej część widzów ma jakieś emocjonalne problemy w tych sprawach. Tylko że to już wasz problem. Jeżeli was to szokuje, proponuję w takich momentach zamknąć oczy :-) Pruderyjność to jedna z gorszych cech u ludzi.
Jest róznica między pruderyjnością a wrażliwością, estetyką i niechęcią do epatowania erotyką wszędzie, gdzie się da. No i dla mnie są u ludzi o wiele gorsze cechy. Głupota, chamstwo, złośliwość, agresja...
Poza tym piszesz, że "nieważne czy są potrzebne w filmie" - no i właśnie tu jest clue problemu. Film jak każde dzieło powinno być integralną całością. Wszystko, co w nim niepotrzebne, psuje jego jakość. Ostatnimi czasy w każdym filmie muszą być albo seksy, albo lgbt, co daje poczucie przesytu i niesmaku u tych, dla których jednak wazne jest, czy coś jest potrzebne w filmie czy nie.
W dzisiejszych czasach, gdy w parę sekund możesz znaleźć jakie chcesz porno w necie oburza Cię kawałek cycka? Daj spokój. A, że film denny, to już inna sprawa.
No jeśli ktoś chce to szuka. Ja nie chciałam i nie szukałam. Jakimś cudem żyję bez nieustannego kontaktu z pornografią i nie mam ochoty na pornografię gdy idę do kina. A to nie był "kawałek cycka" tylko pełna scena, obrzydliwa zresztą. Nie czepiałabym się gołej piersi ani nawet sensownej sceny łóżkowej.
A że film denny - zgodzę się.
Gdyby to była pornografia byłoby dosłownie pokazane jak sobie "wkłada", ale tego jednak nie było. Ot, naga kobieta, która się masturbuje, widziałem w kinie w 100 filmach bardziej śmiałe sceny. Ale rzeczywiście może i trochę "skromniej" można było to pokazać.
Wiesz, to że coś jest popularne, nie znaczy że powinno być normą i że jest dobre. I że nie jest obleśne. Jak chodziłam do szkoły to modne były niskie spodnie, przy których wszystkim laskom było widać gacie. :P
Zapewniam Cię, że to nie były sceny jak z pornosa, może z filmu erotycznego. W tym filmie wiele rzeczy może denerwować lub się podobać ale oceniając to co się dzieje nie przeinaczajmy.
" W dodatku byłam z kimś i musiałam świecić oczami, wyjątkowo krępujące" nie rozumiem dlaczego, przecież Ty ani nie jesteś twórcą tego filmu ani tylko bardziej nie grałaś tej roli. Wiele osób chodzi do kin z kimś ale może inaczej postrzegają kino....
"W dodatku byłam z kimś i musiałam świecić oczami, wyjątkowo krępujące" nie rozumiem dlaczego, przecież Ty ani nie jesteś twórcą tego filmu ani tylko bardziej nie grałaś tej roli. Wiele osób chodzi do kin z kimś ale może inaczej postrzegają kino....
Nie rozumiesz, że to może być krępujące? A jeśli wybrała się do kina z dziadkiem bądź szefem albo z dzieckiem, taka scena mogła sprawić, że oboje poczuli się jakby oglądali właśnie film erotyczny. Moim zdaniem takie sceny są niepotrzebne. Sama nie lubię doznawać takich emocji w kinie przy pełnej sali ludzi, wolę odpalać takie sceny kiedy jestem sama w domu :P
Masz rację, każdy człowiek postrzega kino inaczej bądź podobnie ale nigdy identycznie :)
Poza tym argument, że na jakimś niszowym festiwalu takie sceny są normą nie znaczy, że w ogólnodostępnych polskich kinach też musi być.
Od razu zaznaczam, że oglądałam tylko zwiastun i emocje jakie on we mnie wywołał to poirytowanie wrzaskami, szybko zmieniającymi się scenami, wulgaryzmami, wymiocinami i właśnie tą sceną, dlatego do kina się nie wybieram. Znajomym odradzam, co nie znaczy, że zabraniam. Wypowiadam się tylko w tym wątku, bo nie chcę szykanować całego filmu którego nie oglądałam, ale scena widoczna w zwiastunie jest tematem tego wątku, więc sobie pozwoliłam ;p
Z dzieckiem pewnie nie bo film jest od lat 15 ale kto wie.... Rozumiem, że coś może być krępujące ale byłem ciekaw dlaczego skoro tzw współczesna młodzież często(ale nie zawsze) jest bardziej wyedukowana niż dorośli.
Argument o festiwalach nie padł z mojej strony.....
Ja ani nie bronię filmu ani go nie szkaluję ale niezależnie od tematu rozmowy nie lubię kiedy ktoś źle szufladkuje pewne rzeczy(przykład określenia sceny pornograficzną)
Mi też scena gdzie kobieta jest naga i się masturbuje poza tym kamera pokazuje jej mimikę twarzy co na porno też widać tak się kojarzy.
Co innego jakby była w bieliźnie, wyciągnęła wibrator i powiedziała coś zbereźnego do kamery (tej w komputerze) raczej każdy by się skapnął, że robi na jakiś seks-kamerkach.
Za to zaserwowano nam wstęp do pornola i skrępowanie na sali kinowej wśród 100 obcych ludzi.
Głównie chodzi o to, że nie jesteśmy debilami i kojarzymy fakty, nie trzeba pokazywać falujących jąder obijających się o poliki jakiejś panny aby się skapnąć, że reżyser chciał pokazać, że panna ciągnie.
Ale najwyraźniej jest w tym jakiś sens. Dla mnie ten film to kolejny Botoks. Z takim nastawieniem będziemy nie długo w kinie obserwować oddawanie kału ze szczegółami :)
Tylko po co chodzić do kina na coś takiego kiedy każdy z nas normalnie regularnie sra i wie jak to wygląda.
Zgadzam się w pełnej rozciągłości - powiedziałaś dokładnie to, co ja myślę. Aczkolwiek cieszę się, że w Botoksie tak bardzo realistycznie pokazano, czym jest aborcja, bo sporo ludzi wciąż ma wyobrazenia nieprzystające do rzecyzwistości.
"scena z Kamą naprawdę nie była potrzebna. Czy trzeba było to tak dosłownie pokazywać, i to dwa razy?" > już tłumaczę szanownej.
1 scena jako nawiązanie/odpowiedź do wypowiedzi matki, że jakoby "Kama to ma taką porządną pracę..." - reżyser uznał też, że warto pokazać jak Kama skrupulatnie przygotowuje się (ilość akcesoriów) i jak angażuje się w swoją pracę.
2 scena została pokazana po to aby uwidocznić/postawić Kamę przed niezręczną sytuacją "dzwonka do drzwi" podczas gdy ona realizuje się zawodowo aby jej zmieszanie/skrępowanie/zaskoczenie było uzasadnione i wiarygodne aby widz mógł się bardzie w nie wczuć, reżyser uznał, że należało pokazać wstęp do dalszego rozwoju wypadków. Warto też zauważyć, że druga scena była nieco krótsza i w zasadzie sprowadzona do finału, który został zastąpiony dzwonkiem do drzwi - pistolet nie wystrzelił.
Oczywiście masz prawo od uczucia zażenowania czy wstydu to Twoja prywatna/subiektywna sprawa.