Pomieszane z poplątanym jest w filmie.
Reżyser tego filmu przedobrzył.
W sumie to stracone prawie 3 godziny.
Również uważam że film jest przydługi.Mamy tu przerost formy nad treścią.Nie podobał mi się też sposób w jaki przedstawiono historie, skakanie z jednej do drugiej opowiastki, przyprawiało o oczopląs.Na + na pewno scenografia i muzyka, jednak czegoś w tym filmie zabrakło.ps. trochę podobny do Parnassusa
Teraz to wydaje mi się że oglądając film Atlas chmur to tak naprawdę jakbym oglądał kilka filmów i to z różnych lat.
Obejrzałem kawałek jednego filmu, później obejrzałem kawałek innego filmu itd., następnie wracałem i oglądałem dalsze
fragmenty filmów, które już częściowo widziałem.
Dziadek opowiadał pogmatwaną historię małym dzieciom i dziwne że dzieci zrozumiały o co w tym chodzi. Widać to jakieś bardzo pojętne były dzieci ...
Twórcy chcieli pokazać poprzednie wcielenia Zachariasza i Meronym.Jednak te historie były średnie, a jedna bardzo słaba(wydawca w domu starców)Wytrwałem do końca głównie ze względu na ciekawie przedstawioną opowieść o Sonmi i Zachariaszu.
Wole już pokemony, a nawet tęczowe misie obejrzeć jak z trollem dyskutować,który ma asynchroniczne zapalenie mózgu:))
A o czymś innym jest?Bo jak dla mnie to ten film jest kiepską próbą ,przedstawienia naszych poprzednich wcieleń i konsekwencji naszych czynów.
kolega chyba nie zrozumiał. chodzi mi o to że nasze pozornie błache wybory mogą w przyszłości mieć wielkie znaczenie. efekt motyla
Kolega Pokemon pisze o konsekwencji naszych CZYNÓW. Ty piszesz o konsekwencji naszych WYBORÓW. A ja uświadamiam Ci, że w tych podejściach nie ma sprzeczności; tylko stosunek wynikania - czyny są bowiem konsekwencją wyborów - prosta logika. O efekcie motya pisałem w kontekście "Atlasu" dawno temu - czyni to ten obraz - w mojej opinii - banalnym i dość wtórnym.
Twoja ocena 4, już sama w sobie utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś głąbem nie potrafiącym dostrzec o co w tym filmie naprawdę chodzi! nie jest to arcydzieło, ale ocena 4, jaką dałeś sprawia że Wiem że nie ma sensu z tobą pisać i rozmawiać o filmie, bo szkoda czasu!
To po co rozmawiasz, dzieciaku? Sam(a?) sobie przeczysz. Kiedy nauczycie się, że na publicznym forum trzeba jasno formułować myśli (jakie to są myśli, jaka jest ich treść to już inna rzecz). Nauczcie się logiki, bo się kompromitujecie, niestety.
Jesteś opóźniony?Jeśli tak to bardzo przepraszam.Jeśli napiszę że idę do WC to ty mi odpiszesz, że się mylę i idę do toalety?
jakbyś nie zauważył to pisałem do jos_fw. i radzę przystopować z tymi wycieczkami personalnymi bo one uwłaczają nie atakowanemu tylko atakującemu.
Odpowiedziałem na posta "a jak dla mnie to film o konsekwencji naszych wyborów"Więc w czym masz problem?Chcesz mnie znowu poprawiać że napisałem inaczej niż ty miałeś na myśli?
to odpowiadaj na właściwego posta. tak, napisałeś to ale nie wiem dlaczego pojawił się u ciebie wątek reinkarnacji. dla mnie to po prostu film o tym że nie zawsze zdajemy sobie sprawę ze skutków naszych wyborów bez mieszania do tego zabobonnych teorii.
O ludy z tobą dyskusja przypomina mi film "Rain Man".Oczywiście film nie był o reinkarnacji tylko o dokonywanych wyborach w poprzednich wcieleniach, aktorów granych przez Toma i Hele:))
to jeden z tych filmów w którym nie wolno przegapić ani minuty. a jak na 3 godzinny film to naprawdę wysoko postawiona poprzeczka. jak ktoś w kinie w czasie seansu wyszedł na chwilę do WC to już nic nie zrozumiał
Oglądając ten film miałem nieodparte wrażenie, że chcieli w nim umieścić wszystkie słabości amerykańskiego kina. Kiczowata charakteryzacja, władowanie znanych twarzy, które wypadają w tym filmie bardzo marnie, mnóstwo patosu, kopiowanie z wcześniejszych produkcji, przewidywalna fabuła. Na stronie gazety wyborczej pojawiło się hasło, które idealnie podsumowuje moje odczucia co do tego filmu: "piękna porażka".