Zawiodłam, zawiodłam się. Nieodwracalnie. Oczywiście jestem chrześcijanką w całkowitym i osobliwym dla mnie słowa tego znaczenia i nie wierzę w reinkarnację. Nie sam
temat stanowił dla mnie problem. Problem polegał na tym, że film był dla mnie za ciężki, dosłownie. Nie miałam problemu żeby zrozumieć intencję reżysera i wyciągnąć
odpowiednie wnioski. Po prostu za dużo ważył. Mój mózg zaczął się męczyć. Problematyka przedstawiony była przekoloryzowana. Niestety odstraszyło mnie to. Kocham kino o
tematykach banalnych zagrane w sposób bezprecedensowy. Tutaj temat, który jakże miał wielki potencjał, bo budzi tyle kontrowersji staje się kiczowatym banałem. I pisze tu o
ludziach, którzy jak myślę… szukają czegoś nieco więcej w kinie.
(Absolutnie piękne dialogi, wizualizacje no i postać Sonmi absolutnie rewelacyjna oczywiście pod względem gry aktorskiej)
Słuchaj w takim razie przestań interesować się ludzką głupotą i daruj sobie te proste zagrania, jeszcze wobec kobiety! mistrzostwo .
Ale ja lubię się pośmiać z ludzkiej głupoty. Bardziej mnie jednak zastanawia co ma do tego fakt, że jesteś kobietą??
Wcale nie pluję jadem, po prostu chcę wiedzieć, gdzie wy widzicie tu wątek o reinkarnacji? Szczególnie, że to jeden z takich filmów, gdzie nie trzeba nic interpretować, bo przesłanie jest powiedziane przez różne postaci w filmie.
Zostaw to już, nie zrozumiałam jak widzisz przesłania filmu .dlatego tez jestem kretynką, muszę się pogodzić ze swoją głupotą. Być może swoją odpowiedz mój drogi dostaniesz w innych postach, czego Ci życzę z całego serca i powodzenia . ech.
No widzisz, nawet nie potrafisz odpowiedzieć, to jak tu traktować Cię poważnie? Wielu ludzi napisało Ci argumenty, do których nie umiesz się odnieść i jeszcze wyjeżdżasz z tym, że jesteś kobietą, jakby to miało jakieś znaczenie.
Chyba nie czytasz uważnie, a to że nie ma dla Ciebie znaczenia , że jestem kobietą to tylko świadczy o Tobie. heh
Umiem czytać, Ty wszystkie posty odbierasz jako atak. Co to niby o mnie świadczy? Dla mnie w internetowej dyskusji nie ma znaczenia, czy rozmawiam z kobietą, czy z facetem.
Po zdaniu "Trochę jak z Jamsem Cameronem, który stawia na ilość, a nie na jakość." przestaję czytać :) To nie Cameron nakręcił kiepskiego T3. Pozdrawiam.
I dlaczego nie traktujesz mnie poważnie? Z kuli Jamesa Camerona ?
W filmie Somni wypowiada się, że wierzy, że po śmierci istnieje kolejna brama.
To są jej słowa. Kolejne życie, kolejna dusza. Tak rozumiem reinkarnację, a Ty?
Uh, widze że nie bardzo się wczułaś w postać Somni (przynajmniej w mojej opinii nie mogła powiedzieć nic innego w ostatnich swoich słowach). Jestem ateista, nie wierzę w żadne reinkarnacje i inne formy życia po śmierci. Nie zastanawiałem się mocno nad symboliką bo jej nie znam, fakt jest jej dużo ale w ogóle nie przeszkodziło mi to w odbiorze filmu. Moim zdaniem głownym przesłaniem tego filmu jest 'nadzieja' i to łączy bardzo wyraźnie wszystkie wątki. Poza tym pokazuje nader dobrze ludzką mentalność. Może, ale to tylko może film był trochę przydługi ale ostatecznie zapewnił mi naprawdę bardzo porządną porcję rozrywki. Wiem, że film nie jest dla każdego i cieszę się, że nie pieprznełaś 1 i zauważyłaś plusy mimo iż troche przyziemne to plusy:) Pozdrawiam.
Nie twierdze, że reinkarnacja jest głównym tematem, ale coś w tym jest. Również nie wierzę w reinkarnację z racji chrześcijaństwa. Film miał wiele plusów jak wspominałam wcześniej, szanuję Twoje zdanie i pozdrawiam
Ja jestem katoliczką i " kolejną bramę" odebrałam jako po prostu przejście do tamtego świata :) Ale to prywatna opinia :)
"Atlas chmur" to połączenie ambitnego science fiction z kiczowatą bajką o reinkarnacji. Pewnych granic - wbrew przesłaniu filmu - nie da się jednak przekroczyć. Przynajmniej w kinie - Rafał Świątek, "Rzeczpospolita" a tu takie coś mi wpadło :P
Nie skłaniałbym się w stronę reinkarnacji. Dla uważnego widza, widoczna jest spójność obrazu raczej powiązanie bohaterów poprzez wspólne idee, cele, działania. Jako dowód przedstawić można powtarzający się motyw znamienia "komety", który pojawia się u paru bohaterów m.in dziennikarki Luisy, u tego wydawcy. Każda z postaci posiadająca te znamię walczy o przełamanie panujących konwenansów i reguł.
Nie doszukiwałbym się tutaj ukazania jakieś ponad czasoprzestrzennej duszy. Uważam, że autorzy chcieli pokazać niezmienność podstawowych wartości, że w istocie niezależnie od czasów i okoliczności walczymy o te same uniwersalne wartości i idee.
Uzupełnię swoją teorię fragmentem wypowiedzi użytkownika @sabalo
"Bohaterowie pojawiający się w różnych wcieleniach są pretekstem do ukazania
uniwersalności ludzkich doświadczeń.
Postaci w "Atlasie..." to archetypy, a ścieranie się tych archetypów w różnych otoczeniach
przynosi odmienne efekty.
Jeśli już chcemy powiązać "Atlas..." z filozofią, to nie jest on wyrazem zachwytu reinkarnacją i
filozofiami wschodu, a wariacją na temat koncepcji wiecznego powrotu Nietzschego. W
przeciwieństwie jednak do oryginalnej teorii, "Atlas..." zakłada istnienie wolnej woli i wpływu,
jaki jednostka może mieć na wszechświat (który tym razem nie jest niezmienny w każdym
cyklu)."
Zostawmy na razie reinkarnacje. Oglądałam tysiące filmów począwszy od Chaplina skończywszy na Wachowskich i wydaje mi się, że ciężko mnie oszukać. Wiedz, że byłam nastawiona do tego filmu bardzo optymistycznie, zachwycona trailerem. Mówisz, że każda historia była ze sobą połączona w pewien sposób oczywiście masz rację. Nie o taki brak spójności mi chodziło. Atutem tego filmu była scenografia, charakteryzacja, montaż, ale na pewno nie fabuła. W tym widzę brak spójności i niewykorzystaną myśl. Wszystko było przesadzone, pretensjonalne i mdłe. Trochę jak z Jamsem Cameronem, który stawia na ilość, a nie na jakość. Wszędzie był patos, patos i jeszcze raz patos. Wachowscy wyszli założenia, że bełkot w filmie powtarzany n-razy przez 3 godziny to prawda objawiona. Wszyscy jesteśmy tacy sami niezależnie od rasy itd. , te same idee, niezmiennosc wartości, no błagam was. Gdybym była młodsza być może ujął by ten film. Na szczęście dzisiaj nie.
, niekoniecznie na filmach , ale na emocjach znam się na pewno . Pozdrawiam gorąco !
scenografia, charakteryzacja czy wartości będą odbierane przez każdą osobę inaczej. ale NIKT mi nie wmówi, że montażowi brakowało spójności, bo ten był rewelacyjny, a przejścia pomiędzy scenami powiązane tematycznie, i nie tylko. Przykłady następujących po sobie scen:
1. Ovid usuwa obrożę Sonmi (stawiając znak równości pomiędzy klonem a "czystokrwistym") - cięcie - Meronym decyduje się wyleczyć Catkin (po usłyszeniu oskarżenia Zahry'ego, że życie wieśniaka jest dla niej mniej warte niż życie jej gatunku), a Zachry mówi do Meronym: "Zabiorę cię do bram piekieł" - cięcie - otwiera się brama Aurora House, gdzie trafia Cavendish, chce tam znaleźć kryjówkę - cięcie - Chang i Sonmi wchodzą do własnej kryjówki, Sonmi w rozmowie z archiwistą opowiada o dobroci okazanej jej przez kogoś spoza jej gatunku - wracamy do Meronym, która również ratuje kogoś spoza własnego gatunku
2. Scena rzezi klonów na statku poprzeplatana jest z rzezią wieśniaków w wątku Zachary'ego. Oba wątki łączy motyw kanibalizmu. Do tego dochodzi samozagłada Frobishera (kadr ukazujący jedzenie toczone przez robaki!)
3. Scena snu o sklepie z porcelaną - Zachary okrywający śpiącą Meronym (po długim okresie nieufności) - Chang i Sonmi podaczas miłosnego zbliżenia - Autua i Ewing siedzący razem na pokładzie statku: "all boundaries are conventions", każda z tych scen ukazuje przekraczenie pewnych granic w relacjach międzyludzkich
4. Meeks i Szkoci - Luisa, Smoke i meksykańska imigrantka - Autua i doktor Goose: siostra Noakes i jej ekipa z wyższością odnoszą się do innej grupy społecznej i ponoszą klęskę; Luisa nawiązuje kontakt z imigrantką i to ją ratuje, podczas gdy Smoke słono płaci za przejaw rasizmu. Podobnie Goose lekceważy Autuę jako dzikusa. Wiemy jak się to kończy.
5. Śmierć Frobishera - koniec rozmowy archiwisty z Sonmi: Sixsmith i Archiwista zostają sami, ale pozostaje im coś do zrobienia: dzięki Sixsmithowi zostaje wydany Sekstet, a Archiwista przekazaniem komuś historii o Sonmi doprowadza do rewolucji (nie widzimy tego bezpośrednio, ale upadek cywilizacji i czczenie Sonmi jako bóstwa o tym świadczą).
To tylko kilka przykładów, które byłam w stanie zapamiętać. Oczywiście, że montaż jest spójny, i to ponadprzeciętnie, jak na film z tak wieloma różnymi wątkami!
Ciekawe i dobre zestawienie :) Dla mnie jednak dosyć tajemnicze jest, co właściwie stało się między czasami Sonmi a tymi z najdalszej przyszłości. Z tego, co mówiła Merony wynikałoby, że upadek cywilizacji wynikał raczej z jakiejś katastrofy, prawdopodobnie jądrowej, o ile to dobrze zrozumiałam. Ten ostatni wątek kojarzy mi się z " Poczwarkami" Johna Wyndham'a.
a czy nie umknął wam taki drobny fakt , iż Sonmi była czczona ... ale na innej planecie w innym świecie ? Wnuczka Zahryego zadała mu przecież pytanie ... "dziadku a gdzie jest ziemia?" po czym Zahry wskazał punkt na niebie ... Intryguje mnie w jaki sposób ? domyślam się ,że po zniszczeniu ziemi przez "starych" część z nich wyruszyła w kosmos i tam odcisnęli ślad gdzies w nowym świecie ... Film kapitalny... Mnogość interpretacji mówi sama za siebie. Reinarnacja? Myślę ,że jest częścią fabuły choćby wspominana przez Somni brama tudzież twórca Sekstetu Frobisher , który już jako "sprzedawca płyt " w sklepie nie może przestać słuchać utworu skomponowanego przez samego siebie w poprzenim wcieleniu ... Wspominki niektórych bohaterów, że dana sytuacja "miała juz kiedyś miejsce" lub "gdzieś już coś takiego słyszeli "... Ogólnie ciężki film i wiem jedno trzeba go zobaczyć jeszcze raz a wówczas o wiele więcej się wyjaśni :)
Moim zdaniem oni dopiero potem przenieśli się na obcą planetę, już po wysłaniu sygnału, zaś wcześniejsza część akcji działa się na Ziemi. Niekoniecznie trzeba też rozpatrywać film w kontekście reinkarnacji.
Oczywiście, że nie musi być to kontekst reinkarnacjii aczkolwiek uważam, iż zależy to waśnie od indywiidualnej interpretacji, dlatego nie rozumiem ludzi , którzy twierdzą , że w filmie nie ma czego interpretować ? Myślę , że film można zrozumieć na wiele sposobów i najlepsze w tym jest to że w zasadzie każda interpretacja jest do udowodnienia w jakiś sposób :)
Ja to tak zrozumiałem, że rewolucja Sonmi i Upadek to były dwa osobne wydarzenia :) W świecie postapokaliptycznym Sonmi była czczona jako bogini. W tej opuszczonej bazie na szczycie góry znajdował się wizerunek Sonmi, co by oznaczało że w momencie upadku cywilizacji Sonmi była już powszechnie uznawana za bohaterkę, czyli musiałoby to być już jakiś czas po zwycięstwie rewolucji :)
Ja przecież napisałam: "co właściwie stało się między czasami Sonmi a tymi z najdalszej przyszłości", czyli również zakładam, że upłynęło trochę czasu :)
A rzeczywiście, źle Cię zrozumiałem :) Przeczytałem gdzieś indziej jak ktoś pisał że to ta rewolucja doprowadziła do katastrofy, i tak mi się pomieszało :)
Nie szkodzi :) Smutne jest to, że katastrofa nastąpiła, chociaż, jak widać, rewolucja odniosła sukces. Jak zresztą widać w filmie, ludzie i tak cały czas powtarzają błędy.
"Wszyscy jesteśmy tacy sami niezależnie od rasy itd. , te same idee, niezmiennosc wartości, no błagam was" możesz rozwinąć tą wypowiedź??