Jestem po seansie i za bardzo nie wiem jak się zabrać do opisu tej produkcji. Dlaczego?
Ponieważ jest to film bardzo nierówny. Naprawdę dobra muzyka i ciekawe pomysły takie jak
związki tych samych par w różnych czasach oraz wiele ról odgrywanych przez tych samych
aktorów miesza się z niezbyt ciekawymi historiami - chyba tylko historia po Upadku mnie
rzeczywiście wciągnęła, a część o elektrowni i reporterce Rey była naprawdę słaba. Chyba
same postacie i aktorstwo są najmocniejszą stroną Atlasu Chmur - dawno nie widziałem tak
ciekawie zrealizowanego bohatera jak Stary Georgie (nawiedzał Zacha). Ciekawe charaktery
są wspomagane przez naprawdę solidne aktorstwo. Bardzo zaimponowała mi także strona
techniczna - świetna charakteryzacja oraz dobre efekty specjalne. Wystawiam 7/10, bo film
oglądało mi się bardzo przyjemnie oraz z chęcią zostałem się na napisach końcowych, jednak
pozostaje bardzo duży niedosyt - samym historiom brakuje bardzo dużo i miałem nadzieje, że
jakoś się połączą. Wyglądało to tak jakby jakiś wątek lub 2 zostały ucięte w połowie. Gdyby nie
interesujące postacie i aktorzy grający role w różnych czasach byłoby o kilka stopni niżej.
Pozdrawiam.