"Atlas chmur" to obraz autentycznie inspirujący do czynienia dobra. Zaraża nim pomimo
wszystko (bo nie jest w swej ocenie współczesności naiwny, mocno podkreśla, że historia nie
jest nauczycielką życia i ludzie wciąż i wciąż popełniają te same błędy nie ucząc się na
poprzednich). Ale ta wiara w człowieka brzmi szczerze i jest zaraźliwa. Wachowscy (i Tykwer) znów
opowiadają o jednostce w stanie opresji. Tak jak to było w "Matriksie" i napisanym przez nich "V
jak Vendetta". Pokazują mechanizmy zła, ale wierzą, że dobro zwycięży.
Humaniści.
Z tej wypowiedzi wynika, że zawartość merytoryczna filmu tego jest zbliżona do zawartości bajek dla dzieci lub książek Coelho, dobrze zrozumiałem?
"bo mocno podkreśla, że historia nie jest nauczycielką życia i ludzie wciąż popełniają te same błędy nie ucząc się na poprzednich"
"(...) i napisanym przez nich "V jak Vendetta"'
Kolega wie, że najpierw był komiks o tym samym tytule?
No pewnie.
A koleżanka wie, że dobór materiału też musi być czymś podyktowany tj. własnymi spostrzeżeniami na temat świata i ludzi? I że koreluje z zainteresowaniami adaptatorów?
Przede wszystkim to kolega, jak już (a jeżeli to było umyślne, to trochę nisko, powiem Ci, szczególnie, że zadałem normalne pytanie...)
I wiem to dobrze. Po prostu Twój post brzmiał co najmniej niejednoznacznie i można było sądzić, że nie zdajesz sobie z tego sprawy. Dlatego pytałem, nie było w tym krztyny złośliwości.