Jakiś koszmar, że już od pierwszych scen jest wulgarne szczucie pedrylem, które rzuca cień na cały film i musimy być świadkiem analnych przemyśleń bohatera. Ja rozumiem, że teraz taka moda tolerancyjna, ale po tak zachwalanym "arcydziele" spodziewałem się doznań heteroseksualnych. Film oglądało mi się jak "Dzikie Historie" posłodzone mdłym słodzikiem, do tego wpleść kilka mądrych zdań między scenami i już film ma drugie dno, grono zagorzałych fanów doszukujących się ukrytych przekazów, a kabzy grubasów z holiłód napchane jedynie ludzką naiwnością. Tak, obejrzałem film do końca.