Odnośnie interpretacji filmów, nie mam tu na myśli tylko Atlasu chmur, piszę ogólnie.
Każdy może interpretować film inaczej i każdy może go interpretować błędnie. Pamiętacie
interpretację ostatniej sceny w Mroczny rycerz powstaje przez Nolama? Wszyscy myśleli, że Scena
z Robinem to "furtka" do ewentualnej kontynuacji. A tu sie okazało, że Nolam miał na myśli
zupełnie co innego. Wiem, że różne interpretacje prowadzą do dyskusji nad filmem, co jest ok. Ale
jak czytam te wszystkie komentarze, wyzywanie od idiotów co to są za głupi żeby zrozumieć film,
itp to żygać mi się chce. Najchętniej podyskutowałbym z reżysreami na temat interpretacji, bo to
on najlepiej wiedzą o co im chodziło w filmie.