irytujących filmów jakie widziałem w życiu. Miszmasz większy niż w Pulp Fiction i ohydne sceny przemocy sprawiają że na pewno zapamiętam ten film. Nie wiem jeszcze tylko czy będę o nim myślał dobrze, czy źle.
To jest częste zjawisko - krytykują filmy, a zarazem dają im 7. Przecież to oznacza dobry film. Widocznie ich skala obejmuje 6-10.
To że film mnie denerwował, nie oznacza że nie potrafię docenić jego zalet.
Pozdrowienia dla "ich".
"Miszmasz...ohydne sceny przemocy...nie wiem czy będę o nim myślał dobrze czy źle"...same zalety?
Czytasz czasem to co piszesz?
Twierdzisz, że widok rozbryzgującego się krytyka wcale nie jest irytujący i ohydny?
To że nie podoba mi się malarstwo Dali'ego, nie znaczy że nie potrafię go docenić.
Denerwowało cię, że twój mózg musiał połączyć te historie w całość,tzn, że musiałeś MYŚLEĆ?
Wręcz odwrotnie, irytowała mnie bezrefleksyjność tego filmu; to jest film dla dzieci z pokolenia tzw. "ludzi Turinga" - myślenie obrazkowe, komiksowe. Drażni mnie nadto jego deklarowana głębia, przy rzeczywistej płyciźnie niebywałej. Jest napuszony, nabzdyczony i pusty jak napompowany balonik. jeśli musiałeś przy nim natężać mózgownicę, to masz słaby sprzęt.
„Ludzie, którzy pisać nie potrafią, piszą zbyt wiele o tych, którzy pisać powinni”