Zachęcony pozytwnymi wypowiedziami i posuchą na ambitne kino obejrzałem - i zdębiałem. 2 godzinny teledysk w którym dialogi i sceny możnaby poustawiac w dowolnej kolejności i puścić od tyłu i sensu by nie stracił za grosz. Tak tak, wiem, teraz widzi się sens życia w kresce na ścianie.
Ale są geje (a jakże - 'prawdziwa miłość'), seks ze szczegółami, przemoc w stylu gore, przekleństwa najgorszego sortu, brak im było tylko godzilli tańcącej disco i fantastycznej czwórki. Film raruje aktorstwo Hanksa, ale poza tym to przeżycie, jakiego nie życze najgorszemu wrogowi.
Aha - a końcowe przemyślenia sa na poziomie upalonego ziołem gimbusa. Coś strasznego, coś strasznego...