Niepotrzebnie rozdęta. Miało być epicko a wyszło patetycznie.
Dużo brutalności. Krew zawsze dobrze się sprzedawała.
I te kompletnie nie pasujące mangowe ludziki. Największy dla mnie
zgrzyt. Hae Joo to żywcem wyjęty Ryu ze Street Fighter II.
A poza tym... trochę przynudnawy, poruszający nieco wyeksploatowany temat i... całkiem niezły.
Dało się obejrzeć.