Tak szczerze to myślałem że te wszystkie historie będą się przeplatać, że będzie jakaś podróż w czasie i w ogóle, no a okazało się że po prostu chodzi o to jaki wpływ wywarli na przyszłość swoimi czynami, taki trochę "Efekt motyla".
Nie mogę powiedzieć że czuje się zawiedziony, po prostu spodziewałem się czegoś innego czytając opisy i oglądając zwiastuny.
Sam początek jest tak chaotyczny że można się od razu zniechęcić i zakończyć oglądanie, taki stan utrzymuje się gdzieś do połowy filmu, dopiero pod koniec wszystko zaczyna się klarować i łączyć w jedną całość
Każda z historii jest unikatowa na swój sposób i porusza różne "zagadnienia", jednak wszystkie zmierzają do jednego wspólnego punktu.
Film urzekł mnie wizualnie i dźwiękowo, przepiękne scenerie, świetne kadrowanie.
Samo zakończenie jak dla mnie trochę za bardzo przesłodzone, ale to tylko moja opinia, po prostu jestem uczulony na "Happy end, and live happily ever after"