Film zyskuje po czasie...można go oglądać wiele razy. Jest dopieszczony pod każdym względem. Każdy aktor zagrał świetnie, Grant, Hanks, Berry, Sturgess, Weaving, Whishaw, mi nieznana Bae, śliczna doskonała muzyka. Film poetycki, troszkę metafizyczny, czasem bajkowy, czasem bardzo smutny. Ja ten film uwielbiam.
W zupełności się zgadzam, w pamięci szczególnie utkwiła mi muzyka, film godny polecenia.
No cóż, u mnie z muzyką było kompletnie odwrotnie. Poza początkiem i scenami z drugiej opowieści kompletnie nic nie wpadał mi w ucho. To jest jedyny powód przez który dałem 9, zamiast 10.
Ja też się zgadzam. Wszystko było świetne poczynając od własnie muzyki, po przez grę aktorską i najważniejszy oraz najpiękniejszy element, czyli fabułę. Jak dla mnie film ma tylko jedną wadę, która z drugiej strony jest też zaletą. Chodzi o tą chaotyczność o ile to dobre słowo. Przez większą część początku czułem dyskonfort nie mogąc wczuć się w fragment jednej historii i od razu przeskakiwać do drugiej. Jest to też plus, bo w ten sposób punkty kumulacyjny jest jeszcze bardziej poruszający, wciągający i wzruszający (efekt się kumuluje). To jest piękne. Reasumując stwierdzam, że film jest jak najbardziej rewelacją i zmienia punkt widzenia na świat zwykłego kinomaniaka, ale na początku, dla pełnego efektu, należy zacisnąć zęby i wytrzymać te 20 czy 15 minut. To tyle z mojej strony. :)