PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580801}

Atlas chmur

Cloud Atlas
2012
7,1 184 tys. ocen
7,1 10 1 183827
5,9 54 krytyków
Atlas chmur
powrót do forum filmu Atlas chmur

Masa oklepanych scen, wtórnych banałów, obrzydliwych oczywistości i pustych pseudofilozofii. Wszystko oczywiście we wspaniałej otoczce wizualnej, ale w XXI wieku, gdzie śliczną otoczkę posiada niemal każdy film sci-fi, oczekiwać się powinno też jakiejś treści. Tu jej ewidentnie zabrakło. Na plus Hanks.

ocenił(a) film na 4
marokin

Zastanawiałem się jak ugryźć temat w sposób trochę inny niż proponowany przez większość recenzentów "Atlasu...". I pomyślałem, że opiszę każdą historyjkę składającą się na jego całość z osobna. Łatwiej może będzie zrozumieć, co kryje się za mymi stwierdzeniami - które z całą mocą podtrzymuję - że film jest przeintelektualizowana pusta bańką, której wiele elementów jest bardzo słabych, co rzutuje na końcową mą ocenę filmu.

Historia na żaglowcu mnie trochę zażenowała. Od małego rozczytywałem się w Cooperze, Curwoodzie, Szklarskim, Fiedlerze a przede wszystkim w Twainie czy Londonie i nie mogę uwierzyć, że tak wtórną opowiastkę, do tego chyba najgorzej zagraną i z najgorszym scenariuszem ze wszystkich ( no tu bym się jednak zastanowił...) można było umieścić w czymś, co aspiruje do miana "dzieła". Tak motyw zachłannego pomocnika, jak i poprawny politycznie epizod z czarnoskórym - w wielu warstwach, aż po żenujący popis na maszcie - sprawiały, że gdy retrospektywnie wracaliśmy do tego wątku, mój organizm ostentacyjnie domagał się wyjścia z sali kinowej, czego jako miłośnik X muzy ze smutkiem jednak nie czyniłem. Jałowa przypowiastka, tyleż kiczowata co karykaturalna. banalna, przewidywalna, ble...
Nad końcówka to już zamilknę - ciszej nad ta trumna po raz wtóry...

Potem mamy wątek muzyczny. Ja nie wiem, czy to fakt transseksualizmu Leny, próba przypodobania się jakiemuś wpływowemu lobby ( dygresja - swoja droga muszę popytać mych homoseksualnych znajomych, czy taki obraz jaki w ukazali twórcy w tym motywie ich aby z deka nie uraża..) czy znak czasu, ale cały ten zabieg widzę strasznie na siłę. Bo miast pary homoseksualnej można by wstawić heteroseksualna i nic na wydźwięku by ten motyw - imo - by nie stracił ani nie zyskał. Sytuacje ratuje Broadbent i Whishaw, no i oczywiście wanna - dźwięki wyobraźni niosące stukot spadającej łuski, były wysoce kojące strach, że może tu pojawić się jakiś kiczowaty happy-and...Kolejna nic nie wnosząca historyjka, bez prawa do bycie pełnoprawna opowieścią. nawet marną.

Teraz kuriozum kolejne - nie wiem, czy nie największe... Po przypodobaniu się czarnoskórym i homoseksualista, czas na ekologów! Do tego w historyjce tak głupiej, durnej i - już mi epitetów brak na ten kretynizm - że patrzyłem na to z rozdziawiona gębą ( tak, tak - mam gębę! ;) ) Scena w sklepie muzycznym, większość dialogów, ba - to coś na balkonie z Hanksem i Barry - ludzie, to się działo naprawdę??!! To wyszło spod rąk twórców "Matrixa" i "Biegnij Lola, biegnij"?! Do tego to co było w tym epizodzie najlepsze - zepchnięcie z mostu auta Halle do rzeki ( świetnie zmontowane, super pomysł i wykonanie!), zaprzepaszczono tytanowa szybą Garbusa ( bo to chyba był Garbus ) i kobieta - kotem! Kichnięcie obcej osoby w tramwaju wywołuje u mnie większe emocję niż to "coś"...
A teraz będę chwalił! Tak, tak - zauważcie, że jednak dałem ocenę 4/10 ;) Opowieść o wydawcy jest najlepsza w całym filmie - świetny Hanks - och, marzę, by mnie ktoś kiedyś wywalił tak z balkonu za jakąś mą recenzje książki lub filmu!!!, rewelacyjny Broadbent, trafne zwroty akcji, humor, ironia. Nawet podobieństwo pielęgniarki Noakes do Siostry Mildred z "Lotu nad kukułczym gniazdem" ( subiektywne, nie powiem, ale mnie się skojarzyło i już:) ) było trafione. I tu nic nie przeszkadzała ani "mała" historia, ani szczęśliwe zakończenie - bo wszystko było podane w lekkim sosie, ironicznie, nie na siłę. No i - a co tam! - mimo upływu lat, Susan Sarandon ( wg mnie ) piękną kobietą jest! ;)

ps. Nie wiem, ile tu można pisać znaków, więc wyślę me zdanie jako dwa posty - proszę drogich czytających i komentujących o danie mi czasu na napisanie reszty pod tym postem. Dziękuję

ocenił(a) film na 4
Killdup

Teraz mój największy zachwyt - nad olśniewająca stroną wizualną - ale i największe rozczarowanie - nad wywodami egzystencjalnymi rodem z Paolo Coelho...
Futurystyczny świat odsłony piątej jest niesamowity. Podniebna pogoń - choć nie jakaś mega nowatorska - robi wrażenie. Ale w tym wątku występuje taka masa debilizmów, że aż trudno uwierzyć! Jak Sonmi i Hang opuszczają miejsce "pracy" dziewczyny? Co za idiotyzm z jakim mostkiem ewakuacyjnym?? I ta nieprawdopodobnie głupia i niedorzeczna obrona gadającej komunały Sonmi zza worków jakiś 10 metrów od drzwi, którymi szturmuje przeciwnik. Pokazane to tak, jak w najgorszych filmach si-fi lat osiemdziesiątych!! I te wywody przeintelektualizowane - na poziomie, nie ma co ( nawet jak to nie z tego motywu, nieważne ) - Przeczytana do połowy książka to jak skończony w połowie romans, – Twoje działania są jak kropla w oceanie!– A czymże jest ocean, jeśli nie morzem kropel? - to przykłady papki, mogły paść w innych częściach - nieważne. Jak Sonmi wygłasza swój płomienny spicz, to Ziemia rusza z podstaw załamana, że musi tego słuchać!!! Nawet pokazanie - po świetnym, choć do przewidzenia niestety - motywie nie tyle z uśmiercaniem, co przebiciem nad kostkami i powieszeniem na hakach udających się w miejsce wszelkiego dobra dziewczyn. Czy trzeba było pokazywać tą fabrykę?? A WYOBRAŹNIA???!!! ( KUR.. JEGO MAĆ!!!) Tu szturchańca - a jakże! - dostaje trochę religia. Ale się nie wypowiadam, bo mając ją gdzieś mogę nie być zbyt obiektywny ;p.

I na koniec wisienka...Co ja mam powiedzieć o tym dziwacznym pre-historyczno - futurystycznym motywie..? Tu znowu wszystko jest złe - wtórność, słaby Hanks i Barry, tragiczny scenariusz, zagrywki niczym z filmów klasy "B", emocje na dolnych poziomach niszowych dzieł rodem z Bollywood...Męczy mnie już to pisanie, a czeka mnie jeszcze podsumowanie - tu zakończę, bo nawet mą specyficzną Wigilie (Sic!) sobie spartolę do końca ;P

O czym jest ten film - powiedzcie mi mili ( i nie mili, Was nawet bardziej chciałbym posłuchać ) interlokutorzy? O tym, że każda decyzja niesie jakieś konsekwencje? ŁOŁ!!! Zmroziła mnie wprost głębia i odkrywczość tego stwierdzenia!!! ( :D:D:D ) Że decyzje z "wcześniejszych żyć" oddziałują na późniejsze?? No jak ktoś w to wierzy, to może to być dla niego ino ugruntowaniem własnych teorii (WTF??!!) No to może jakieś bardzie uniwersalne prawdy - że warto walczyć, kochać, poświęcać się?? Sorry, ale podanie tego w takiej formie, jest tak ciężkostrawne i niejasne, że - ok, ok - ja tego nie chwytam zupełnie. Nie moja częstotliwość na poziomie empatii.

Film strasznie zły, choć 3 mu nie dam, bo jednak dla tej oceny rezerwuje miejsce na totalne pomyłki. Bardzo żałuję, że nie przeczytałem książki Mitchella wpierw, ale nadal podtrzymuje zdanie, że oceniam tu film, a nie film w kontekście książki i do swej krytycznej oceny mam wszelkie prawo.
BASTA!
pozdrawiam i zapraszam do DYSKUSJI!!! Oczywiście obrażać mnie można - to wolny kraj - ale nie skłoni mnie to na pewno do jakiejkolwiek riposty, która mogła by doprowadzić to rozmowy merytorycznej na temat "Atlasu chmur".
Dziękuje. Skończyłem.
pozdro
mike

ocenił(a) film na 4
Killdup

No i po co się tak męczyłeś, zaraz Cię znowu nazwą trollem i tyle będzie :D

ocenił(a) film na 4
Dassanar

Święta są, trza być miłym i robić prezenty! ;]

Killdup

krytykujesz rozwiązania fabularne filmu który jest oparty na książce? no proszę Cię...

ocenił(a) film na 4
sabalo

i?
No wyjedź mi jeszcze argumentem, że Mitchell był nominowany do Nagrody Bookera!
Co to ma do rzeczy, do diaska??!!

Killdup

napisałeś: "Ja nie wiem, czy to fakt transseksualizmu Leny, próba przypodobania się jakiemuś wpływowemu lobby ( dygresja - swoja droga muszę popytać mych homoseksualnych znajomych, czy taki obraz jaki w ukazali twórcy w tym motywie ich aby z deka nie uraża..) czy znak czasu, ale cały ten zabieg widzę strasznie na siłę. Bo miast pary homoseksualnej można by wstawić heteroseksualna i nic na wydźwięku by ten motyw - imo - by nie stracił ani nie zyskał."

zmiana byłaby ogromna, bo motyw opresji w tym wątku dotyczy właśnie homoseksualizmu. nie krytykuj filmu za wierność powieści, krytykuj sobie książkę jeśli chcesz (jeśli ją przeczytałeś).


Dobra, a teraz na temat "banalności głoszonych prawd". Tak, słowa Ewinga o oceanie czy przesłanie Sonmi są proste, ocierają się o naiwność. I tak powinno być. Sonmi to wcielenie niewinności, klon, który kilka dni wcześniej uzyskał jakąkolwiek świadomość, a Ewing jest młodym i odrobinę naiwnym idealistą żyjącym w XIXw. Skoro się naczytałeś tyle Coopera i innych, to chyba znasz konotacje płynące z imienia Adam przejawiające się w literaturze amerykańskiej. Chciałbyś, żeby Ci ludzie, pod wieloma względami przypominający dzieci, rzucali natchnionymi zdaniami, oświeconymi słowami?

Nie chodzi o słowa, a o wiarę tkwiącą w postaci. Spójrz na to w porównaniu do sceny z Yooną - dziewczyna wypowiada zdanie pochodzące z głupiutkiej komedii, wyrażając swoje dążenie do wolności. Słowa nie pasujące do sytuacji, i brzmiące w takim kontekście dość dziwnie, ale wyraz twarzy Yoony gdy je wypowiada sprawia, że to jedna z mocniejszych scen całego filmu.

Porównania do Coelho są idiotyczne. Głównym bohaterem "Alchemika" jest człowiek, który uczył się w seminarium, ma za sobą lata doświadczeń, a mimo to... cóż, wiemy jakie głosi mądrości. I to się gryzie.
Bohaterowie Atlasu przemawiają w mało wyszukany sposób, ale pasuje to do ich doświadczeń. Meeks powołuje się na Boga i patriotyzm, Zachry nawija o konflikcie pomiędzi Sonmi i Starym Gerogie'm walczącymi o jego duszę, Frobisher żałuje, że nie może być muzyką, a Adam i Sonmi - już pisałam.

Większość krytykujących film uznaje wypowiadane przez postaci zdania za jedyne przesłanie płynące z filmu, a wątków jest znacznie więcej. Żeby wymienić kilka: motyw niemego słuchacza (Sixsmith/Archiwista), człowiek-drapieżnik (Frobisher zastanawiający się nad zabiciem Ayrsa we śnie/Zachry i kanibal), oportunizm (Broadbent we wszystkich wydaniach). No ale co się będę rozpisywać, już wyraziłeś to, że zbiór takich luźnych przemyśleń nad naturą ludzką do Ciebie nie trafia.

i ostatni punkt, dotyczący "ekologów" i "filmów klasy B" - czy znasz pojęcie pastiszu? bo praktycznie każda z historii nim jest, a część o Luisie Rey jest najjaskrawszym przykładem.

ocenił(a) film na 4
sabalo

zmiana byłaby ogromna, bo motyw opresji w tym wątku dotyczy właśnie homoseksualizmu. nie krytykuj filmu za wierność powieści, krytykuj sobie książkę jeśli chcesz (jeśli ją przeczytałeś).

zacznę miło - w ujęciu represji i nietolerancji dotyczących postrzegania homoseksualizmu w tamtym czasie - zgoda.
niemniej - ja podszedłem do tego może bardziej uniwersalnie, fakt - no ale chyba mam praw - i raczej widziałem to jako historie młodego człowieka, wrażliwego, pogubionego, nie umiejącego podejmować decyzji i iść za głosem serca. I w tym ujęciu jego preferencje seksualne nie maja dla mnie znaczenia. Jako, że myślę, iż uważnie przeczytałeś mój elaboracik, wiesz, że nie przeczytałam książki i nawet tego żałuję. Ale - podkreślę do raz wtóry - oceniam film. Może jeśli materiał był słaby, nie należało go kręcić..? ;)

Dobra, a teraz na temat "banalności głoszonych prawd". Tak, słowa Ewinga o oceanie czy przesłanie Sonmi są proste, ocierają się o naiwność. I tak powinno być. Sonmi to wcielenie niewinności, klon, który kilka dni wcześniej uzyskał jakąkolwiek świadomość, a Ewing jest młodym i odrobinę naiwnym idealistą żyjącym w XIXw. Skoro się naczytałeś tyle Coopera i innych, to chyba znasz konotacje płynące z imienia Adam przejawiające się w literaturze amerykańskiej. Chciałbyś, żeby Ci ludzie, pod wieloma względami przypominający dzieci, rzucali natchnionymi zdaniami, oświeconymi słowami?

yyy, znaczy co? naiwność musi być tak przedstawiona wg Ciebie? Nie uważam, że ta infantylność i pustka niemal, ziejąca z relacji ze światem tych bohaterów może służyć jakiejś "większej sprawie". Można poszukać prostszych słów i bardziej wyrafinowanych środków filmowych, tak zapisanych w - nawet adaptowanym - scenariuszu jak i palecie możliwości reżyserskich. Nowy Jezus ( Adam ) - to mi się kojarzy z amerykańskimi konotacjami imienia "Adam". Ale jak już mówiłem, religia - szczególnie katolicka - nie jest tym razem tematem o który chciałbym się ocierać.

Nie chodzi o słowa, a o wiarę tkwiącą w postaci. Spójrz na to w porównaniu do sceny z Yooną - dziewczyna wypowiada zdanie pochodzące z głupiutkiej komedii, wyrażając swoje dążenie do wolności. Słowa nie pasujące do sytuacji, i brzmiące w takim kontekście dość dziwnie, ale wyraz twarzy Yoony gdy je wypowiada sprawia, że to jedna z mocniejszych scen całego filmu.

Patrz wyżej - niemniej dodam, że te postacie nie są bezwolne, mają jakiś tam pobratymców, powierników nadziej bym rzekł i nawet jeśli inne słowa w ich ustach były by nietożsame z postaciami, to można to było ukulać trochę sensowniej imo...

Porównania do Coelho są idiotyczne. Głównym bohaterem "Alchemika" jest człowiek, który uczył się w seminarium, ma za sobą lata doświadczeń, a mimo to... cóż, wiemy jakie głosi mądrości. I to się gryzie.
Bohaterowie Atlasu przemawiają w mało wyszukany sposób, ale pasuje to do ich doświadczeń. Meeks powołuje się na Boga i patriotyzm, Zachry nawija o konflikcie pomiędzi Sonmi i Starym Gerogie'm walczącymi o jego duszę, Frobisher żałuje, że nie może być muzyką, a Adam i Sonmi - już pisałam.

Wiesz - może właśnie tu jest clue? Może banały płynące z ekranu - nawet jeśli same w sobie banałami nie są - sa podane w tak płytki, nachalny i infantylny sposób, że razi to część odbiorców. I masz pośrednio racje - może tekst książki nie nadaje się do sfilmowania, bo jest po prostu słaby i miałki?


Większość krytykujących film uznaje wypowiadane przez postaci zdania za jedyne przesłanie płynące z filmu, a wątków jest znacznie więcej. Żeby wymienić kilka: motyw niemego słuchacza (Sixsmith/Archiwista), człowiek-drapieżnik (Frobisher zastanawiający się nad zabiciem Ayrsa we śnie/Zachry i kanibal), oportunizm (Broadbent we wszystkich wydaniach). No ale co się będę rozpisywać, już wyraziłeś to, że zbiór takich luźnych przemyśleń nad naturą ludzką do Ciebie nie trafia.

Trochę się zagalopowałeś i zmuszasz mnie do powtarzania się - nie twierdze, że "przemyślenia nad naturą ludzką" są "jakie" i do mnie nie trafiają. Krytykuje sposób ich przedstawienia - w warstwie fabularnej, poprzez stworzone postacie i wykorzystane narzędzia filmowego rzemiosła. A to jednak nie to samo, zauważ.

i ostatni punkt, dotyczący "ekologów" i "filmów klasy B" - czy znasz pojęcie pastiszu? bo praktycznie każda z historii nim jest, a część o Luisie Rey jest najjaskrawszym przykładem.

No pojechałeś, nie ma co? :) Ja bym tego nie nazwał "pastiszem" ( jak to zresztą licuje z innymi argumentami, które przytaczasz w obronie tego "dzieła" ? :) ) Ja bliższy byłbym nawania tego kpiną. Głównie z widza i jego możliwości intelektualnych oraz wrażliwości....

Killdup

Adam nie ma konotacji z Jezusem, a właśnie z niewinnością i prostymi zasadami moralnymi.

"Materiał ksiażkowy nie jest słaby, wręcz przeciwnie, i nie wiem po co powtarzasz kilkakrotnie to zdanie, skoro książki, jak mówisz, nie czytałeś. Obstawiam zakamuflowany trolling.

No pojechałeś, nie ma co? :) Ja bym tego nie nazwał "pastiszem" ( jak to zresztą licuje z innymi argumentami, które przytaczasz w obronie tego "dzieła" ? :) ) Ja bliższy byłbym nawania tego kpiną. Głównie z widza i jego możliwości intelektualnych oraz wrażliwości...."

jak się ma? normalnie, nie wiem w jaki sposób wykorzystanie klisz gatunkowych w warstwie fabularnej stoi w opozycji do tego, co wcześniej napisałam. "Atlas Chmur" jest m.in. o uniwersalności ludzkich doświadczeń, więc wskazanie podobieństw pomiędzy zachowaniami postaci w różnych konwencjach gatunkowych jest wg mnie jak najbardziej trafne i pomysłowe


Do całej reszty się nie odniosę, bo reszta Twojej wypowiedzi zawiera tylko Twoje własne odczucia.

sabalo

edit:
"Wiesz - może właśnie tu jest clue? Może banały płynące z ekranu - nawet jeśli same w sobie banałami nie są - sa podane w tak płytki, nachalny i infantylny sposób, że razi to część odbiorców. I masz pośrednio racje - może tekst książki nie nadaje się do sfilmowania, bo jest po prostu słaby i miałki?"

nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi w tej kwestii, przeczytaj jeszcze raz. Postaci "Atlasu..." są napisane dobrze, bo żadna z nich nie przemawia w sposób kłócący się z jej doświadczeniami.

ocenił(a) film na 4
sabalo

Adam nie ma konotacji z Jezusem, a właśnie z niewinnością i prostymi zasadami moralnymi.

No widzisz - historia to jednak pojemna nauka - racje mamy obaj :)
Jezus był nazywany Nowym Adamem. I nie ja to wymyśliłem.

"Materiał ksiażkowy nie jest słaby, wręcz przeciwnie, i nie wiem po co powtarzasz kilkakrotnie to zdanie, skoro książki, jak mówisz, nie czytałeś. Obstawiam zakamuflowany trolling.

Co Wy wszyscy macie do tych biednych stworów?? Jestem miłośnikiem fantasy, jednak inne gatunki bardziej mi sa bliższe ;)
A na serio - jeśli twierdzisz, że nie jest słaby - Twoja jest to ocena. Jak ( jeśli ) przeczytam - będę mógł się zapoznać z interpretacja i może inaczej ocenić adaptację. Szkoda, ze muszę to napisać - bo rozmawia się miło - ale ta moja ironia wynikała tylko z tego, że może rzeczywiście nic więcej nie dało się zrobić z tekstem. ;)

jak się ma? normalnie, nie wiem w jaki sposób wykorzystanie klisz gatunkowych w warstwie fabularnej stoi w opozycji do tego, co wcześniej napisałam. "Atlas Chmur" jest m.in. o uniwersalności ludzkich doświadczeń, więc wskazanie podobieństw pomiędzy zachowaniami postaci w różnych konwencjach gatunkowych jest wg mnie jak najbardziej trafne i pomysłowe

BINGO! Dla mnie nie jest. Po prostu. Choćby ze względu na sposób w jaki to wszystko zostało przedstawione.

Do całej reszty się nie odniosę, bo reszta Twojej wypowiedzi zawiera tylko Twoje własne odczucia.

A czyje ma zawierać odczucia? I z kim chciałbyś podyskutować? Nie wydaje mi się, by moja struktura molekularna dopuściła, bym wypowiadał się w czyimś imieniu.

Killdup

pozwolę sobie przypomnieć, że o Adamie mówiłam w kontekście tradycji literatury amerykańskiej. A postać Ewinga zresztą z Jezusem nie ma nic wspólnego.

"A czyje ma zawierać odczucia? I z kim chciałbyś podyskutować? Nie wydaje mi się, by moja struktura molekularna dopuściła, bym wypowiadał się w czyimś imieniu."

zabawny jesteś. nie odnoszę się do opinii, odnoszę się do faktów. a Ty swoje już wyczerpałeś, pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
sabalo

No i widzisz - tu jest pies pogrzebany - dla mnie postać Ewinga, jego naiwność i prostolinijność, do tego w miejscu, gdzie stawia swe kroki - tym bardziej w kontekście gorączki złota, jak i wcześniejszych konkwist i podboju Ameryki, może skojarzyć się właśnie tak - że już nie wspomnę, iż obie interpretacje niosą ogólnie podobne konotacje - w sposób ogólny i symboliczny. Abstrahując od tego, że "czytelność" jednowymiarowa filmu też nie jest zaletą a wadą - czemuż nie mam prawa do swego odbioru tego "imienia"??

Różnimy się nie tyle w ocenie "Atlasu chmur", co w postrzeganiu, odczuwaniu i takie tam. Szanuję Twój pogląd, że film - dla Ciebie - jest rewelacyjny. Dla mnie nie jest, bo nawet jeśli mówi o mądrych i dobrych rzeczach, robi to w sposób urągający - przynajmniej mojemu - poczuciu smaku, estetyki i mej inteligencji. Tyle.
Również pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Killdup

Doceniam czas i pracę jaką włożyłeś w napisanie tak długiego "elaboratu". Twoje święta rzeczywiście muszą być specyficzne skoro mogłeś sobie w ich trakcie na to pozwolić. Piszę to z nieskrywana zazdrością. Chociaż gdybym ja dysponował takim czasem to wykorzystałbym go nieco inaczej.
Obiecałeś, że wyliczysz argumenty przemawiające za słabością "Atlasu chmur". Poniekąd to zrobiłeś. Nie odwdzięczę się jednak równie długim komentarzem. Po pierwsze z powodu wspomnianego już deficytu czasu. Po drugie nie widzę takiej konieczności. Czytając Twoją wypowiedź miałem refleksje podobne do tych, które wyraziła koleżanka (chciałbym podkreślić rodzaj żeński ;) sabalo. To nie są argumenty mogące rozsądzić kategorycznie, że film był bądź nie był zły. Bo opierają się w przytłaczającej większości na Twoich odczuciach. I nie chodzi o to, że miałyby się opierać na odczuciach kogoś innego. Ale po prostu trudno z tym dyskutować. Ty miałeś takie odczucia. Ja miałem zupełnie inne. Twoim zdaniem film jest debilny i obraża inteligencję widza. Ja nie poczułem się nim w żaden sposób obrażony. Być może źle to świadczy w takim razie o poziomie mojej inteligencji ;)
Szanuję Twoje zdanie i Twoje odczucia. Po przeczytaniu Twojego tekstu rozumiem Twoje racje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. Nie rozumiem tylko dlaczego musisz przy tym używać tak mocnych słów. Niby nikogo nie obrażasz wprost. Jednak wniosek jaki można wysnuć jest jasny. Jeśli ktoś jara się takim debilizmem to musi mieć bardzo niewyszukany gust.
Ale przyznam, że rzuciłem okiem na niektóre Twoje wypowiedzi przy innych filmach i podobały mi się. Uznam więc, że po prostu "Atlas chmur" przekroczył granice Twojej wytrzymałości ;)
Pozdrawiam i życzę udanej reszty Świąt.

ocenił(a) film na 4
marokin

"Samotność to taka wielka trwoga.." jak śpiewał Riedel. Nie uważam, bym źle wykorzystał czas, którym dysponowałem w te "święta" - chcieliście pogadać o filmie, należy się Wam mój szacunek, choćby wyrażony tym, że potraktowałem tak Was jak i rozmowę poważnie.
Zdaję sobie sprawę, że piszę mocno, a w domyślę niecenie odbiorców euforycznych "Atlasu..." jako wyszukanych. Niemniej trochę chciałbym się wytłumaczyć ( choć nie usprawiedliwić!). Na początku narzuciliście bardzo nieprzyjemny i wielu momentach obraźliwy dla mnie ton rozmowy. Ze "z góry obranej pozycji" tak łatwiej się bronic jak i atakować ( sic! nie podoba mi się ta militarna konwencja mojej wypowiedzi - przepraszam), ale przede wszystkim podkreśla i uwypukla tak me zdanie jak i argumenty.
I - niestety - nie zgodzę się z Wami, że bazuję tylko ( głównie) na odczuciach własnych - myślę, że przytoczyłem wiele ( a mógłbym pewnie i więcej ) argumentów o oparciu szczególnie o części składowe filmowego know-how, które jednak podlegają raczej obiektywnej ocenie i interpretacji.
Nie chciałem nikogo obrazić - jeśli ktoś poczuł się urażony - przepraszam.
Bardzo dziękuje za miłe słowo na końcu - pozostaje mi żywić nadzieję na kolejne wspólne rozmowy pod innymi filmami.
Choć sam nie obchodzę świąt, Wam w ten czas życzę spokoju,radości wśród bliskich i uśmiechów
pozdrawiam
em

ocenił(a) film na 10
marokin

Ja Cie proszę, przestań już karmić Trolla.......
Dajesz mu pożywkę, a on i tak będzie w kółko klepał to samo co klepiej do tej pory starajśąc się by wypadało to na tyle inteligentniei merytorycznie aby jeszcze ktokolwiek odbierał to poważnie. Czy coś to zmieni w jego podejściu czy ocenie filmu? Nie. Ani w naszym przypadku, a tym bardziej nie w jego.

ocenił(a) film na 10
thomas_4

Nie jestem przekonany, że to Troll. Ale karmienia zaprzestaję, bo obowiązki wzywają ;)

ocenił(a) film na 10
marokin

Wykazuje podstawowe objawy, zdecydowanie. Nawet jeśli nie do końca to juz na 100% jakis podgatunek. Bez względu na to co to jest: nie karm:)

marokin

"Dziwi mnie natomiast skala niechęci, z jaką można się zetknąć w komentarzach. "
Być może ta skala niechęci wynika z tego, iż każdy myślał, że gdy Tom Hanks bierze w czymś udział, to MUSI być to co najmniej bardzo dobre. Dziś ciężko o dobre kino, ludzie łakną dobrego obrazu, oczekują, wyczekują, oglądają piękne zapowiedzi kręconych produkcji - a potem przychodzi rozczarowanie, stąd skala niechęci owych ;) O filmie się nie wypowiadam...

ocenił(a) film na 10
Killdup

"Jeśli będziesz chciał, chętnie omówię wszystkie błędy i mielizny tej produkcji, czyniącą ją niestrawną i jałową" Ahahahaha no prosze Cie, to jest przecież żałosne. Padłem na klawiaturę i umarłem ze smiechu. Nie przeceniaj sie "krytyku":) Rozumów wszystkich nie zjadłes i czego złego byś o tej produkcji nie napisał: ona nie będzie jałową i niestrawną. Dlaczego? Bo najzwyczajniej w świecie w tej swej "krytyce" pieprzysz farmazony i nie masz racji:) Jałowi to są tego typu uzytkownicy, trolle.

ocenił(a) film na 4
thomas_4

Bardzo, ale to bardzo chce Ci odpowiedzieć. Bo miły ze mnie starszy pan.
Ale jak masz mnie non stop obrażać, to właściwie zastanawiam się - po co?
Jest takie - nazwijmy to - przysłowie. Jak ktoś czegoś nie wie lub wie na 25% - on Ci bratem, ja wie na 50 - wart jest poznania, jak wie na 75% - uważaj na niego, jak wie na 100% - trzymaj się od niego z daleka.
Ja nic nie wiem. I na tej bazie mogę z Tobą i innymi osobami na tym portalu toczyć dysputy. UWAGA, UWAGA, BĘDZIE DZIWNE SŁOWO - "R O Z M A W I A Ć".
Odnosząc się do frywolnego epilogu Twej jakże przyjacielskiej i pełnej argumentów wypowiedzi - ja nic nie oceniam, ja wyrażam SWOJE ZDANIE. Na szczęście mam do tego prawo i nawet taki utalentowany hater jak Ty mi tego ani nie zabroni, ani nie jest w stanie utrudnić.
PS. Trollem miło mnie zaskoczyłeś - skąd wiesz, jak wyglądam? ;)

ocenił(a) film na 10
Killdup

Moja wypowiedź nie miała być ani przyyjacielska ani pełna argumentów. Bo jakby nie było nie mam zamiaru podejmować polemiki odnośnie filmu gdyż jest to bezsnsowne. Ile odbiorców, tyle opini:) Ani Ty nie przekonasz mnie, że film jest słaby(według Ciebie) ani ja Ciebie, że jest rewelacyjny(według mnie). Nie miałem zamiaru Cie obrazić i tez do tego nie dążyłem. Wyśmiałem i zadrwiłem z Twojego podejścia jakie zaprezentowałeś, a mianowicie "Jeśli będziesz chciał, chętnie omówię wszystkie błędy i mielizny tej produkcji, czyniącą ją niestrawną i jałową" i nadal twierdzę, że jest ono tego godne. Cóz.....Nie sądziłem, że będzie to wymagało tłumaczenia. Jak widać się myliłem:) Hater? Rzekłbym, że nawet przeciwnie.Cieszę się, że trafiłem z trollem:) Jednak wcale nie jestes taki stary by go wyglądem przypominać, obaj doskonale wiemy o co chodziło. Cieszy brak zaprzeczenia.

ocenił(a) film na 4
thomas_4

Ciszej wiec nad ta trumna...

ocenił(a) film na 10
Killdup

amen:D

ocenił(a) film na 8
Vaylander

sami pOLACY...

ocenił(a) film na 9
Vaylander

To dziwne, że nie znalazłaś w tym filmie żadnej treści... On jest po prostu trudny i trzeba go zrozumieć. Zrozumieć, żeby później komentować. Bo bez treści i żadnego sensu to on na pewno nie był.

Akwarelowa

Co dla jednego jest trudne, dla innego może być łatwe. Nie miałem problemów z odnalezieniem treści w tym filmie, tylko po prostu uważam, że jest jej mało, a ta która występuje jest infantylna, miałka i pseudointelektualna.

ocenił(a) film na 9
Vaylander

No, chciałabym kiedyś wpaść na taki pomysł umieć stworzyć taką "pseudointelektualną" historyjkę...

ocenił(a) film na 9
Akwarelowa

*i umieć

ocenił(a) film na 3
Vaylander

Vaylander - przeczytałem tylko 20 % Twoich postów ale podziwiam Cię , że chce Ci się tłumaczyć.
Jak ktoś wystawia temu filmowi 10 to o czym Ty chcesz z nim dyskutować ?!?
Wesołych Świąt - wszystkim.

mika_el

Ktoś jednak na PO głosuje, proszę Pani.

ocenił(a) film na 4
Vaylander

Potwierdzam - film jest taki sam jak większość filmów z ostatnich kilkunastu lat tzn. jest ładny wizualnie, ale strasznie pusty i mdły. Ponad 2,5 godziny czekania na wielki finał, na refleksyjną puentę, która łączy wszystkie wątki...a tu patetyczne i banalne zakończenie, które powoduje, że czujemy się zażenowani, że czekaliśmy na tak żenującą trywialność. Poza tym produkcja ta jest bardzo nierówna - jest kilka motywów ciekawych, ale jest i część, która zupełnie nie pasuje do ogólnej formy oraz przekazu filmu. Generalnie brakuje także klimatu, przez co obraz przez sporą część jest po prostu nudny.
Reasumując - obok "Prometeusza" największe rozczarowanie roku.
Nie polecam - 4/10