Na co im przydała się tam Japonka, Fabrykantka ? (im czyli Rewolucjonistom)
Idea. Udowodniła podmiotowość i człowieczeństwo fabrykantów, oraz ich równość z "pure blood", czego wyrazem był jej manifest.
Manifest który nadała Sonmi stał się przyczynkiem do wojny która zniszczyła świat, a ona sama stała się ikoną którą zbuntowani nieśli na sztandarach. Ta ikona była później błędnie deifikowana przez ludzi po upadku.
Imho cała akcja z Sonmi wydaje mi się bliźniaczo podobna do "Planety małp":)
Mianowicie o co dokładnie chodzi Ci z Planetą Małp ?
A może pamiętasz dlaczego później te fabrykantki ubierano w takie białe szaty i robiono jakaś ceremonię w sensie co im wmawiano ?
Przeprowadzano eutanazję za niepostępowanie tak jak nakazywały katechizmy. Wszystko musiało tak podniośle wyglądać, by fabrykanci do końca wierzyli, że nie czeka ich za moment śmierć. Widzę w tym działaniu podobieństwo do zabijania więźniów w komorach gazowych za czasów II w. ś., gdzie także do końca biedaki wierzyli, przynajmniej pierwsze grupy nieszczęśników, że idą wziąć prysznic.
W filmie było mówione " wierzyły, że za chwilę czeka je uniesienie ". Fabrykanci byli stale mordowani, a z ich biomasy produkowano " mydło ", którym się potem odżywiali nie wiedząc, iż jedzą w gruncie rzeczy samych siebie.
Mnie samego zastanawia, dlaczego aż tyle fabrykantów było zabijanych, przecież zasady łamał odsetek z nich, a ubijanych było bardzo wielu i to w młodym wieku, to rodzi wg. mnie błędne koło.
Z tego co pamiętam, to nie zabijano tylko tych, którzy łamali zasady. Było pokazane jak robiono im pewnego rodzaju pieczęcie na tej obroży za jakiś okres wykonanej pracy, nie pamiętam dokładnie ile to było. Po określonej liczbie tych pieczęci odchodziły na "emeryturę", widocznie już były za stare do tej roboty. Potem zabierali je właśnie w celu dokonania "uniesienia".
Każda fabrykanta służyła u Papy Songa 12 lat, gdzie każdy rok oznaczał jedną gwiazdkę w obroży.
W książce jest jeszcze opisane, że można było dostać dodatkową gwiazdkę za donos na "podejrzane" fabrykanty (np. Yoonę-939 czy Sonmi-451) i wtedy taka gwiazdka oznaczała jeden rok mniej w służbie u Papy Songa. Taką gwiazdkę dostała Kaylee (czy jakoś tak) za zdradę Yoony-939.
Kurde, ale motyw - za zdradę koleżanki dostajesz jedną gwiazdkę, która zbliża Cię do "uniesienia", czyli do śmierci.
Poza tym fabrykanty nie były sztucznymi cyborgami (bo też takie głosy się pojawiają), ale genetycznie modyfikowanymi ludźmi, tyle że warunkowanymi, aby spełniać określone wymogi. Dobrze jest to opisane u Mitchella, gdy Sonmi czyta Orwella i Huxleya i zaczyna się budzić i uświadamiać sobie, że jest zwykłym człowkiem.
, że każda dodatkowa gwiazdka oznaczała jeden rok mniej u Papy Songa. Taką gwiazdkę dostała od Widzącego Rhee fabrykanta Kaylee (czy jakoś tak) za zdradę Yoony.
A apropos alegorii to ja zauważyłem całkiem sporo odnośników to czasów starożytnych. Jakoś Somni kojarzyła mi się z Jezusem :D nie wiem na ile to nadinterpretacja a na ile prawa jednak uważam, że coś w tym może być. Natomiast całe te czasy post-apokaliptyczne wydawały mi się znajome z Ramajamy - kiedyś mój 'szalony' profesor opowiadał mi o tym, że są informacje na temat latających statków :D Też nie wiem na ile to prawda na ile jego imaginacja jednakże tamte części wydawały mi się najciekawsze.
Skojarzenie Sonmi-451 z Jezusem jest jak najbardziej słuszne. Mnie z całego filmu chyba najbardziej spodobał się jej wątek. Jej egzekucja była dla mnie wyraźnym nawiązaniem do wyniesienia Jezusa na krzyżu. Krzesło na którym siedziała - niczym tron, symbol władzy + niosący śmierć hełm - jak korona cierniowa, całość przypominała męczeńską śmierć ukrzyżowanego Jezusa. Wydaje mi się, że gdyby Sonmi w ten sposób nie zginęła, to nie zasiałaby ziarna - jakoś jej męczeństwo potwierdzało jej "true truth", którą chciała głosić światu. Sama jej opowieść, historia życia, którą przekazała przesłuchującemu ją mężczyźnie, nie wystarczyłaby - musiała poprzeć ją gotowością zginięcia za ideę. Tylko potomni dokonali nadinterpretacji i uznali ją za boginię.
Dobrze zatem, że nie byłem sam. Idea bez ofiary traci sens i tak było zawsze. Wiesz może co oznaczała ta kometa jako znamię ?
Moim zdaniem (może ktoś ma inne) kometa może oznaczać wiele rzeczy, jak to symbol. To od widza zależy jakie jej nada znaczenie.
I przepraszam że się czepiam, ale Sonmi była Koreanką.
Masz rację, że się czepiasz bo to istotnę a różnica pomiędzy Koreanką a Japonką jest ogromna - sam się sobie dziwię, że ją skojarzyłem z Japonią. Ale dla Ciebie oznaczało to co ?
Dopiero co wróciłam z seansu i muszę sobie jeszcze wszystko w głowie poukładać, ale znamię w kształcie komety kojarzy mi się ze słowami Hugo Weavinga pod koniec (kiedy rozmawiał z Ewingiem i Tildą). Może ta kometa to takie symboliczne naznaczenie osób, które sprzeciwiają się ustalonemu porządkowi, chcą coś zmienić.
Tak jak już ktoś wcześniej pisał. Ta "uroczysta" eutanazja to wynik wysługi. Po prostu klony były traktowane jak zużywający się sprzęt rtv. Biotechnologia, jak i elektronika szybko idą do przodu, wiec pewnie prefabrykanci odsłużyli swoje i czekało ich przetworzenie (jak stary sprzęt, makulaturę, plastik).
W ogóle skojarzyło mi się to z filmem Wyspa, jak klony bogatych ludzi, gdy ich organy były potrzebne, powiadamiano je, że wygrały wycieczkę na rajską wyspę :).
Tez nie moge dojsc do tego, dlaczego je zabijano w tak mlodym wieku, dziwne, musieli non stop tworzyc nowe.
Mi ten watek z fabrykantkami przypomina film Wyspa, tam tez traktowano ludzi podmiotowo.
To bardzo proste. Zabijano fabrykantów w z góry określonym czasie (pieczęcie były swego rodzaju licznikiem) zapewne z powodu uzyskiwania przez nich swego rodzaju świadomości istnienia, może po jakimś czasie zaczynali pojmować, że nie są tylko robotami a istotami ludzkimi. Dla mnie to jedyne sensowne wytłumaczenie - lepiej było zlikwidować niż mieć więcej sytuacji jak te u Papy kiedy fabrykantka uderzyła człowieka. Gdyby to się powtarzało, cała korporacja mogłaby po prostu zbankrutować z braku chętnych do kupowania "wadliwego sprzętu".
Nie za postępowanie niezgodnie z katechizmem. Po prostu fabrykanty się zużywały i po wyrobieniu normy były utylizowane.
Ok, racja, ale nie tylko z tego powodu, utlizacja miała miejsce w przypadku zużycia fabrykanta (przeważnie) ORAZ z powodu złamania zasad! Jedno nie wyklucza drugiego. Pozdro.
Zgadza się, ale akurat ciech007 pisał o ceremonii ubierania w białe szaty, czyli ceremonii uniesienia, która dotyczyła jedynie zużywania, a nie łamania zasad.
Wlasnie tego nie zrozumialam, czy oni ja uwazali za Boginie? I kogo byly te ciala odkryte na szczycie gory przez Zacharego?
To były szkielety z zagłady. Jak czeka Cię zaraz śmierć to wiesz "jak trwoga, to do Boga". I do ludzi też.
a po co Stoczniowcom był Lech Wałęsa? Była wodzem, kimś kto przewodził, ich nadzieją, nośnikiem idei.
każda Rewolucja potrzebuje przywódcy, przedstawiciela, miałem to samo na myśli ;)
rozumiem co chciałeś powiedzieć ae dosłownie nie mogłam się przestać chichrać przez to porównanie :D
Co do komety - można wyciągnąć kilka wniosków. Pierwszy, narzucający się, to to, że kometa powraca cyklicznie. Można to interpretować jako reinkarnację, wieczne powroty. I rzeczywiście, osoby ze znamieniem komety, powracały w kolejnych czasach (choćby Hugh Grant wcielił się aż w 6 różnych ról). Druga możliwość interpretacji, to mistyczny związek z Jezusem. Jeśli chodzi o symbolikę komet, zwiastowały one nadzwyczajne wydarzenia, najczęściej nieszczęśliwe - wojny, trzęsienia ziemi, itd.
Dla mnie kometa jest symbolem niezwykłości - w filmie ludzie nią obdarzeni byli inni od im współczesnych i mieli moc zmienienia zastanego świata.
Pamiętasz kto dokładnie miał tę kometę ? Ja wiem, że Zachary, Rey, Forbisher ktoś jeszcze ?
Sonmi-451 także ją miała, znamię ukazane zostało dopiero po zdjęciu ''obroży'' z jej szyi.
Hmm... więcej chyba nikt, ale możliwe, że jeszcze notariusz i londyński wydawca, ale nie jestem pewien.
..." jeszcze (...) londyński wydawca, ale NIE JESTEM PEWIEN..."
Maćku, by sie upewnić, zobacz przy okazji raz jeszcze retrospekcję Cavendisha dotyczącą - jak sam to nazwał - "czterech dni w Raju", kiedy to stracił dziedzictwo z Ursulą. Podpowiem : łydka ;-)
Notariusz też miał znamię. Każdy główny bohater wszystkich sześciu historii miał takie.
Nie tyle, co reinkarnacja, a ludzkie czyny. Jak ludzie mogą popełniać te same błędy?- jak powiedziała dziennikarka czytająca listy do Sixsmitha. No i kilka wątków przewijających się w różnych epokach: kanibalizm, niewolnicza praca, podziały na lepszych i gorszych. Ludzie dokonują tych samych czynów, pod płaszczem innego tła fabularnego.
Najlepszym dowodem na to co mówisz są kolejne wcielenia Granta i Weavinga. Od samego początku do końca źli do szpiku kości. I tak jeden kończy jako wódz kanibali, a drugi jako demon:)
Natomiast mnie przypominał ten wątek bardzo antyutopię Orwella - ciekawy zabieg.
Wszystkie odpowiedzi są w książce, mimo obejrzanego filmu warto po nią sięgnąć, ja tak zrobiłem. Na początku trochę odrzuca (homo story itp.-przepraszam nic na to nie poradzę, trudny język w historii Zachariasza) ale w miarę przebytych stron wciąga jak cholera.Dobry film na podstawie bardzo dobrej książki. Nie ma poco się przechwalać o znajomość szczegółów jeśli zna się książkę.