Nie jesteś żaden beton, a Twoja wypowiedź sensowna i wyważona

Masz prawo mieć swoje zdanie, ale rozumiem Twój niepokój, że zaraz Cię wszyscy zjedzą:) Mi się ogólnie film bardzo podobał ze względu na wizualność, grę aktorską, mieszanie gatunków, a przede wszytskim zabawę z widzem. Moja zabawa z twórcami nadal trwa, nie wyłapałam jeszcze wszystkich aktorów, elementów, które łączą kolejne światy. Ale to, co już wyłapałam mnie urzekło. Dla mnie w tym filmie liczy się przede wszytskim wykonanie, a nie przekaz (któy zresztą pochodzi z książki). Bo sztuka nie polaga tylko na wiecznym odkrywaniu, ale przede wszystkim na innym pokazaniu idei. Mi na przykład bardzo spodobał się motyw z aktorami Jimem Sturgessem i Dooną Bae. W trzech światach (1, 3 i 5) stanowią parę, która rozpoczyna jakąś wielką przemianę. Może dlatego zawsze są razem, bo to jest nagroda za ich poprzednie wcielenie. A tak w ogóle uważam jak poprzednik, że bardzo sensownie uargumentowałeś swoje zdanie. A do tego kulturalnie bez wyzwisk, że to film dla idiotów:) Fajnie, że są tutaj jeszcze tacy ludzie. Pozdrawiam:)

Miło mi to słyszeć :)
Dla Ciebie ważniejsze tutaj jest wykonanie a nie przekaz. ok. Wszystkie filmy typu avangers, iron man, thor, jumper itp też sa świetnie wykonane, a ze przekazu tam jak na lekarstwo... :/ i własnie dlatego to są filmy, o których jakiś czas będzie głośno, ogłądniemy, zapomnimy. Szkoda ze w Atlasie Chmur ten przekaz nie idzie w parze z wykonaniem. Wtedy rzeczywiście film byłby piewrsza klasa i mógłby stać sie klasykiem jak np. Władca Pierscieni, Titanic czy Gladiator. A tak moze szybko zostać zapomniany. Jednym słowem: niedosyt. ;)

Właśnie ja tak nie mam. WP, Gladiator czy Titanic to takie filmy widowiskowe, a tu to, co wł;aśnie nie jest wors pokazane za pomocą oszałamiających efektó specjalnych jest najlepsze. Więc ja inaczej Atlas traktuję. Dużo osób uważa, że idee są banalne, bo są, ale liczy się sposób przekazania tych idei. Bo trudno dzisiaj w sztuce o coś nowego to raz, a dwa te oklepane idee też sztuka powinna pielęgnować, bo byśmy je gdzieś zgubili. Sztuką jest to w nieoklepany sposób przedstawić.

Dziewcze drogie a lekko nie rozgarnięte.
Teraz pokażę ci jak trollujesz gdybyś nie wiedziała. Poniżej twoja wypowiedz z przedwczoraj:
"Masz prawo mieć swoje zdanie, ale rozumiem Twój niepokój, że zaraz Cię wszyscy zjedzą:)"
11 dni po założeniu tematu.
Nikt go nie zjadł.Ogarnij się.
A to zdanie to majstersztyk:
" Dla mnie w tym filmie liczy się przede wszytskim wykonanie, a nie przekaz (któy zresztą pochodzi z książki)"
Jak z książki to już go w filmie nie ma prawa być.Plus fakt,że jeszcze niedawno majaczyłaś coś właśnie o przekazie))))))

Widzę, że nie możesz żyć, jak wszędzie się nie zareklamujesz. To jest dopiero trolling. Jasne, zrozumiałam jego obawy, bo wielu ludzi zostało to zjedzonych przez to, więc sam sobie powiedz - ogarnij się, choć i tak skutków z tego nie będzie żadnych. Ale naprawdę rozbroiłeś mnie swoim genialnym zdaniem o przekazie "Jak z książki to już go w filmie nie ma prawa być". Tak, pod warunkiem, że to orygianlny scenariusz, a nie adaptacja książki! Pooglądaj sobie trochę ekranizacji, to się zdziwisz, że przekaz książkowy jest w filmie. Na tym polega ekranizacja. I dlatego właśnie scenariusz adaptowany jest zupełnie czymś innym niż oryginalny. I idź trolluj dalej wszystkei tematy, bo wszędzie Cię pełno, a Twój intelektualizm jest tak przebogaty, że trzeba się dalej nim pochwalić.

Zgadzam się z Tobą w zupełności - ważna jest innowacyjność w pokazaniu znanych treści. Dodam jeszcze, że "Atlas..." zasługuje na uznanie ze względu na to, że jest zrobiony "pod prąd". Omija główny nurt widowiskowości. Tutaj efekciarstwo nie jest na pokaz, wszystko jest stonowane - efekty nie są celem same w sobie, jak np. w "Dniu niepodległości" czy "Avatarze". Tutaj są narzędziem w ukazaniu samej treści.

"Jak z książki to już go w filmie nie ma prawa być" - to ekranizacje nie opierają się na książkach? Widzisz, gdyby nie Twój geniusz to nie wiedziałabym, że scenariusz adaptowany to w rzeczywistości oryginalny jest:) Bo jakoś tak ekranizacje mają zawsze ten przekaz książkowy. Ty powinieneś producentem zostać, zaraził byś swoją wiedzą tych wszystkich niedouczonych filmowców:)

nie załapałaś

Głupoty nie da się załapać.

Lasia...tak jak u ciebie treści))))))))))))))

Mhm, o mędrcze czyli podtrzymujesz swój durny tekst, że przesłania książki nie ma prawa być w ekranizacji. Różne już cuda tu czytałam, ale takiej głupoty nic nie pobije:) Mojej treści zapewne nic nie pobije, bo składają się ze zdań, a nie nawiasów:)

Oj Luśka...głupiaś ty)))))
I tu cytata:
"Dla mnie w tym filmie liczy się przede wszytskim wykonanie, a nie przekaz (któy zresztą pochodzi z książki)"
Ty cokolwiek rozumiesz z tego co piszesz?))))

Każdy ma prawo do swojego zdania, ale mi spodobał się i to bardzo :)
Fajna jest w nim ta tajemniczość i to, że nie od razu pojmujemy jego sens.
Ale wiem też, że gusta są różne i chociaż mi akurat taki film bardzo zaimponował (a w szczególności historia Sonmi), ale np. moja koleżanka wyszła z filmu znudzona.

Atlas Chmur to niewatpliwie jeden z najpiekniejszych filmow jakie powstaly a tymbardziej napewno najpiekniejszy dla mnie
A przekaz dostrzega wszyscy lecz tylko tacy jak glowni bochaterowie ktorzy walczyli o sens i dobro istnienia dla innych przeloza go na swoje zycie. a reszta ma to gdzies i napisze "film nawet dobry itp " głupcy nawet nie dostrzegaja ze tworcy takich filmow jak ten przekazuja nam najbardziej wartosciowe znaki by rozwinac swoj umysl. 100 000 tys ogladnie a wykorzysta dwoje . nie co drugi przykra prawda.

No ale na szczęście Ty byłeś jednym z tej dwójki. Elita.

Arcydziełem może nie jest, masz rację :) ale daje do myślenia. Pokazuje że nigdy nie powinniśmy uważać się za lepszych od innych bo czasem nasz los jest w rękach tych których nie zauważaliśmy lub gardziliśmy nimi.
Ja chyba będę musiała kiedyś jeszcze raz obejrzeć ten film bo teraz do końca nie rozumiem wszystkiego :)
A wykonanie i efekty bardzo fajne :)