Moim zdaniem jedną z największych zalet filmu było to, że wszystkie wątki przykuwały uwagę. Zwykle wadą tego typu prowadzenia historii jest to, że musi się trafić jakiś wątek, który się nam nie podoba. W konsekwencji zawsze irytujemy się, gdy znów się on pojawia i niecierpliwie oczekujemy jego zakończenia. Tutaj jednak tak nie było. Z prawdziwą przyjemnością doświadczałem tego typu zmian. "Och, cholera, ucięli tamto w ciekawym momencie, ale za to dowiem się, co nowego tutaj". Ekstra.
Moim zdaniem z każdego wątku dałoby się zrobić niezły film, w dodatku każdy byłby inny.
A gdybym musiał wybierać tak koniecznie... Nie, nie mogę. Albo wątek na statku, bo fajny wstęp do wszystkiego, albo ten najbardziej wysunięty w przyszłość, bo fajne podsumowanie. No i oczywiście "kelereczka", bo i efekty naprawdę dawały radę, poza tym oryginalna historia.
Dokładnie, lepiej bym tego nie ujęła. To chyba w tym filmie było najlepsze, każdy wątek opowiadał o czymś innym, jednak wszystko było spójne i składało się w jedną całość.
A tak już na marginesie ciekawy pomysł żeby aktorzy wcielili się w rolę kilku postaci, a nie jednej. Ciężka robota. Mi ten pomysł bardzo się spodobał, jednak widzę, że zdania na ten temat są podzielone.
Wszystkie - także dlatego, ze się zazębiają :)
Mniej, niż w książce, ale nadal.
Jest coś mocnego w historii Louisy Rey - to jest historia przełomowa w pewnym sensie - ten moment, kiedy ona spotyka w windzie Rufusa Sixsmitha i on rozpoznaje, kim ona jest; i kiedy Isaac Sachs decyduje się zmienić strony mocy, domyślając się, jakie będą dla niego konsekwencje.
Wszystkie wątki były wciągajace i świetnie zagrane, w każdym podobało mi się co innego. Najbardziej wciagnęły mnie chyba historie o Robercie Frobisherze i ta z Sonmi, chociać wątek z domem starców też był świetny :)
Wątek Sonmi i wątek wydawcy. Pierwszy ze względu na nieodparte wrażenie, że w tym właśnie kierunku zmierzamy. Drugi ze względu na niesamowity humor:). Ale oczywiście, tak jak napisano powyżej, wszystkie oglądało się z ciekawością. Fajnie było też odkrywać kto kogo gra, dlaczego, kto z kim co ma wspólnego itd.
Zablokowali jedno konto i założył kolejne. Jak moderacja wykarze trochę inicjatywy to już jutro się chłopaczek nie zaloguje.
Dorobiłem się trzech kont-imitacji.
http://www.filmweb.pl/user/I_am_a_Providance
http://www.filmweb.pl/user/I_am_a_Providence
http://www.filmweb.pl/user/I_am_Providance
Prawdopodobnie za wszystkim stoi ten użytkownik:
http://www.filmweb.pl/user/Matrix_Neo_fw
1. Zgadza się zainteresowanie filmem "Ludzka Stonoga 2"
http://www.filmweb.pl/film/Ludzka+stonoga+2-2011-558111/discussion/Arcydzie%C5%8 2o,2207713
http://www.filmweb.pl/user/Matrix_Neo_fw/films
2. Podpis jednego z mutikont to Matrix Neo.
http://www.filmweb.pl/user/I_am_a_Providance
3. Użytkownik KRITTERS zaproszony do znajomych.
Tak, matrix i mnie dawał się we znaki, mam nadto podejrzenia, że ma więcej twarzyczek niezbyt przyjemnych. Sam przyznawał się do zakładania multikont, żeby wzmagać wycenę Matriksa, a dołować Hobbita. Chwast trudny do wyplenienia
Sonmi ze względu na tragizm, a wydawca był genialny :D Ogólnie wszystkie historie w filmie same w sobie były proste (nie płytkie), gdyby nie to, że się łączą ten film był by miszmaszem niezrozumiałych fragmentów.
Najbardziej wstrząsający jest wątek Sonmi i literata, który wyrzucił krytyka przez balkon. Przyjemnie oglądało się kompozytora, ale tylko dlatego że grał go charyzmatyczny Ben Whishaw.
W każdym wątku jest coś ciekawego. Całość tworzy antysystemowy manifest, który w kinie hollywoodzkim zdarza się niezwykle rzadko i raczej nie ma szans na pozytywną ocenę w społeczeństwie zachwycającej się I-gównienkiem z nakładką 3D.
Drogi imienniku)
Czy antysystemową całość, tworzy też wątek zagubionego na własne życzenie geja,czy wydawcy utracjusza także?
Nazwanie tego filmu antysystemowym manifestem jest poważnym nadużyciem.To co nam zaserwowano to słodkie popuszczanie jak już.
Z filmów które powstały jakiś czas temu, a można nazwać je takim manifestem, do głowy przychodzi mi na przykład "Syriana".
Zauważasz różnicę zapewne)
Niewątpliwie każda na swój sposób jest ciekawa i wnosi coś innego. Osobiście historia Sonmi najbardziej mi się podobała.
Sonmi, Louisa Rey, Zachariasz i Frobishcer - trudno wybrać najlepszy. Na końcu Cavendish i Ewing.
Co nie znaczy, że te ostatnie są słabe. Mają inny charakter, trudno się spodziewać widowiskowości w domu starców. Poza tym dla mnie bardzo ważna jest muzyka, a najlepsze momenty są u Sonmi i Frobischera :)