Czytałam trylogię pani Funke i muszę przyznać, że jest ona naprawdę świetna. W filmie namieszali (jak zwykle ekranizacja różni się od fabuły, niestety) ale tym razem filmowi nie wyszło to na złe. Brendan Fraser początkowo trochę nie pasował mi do roli opiekuńczego tatusia, ale potem jakoś przekonał mnie swoją rolą. Oczywiście bezkonkurencyjny Paul Bettany udowodnił, że nawet z kinem familijnym (chociaż tutaj do tego kina familijnego trochę bym się przyczepiła) daje radę. Jego Smolipaluch raz jest draniem, a raz pomocnym przyjacielem. Sienna Guillory wypadła nieco blado na jego tle (widać to po scenie w kuchni, gdy Resa pomaga Smolipaluchowi). Wtedy widać, jak Paul przewyższa ją pod względem aktorstwa. Andy Serkis chyba wprawił się w graniu zimnych drani po "Władcy Pierścieni", gdzie wcielił się w Golluma. Młodzi aktorzy (Eliza i Rafi) również mnie nie zawiedli, grając na całkiem przyzwoitym poziomie. Ścieżka dźwiękowa - miłe, przyjemne dla ucha tło, które nie narzuca się, ale jednocześnie nie jest jakieś wybitnie mistrzowskie. Niewiele tu efektów specjalnych (nie ten gatunek filmowy), ale to nie jest minus, bowiem kiedy już występują, to są całkiem w porządku. Podsumowując, bardzo polecam ten film, nie tylko wiernym czytelnikom Atramentowej Trylogii :)
Mnie też na początku Fraser nie pasował do tej roli (i to bardzo), ale potem się przekonałam. W ogóle z całej obsady najbardziej pasował wg mnie Paul. Byłam nastawiona na film raczej negatywnie, mimo że uwielbiam książki, ale wypadł całkiem, całkiem.
Ja też czytałam trylogie p. Funke i muszę stwierdzić, że w przeciwieństwie do Ciebie strasznie się zawiodłam. Film namieszany, z trzech książek ktoś na siłę zrobił jeden film. Według mnie książki są sto razy lepsze od tego filmu i naprawdę je polecam.
To pomieszanie akurat też mnie trochę drażniło. Resa znikąd odzyskała głos, Fenoglio sam chciał, aby wczytano go do Atramentowego Świata, Smolipaluch w końcu bez żadnych przeszkód dostał się do książki, a Meggie podczas wywoływania Cienia sama pisała tekst (czyżby w książce nie było mowy o tym, że do "czytania" potrzeba odpowiednich słów, które nie każdy potrafi napisać?). Poza tym całkowicie zignorowano Mortolę, która odgrywała epizodyczną rolę, a Farid nie odgrywa tak znaczącej roli, jak w książce. Ale jak już pisałam wyżej, sama ekranizacja jest bardzo fajna, dobre aktorstwo i ciekawa ścieżka dźwiękowa, dlatego ja mam po seansie pozytywne wrażenia :)
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Po ogromnym wrażeniu, jakie wywarła na mnie książka, wysycona niesamowitym klimatem magii, baśni, film wydał mi się po prostu nudny. Spodziewałam się czegoś, co choć trochę pasowałoby do moich "książkowych" wyobrażeń, jednak ogromnie się zawiodłam. Jedynym powodem dla którego dotrwałam do końca był Paul Bettany - genialny, według mnie stuprocentowy Smolipaluch ;D Fraser też dawał radę, jednak reszta bez szału, zwłaszcza postać Meggie potwornie mnie drażniła. (jak dla mnie jej aktorstwo słabiutkie, tak samo Farid - kompletny brak charakteru!)
Ale najbardziej żałuję, że prawdopodobnie już nigdy nie zrobią drugiej ani trzeciej części ;( A szkoda, bo chętnie zobaczyłabym Paula w akcji w Atramentowym świecie ;D
Myślę, że dla osób, które książek nie czytały, film może zdawać się bardzo chaotycznym; wszystko dzieje się za szybko i trudno się w tym wszystkim rozeznać. To film raczej dla pasjonatów twórczości pani Funke.
Zacznę od tego że jako pierwszy obejrzałam film i powiem że to właśnie film przekonał mnie do przeczytania książek które są wspaniałe. Nie zgodzę się z opinią supermarek102, obejrzałam film z zachwytem i zrozumiałam wszystko. Wydaje mi się że mogłam obiektywnie ocenić film bo nie przeszkadzało mi w tym wrażenie jakie ma się po przeczytaniu książki. Co prawda jest kilka postaci którym można było poświęcić więcej uwagi ale myślę że obsada jest wyjątkowo dobrze dobrana. Również żałuję że film tak skonstruowano że będzie ciężko nakręcić kolejne części (wręcz sądzę że ich nie będzie) ale uważam że dobrze pokazali o co chodzi w historii i o dziwo udało im się film tak skonstruować że ma ręce i nogi (choć oczywiście nie obyło się bez małych niedociągnięć). Ogólnie powiem że film uwielbiam tak jak książki ale ja po prostu uznałam go za coś osobnego co tylko opierało się na pomysłach z książek i powiem szczerze że to pozwala spojrzeć na film oczami nie zabarwionymi "Atramentową Miłością" i docenić jego piękno :) Pozdrawiam wszystkich
Całkowicie się zgadzam! Film podobał mi się bardzo. Zwłaszcza rola Smolipalucha. :)
Dustfinger ( Smolipaluch ) to najciekawsza i najlepiej zagrana postać w filmie :))) Paul Bettany pasuje do tej roli idealnie :))) Fajny jest tez Mo Folchart w wydaniu Brendana Frasera . Za to irytowali mnie Farid i Capricorn (Koziorożec ) . Sam film świetny choć muszę przyznać że książki nie czytałam jeszcze więc nie wiem na ile ją odzwierciedla ... Dałam 9 /10
Książka bardzo dobra, przynajmniej pierwsza część, bo reszty jeszcze nie przeczytałam. Moim zdaniem lepsza niż film, choć też był dobry.
Ksiązki nie czytałem ale film jest na 8/10 czyli bardzo dobry
Temat z ksiązką był też w filmie Niekończąca się opowieść
Uroczy, familijny film. W sam raz na leniwe popołudnie. Może przeczytam książkę :)
Tak, zgadzam się w 100 %. Bardzo fajny film, świetna gra aktorska, ciekawe poczucie humoru oraz bardzo dobra obsada. Polecam :)