Zgadzam się. "Atramentowe serce" to świetna książka. Film to straszna klapa. Aktorzy są beznadziejnie dobrani. Może jest parę wyjątków, ale nad większością można tylko ręce załamywać. Pamiętam, że gdy czytałam książkę jakieś dwa lata temu bardzo się nią emocjonowałam. W filmie absolutnie tego nie ma. Nie, przepraszam, także czułam emocje, ale była to jedynie złość na kolejnego aktora, który w ogóle nie pasuje do książkowego bohatera lub następną beznadziejnie zrobioną sceną.

Moim zdaniem ekranizacje są właśnie po to, żeby psuć wizję książek xD ale nie dogodzisz każdemu. różnie ludzie sobie wyobrażają różne sceny i postacie. Reżyser widzi to tak, nie inaczej i jesteśmy zdani na jego łaskę.

Jedyna ekranizacja w której nic bym nie zmienił i dziękuję na kolanach, że powstała to Pachnidło. Taki wyjątek ^^