Tym razem diabeł japońskiego kina pinku eiga zabrał się za gejowski film pink, zresztą nie pierwszy w bogatej karierze filmowej Hisayasu Sato. Mamy w "The Fetist" typowe dla Sato dysfunkcjonalne i tragiczne postaci: młodego geja imieniem Kazuya z fetyszem krwi, który atakuje nożem przypadkowe osoby, siostrę Kazuyi angażującą się w związek sado-maso, szukającego inspiracji malarza-homoseksualistę, który tkwi w toksycznym związku z innym gejem i inspirację odnajduje spotykając młodego nożownika, wreszcie obłąkanego sąsiada mającego obsesję na punkcie podsłuchiwania i nagrywania dźwięków. Wszystko zmierza ku tragicznej eksplozji przemocy w finale. "The Fetist" to film dość wysmakowany, tonący w smutnym melancholijnym błękicie oraz w głębokiej zieleni. Częściowo nakręcony z ręki, przesycony gejowskim seksem, z gwałtownym i nihilistycznym finałem, który ogromnie mi się podobał. Doskonała praca kamery i dobra robota oświetleniowca, wzorcowy montaż i hipnotyczna ścieżka dźwiękowa. No i typowa tematyka Sato: wyalienowanie, fetysze, izolacja społeczna, wojeryzm, obsesja na punkcie kontroli. Plus śnieżące ekrany telewizorów i drapacze chmur. Czas trwania: 65 minut.