Bardzo nie podobał mi się ten film, właśnie ze względu na wypchanie go reklamami.
Zaznaczam, że nie chodzi mi o marki samochodów - bo w końcu to jest film o
samochodach, ale o całą resztę.
Product Placement na poziomie produkcji TVN - a nawet wyżej, bo już nie tylko pojawiają
się znaki, ale również rozmowy na temat reklamowanych produktów. Kiedy usłyszałem
wypowiedź która zawierała nazwę urządzenia elektronicznego sprzedawanego przez
pewien amerykański koncern (ale się trzeba namęczyć, żeby samemu nie robić
reklamowego syfu), oniemiałem.
Wiedziałem, że mogę spodziewać się po filmie już wszystkiego, łącznie z bollywoodzkim
tańcem samochodów, który miałby reklamować krakowską suchą jednego z
producentów. Product placement działa na mnie jak płachta na byka, stąd też górna
granica oceny filmu wynosi dla mnie 4.
Poza tym, uświadomiłem sobie jedną rzecz odnośnie animowanych (choć właściwie, nie
tylko) produkcji. Kiedy oglądam "złomka", budzi on we mnie różne odczucia, ale znaczna
ich część jest negatywna. Taki poczciwy, ale mało rozgarnięty wieśniak mogący zepsuć
każdą sytuację.
Załapałem, dlaczego kreskówki takie jak "Fineasz i Ferb" albo "Pora na przygodę" tak
bardzo mi się spodobały. Jednym z powodów, był brak w nich głupich postaci. Usunięcie
głupoty wymaga pracy nad lepszą fabułą, co w konsekwencji daje jeszcze lepszy
rezultat. Za głupotę, ocena w dół, a więc 3/10.
true ! bajka byla swietna... dla kazdego i nie widze tu rzadnej przesady w reklamach czy cos innego... 8lub 9 /10 sie nalezy !!!
A jak dla mnie to akurat plus, że są prawdziwe marki produktów. Nie tylko w tym ale i w każdym innym filmie. Swoją drogą co konkretnie Ciebie tak w oczy kuło? Jakoś wiele tego nie widziałem. Może właśnie z wspomnianych na początku powodów?
Oczywiście można udawać, że jakiś produkt w rzeczywistości nie istnieje. Można powiedzieć np. pedalski komputer z logiem w kształcie jabłka, kosztujący 3x tyle co powinien. A można po prostu powiedzieć Apple. W zadzie mam poprawność polityczną. Skoro coś istnieje w rzeczywistości to niech istnieje też na ekranie.
Może niedokładnie się wyraziłem - ale ok, nie zaszkodzi wyjaśnić. Mało jest rzeczy których nie cierpię tak, jak reklam. Chyba że akceptuję, że oglądam coś co reklamą jest, lub można to tak traktować. Dlatego nie razi mnie absolutnie to, że w filmie są prawdziwe marki samochodów. To najnormalniejsza w świecie rzecz i mimo tego, że w filmie zawarta jest reklama nowego Fiata 500, to uważam, mimo że jest to product placement, że jest ona na miejscu. Pasuje, nie przeszkadza w odbiorze filmu, akceptuję to. Ferrari to marka która ma jednoznaczne skojarzenia - wymyślanie na potrzeby filmu nowej, tylko po to żeby nie użyć znanej nazwy byłoby bezsensowne. Oglądam film o samochodach = akceptuje to że są w nim samochody i że jest to de facto reklama ich producentów.
Natomiast, nie akceptuję product placementu na poziomie TVN czy serialu Klan, gdzie ni stąd, ni zowąd bohaterowie zaczynają rozważać założenie konta w konkretnym banku, wymieniając wszystkie zalety z folderu reklamowego. Lub gdy pojawia się wielki napis z nazwą marki, która z fabułą ma niewiele wspólnego.
Gdyby taki nachalny product placement wyciąć, nie zmieniłoby to w żaden sposób fabuły ani biegu akcji. Nie ma on z filmem ani jego tematem nic wspólnego, jego obecność jest podyktowana tylko i wyłącznie interesem reklamującego się. Taka reklama to jak ulotka w gazecie, która nie zmienia jej treści. W odróżnieniu od marek samochodów, których nieobecność wpłynęłaby negatywnie na odbiór filmu którego głównymi bohaterami są samochody.
Mam nadzieję, że teraz jest już jasne, co akceptuję, a co nie. Jak słusznie zauważyłeś, piję do kwestii związanej z Apple: "Right. And Ms. Shiftwell's is designing iPhone apps" - obecność reklamy tutaj nie ma żadnego wpływu na fabułę filmu, to tylko czysty interes - "wciśnijmy reklamę, bo się da". Czy bez tej reklamy ten film coś by stracił? Nie, absolutnie nic.
Dodatkowo, ta kwestia nie pasuje tam zupełnie - równie dobrze zamiast iPhone'a mogłaby być tam wspomniana przeze mnie krakowska sucha - pasowałoby to do fabuły tak samo, czyli w ogóle. Co do kwestii: "skoro coś istnieje w rzeczywistości to niech istnieje też na ekranie", to chociaż ja się z nią nie zgadzam i moglibyśmy polemizować na temat jej zasadności, to uważam że kiedy mamy do czynienia z filmem tego typu, na polemikę nie ma wiele miejsca. Film ten ma swój "własny świat", podobny w pewnych kwestiach do realnego, ale inny - np. ludzi w nim nie ma. Taką reklamę można więc też traktować jako burzenie czwartej ściany, no bo jak samochody korzystałyby z iPhone'a?
Z właśnie takich powodów, uważam że obecność takiej reklamy jest ciosem dla każdego filmu. Jasne, kasa jest, ale nie jest to dla mnie wytłumaczenie.
Na szczęście w polskiej wersji językowej było 'dzwonki do smartfonów' :) Dlatego też długo zastanawiałem się o co Ci może chodzić. : P
hmmm nie wiem gdzie się doszukałeś reklamy fiata 500... a jeśli idzie o firmę Apple to sprawa jest bardzo prosta... PIXAR Studio, które wyprodukowało ten film do 2006 roku należało w całości do Steve Jobs'a, a więc do niedawna jeszcze właściciela firmy Apple... w 2006 Walt Disney przejął pakiet kontrolny PIXARA, a Steve Jobs za te pieniążki wykupił sporo ilość akcji Walta Disneya i tak to te firmy są powiązane... nie wiem jak to będzie teraz po jego śmierci, ale do tej pory stosowano różne podobne zabiegi komercyjne tych dwóch firm... np. na stronach takich jak FILMWEB :) i jej podobnym pojawiła się informacja, że kilka scen do filmu AVENGERS (produkowanego przez Marvel Studios należącego do The Walt Disney Company) zostało nakręconych właśnie za pomocą iPhona, a nie profesjonalnego sprzętu :) więc to takie małe wyjaśnienie co do tej reklamy i dlaczego akurat ona... bo żadnej innej nie było, a i faktycznie w wersji z polskim dubbingiem nie ma tej reklamy w ogóle :)
Pozdrawiam ;)
w filmie, w którym głównymi bohaterami są auta niełatwo byłoby uniknąć pokazywania konkretnych marek samochodów, przy założeniu, że historia nie dzieje się w równoległym świecie, który posiada nieznanych nam producentów. przy okazji wątpię, żeby fiat, porsche, kamaz, vartburg, czy producenci wózków widłowych płacili pixarowi za product placement w sequelu aut. ja nie zauważyłem nic, co mógłbym uznać za reklamy. może nie oglądałem zbyt uważnie?
Na pewno nie przeczytałeś zbyt uważnie moich wypowiedzi, bo kilka razy wyjaśniałem, że nie o marki samochodów mi chodzi.
masz rację. nie przeczytałem zbyt uważnie, przepraszam.
ciągle jednak będę oponował bo nie zwróciłem uwagi na ani jedną mniej lub bardziej zakamuflowaną reklamę, a co dopiero mówić o wylewaniu się pp z ekranu. myślę, że trochę przesadzasz :)
Jak słusznie zauważył użytkownik "Charism", najprawdopodobniej obejrzałeś wersję z polskim dubbingiem, gdzie usunięto tę reklamę. W oryginalnej wersji była widoczna jak Pałac Kultury i rażąca jak cios Mike'a Tysona :)