Z Disneyem czy bez, to właściwie nie ma znaczenia, chłopaki (i dziewczyny ;) zawsze wiedzą, jak uderzyć.
To nie jest film w stylu większości animacji komputerowych, jakie ostatnio widać, gdzie poślizg na skórce od banana następuje kilka chwil po uderzeniu się kogoś w głowę. To nie jest film, gdzie pasowałby sitcomowy śmiech - owszem, można się pośmiać, ale jest tu miejsce i na pierwszej wody moralaniaka, wszystko co najlepsze dziś w animacji, ciekawą fabułe (historia przypomina 'Doc Hollywooda', czego twórcy są w pełni świadomi) i parę wzruszeń dla mniej odpornych ;). Jak zwykle Pixar przygotował też kilka odniesień do swoich poprzednich filmów i garść innych niespodzianek (choćby Arnold Schwarzenegger ;).
Nie ma się co rozpisywać - dla mnie jest to jeden z filmów, gdzie zdanie innych osób przyjmuję do wiadomości ale absolutnie nie będzie to rzutować na moją ocenę. 10/10 i mówcie co chcecie :).