Idealna. A potencjał komediowy takich stosunków wykorzystany w 100%.
Potencjał komediowy wykorzystany na maxa, a dodatkowo mamy jeszcze Pacino w wysokiej dyspozycji, kiedy granie w filmach nie sprawiało mu takich kłopotów, co teraz. Bo dzisiaj Al to już nie ten sam Al co za czasów "Scarface" czy o wiele lżejszego "Autora" właśnie. Takie połączenie dramatu, komedii i kina rodzinnego to ja rozumiem! Zakończenie bardzo optymistyczne, ale i nienarzucające się jakoś swoją słodyczą - dzisiaj to już wyszłoby pewnie sztucznie jak wata cukrowa.